Miss Suwałk Emilia Lutyńska nie lubi szpilek, sukienek i spódniczek (zdjęcia)

Czytaj dalej
Fot. H. Wysocka
Katarzyna Łuszyńska

Miss Suwałk Emilia Lutyńska nie lubi szpilek, sukienek i spódniczek (zdjęcia)

Katarzyna Łuszyńska

20-letnia Emilia Lutyńska w minioną niedzielę zdobyła tytuł najpiękniejszej suwalczanki. Pochodzi z Suwałk, a studiuje w Gdańsku, bo chce zostać przewodniczką.

- Udział w konkursie piękności to trudna decyzja?

- To był spontan. Zobaczyłam ogłoszenie i pomyślałam, że wezmę udział w castingu. Odbył się on na przełomie lipca i sierpnia. Mnie i moim trzem koleżankom, które także wzięły udział w castingu, udało się przejść dalej. Jakiś czas później rozpoczęły się próby, podczas których choreografki uczyły nas ładnie chodzić na szpilkach i wykonywać taneczne układy. Uczestniczyłyśmy też w paru sesjach fotograficznych. To, że często spotykałyśmy się z innymi kandydatkami sprawiło, że lepiej się poznałyśmy i zamiast rywalizować ze sobą, dobrze się razem bawiłyśmy.

- W ogóle nie było rywalizacji?

- To dziwne, ale nie. Bardzo się z dziewczynami zżyłyśmy.

- Jak twoi bliscy zareagowali na wiadomość, że mają w domu miss?

- Wszyscy bardzo się cieszyli. Pojawiły się nawet łzy wzruszenia. Kiedy tato podszedł do mnie po ogłoszeniu wyników, nie był w stanie nic powiedzieć...

- Udział w konkursie Miss Suwałk traktujesz jako jednorazową przygodę czy też planujesz kolejne konkursy piękności?

- A czemu nie? (śmiech) Cieszę się, że wzięłam udział w tym konkursie i zdobyłam tytuł miss. Było to bardzo interesujące doświadczenie. Pracowałam z fajnymi ludźmi, brałam udział w sesjach fotograficznych... A że musiałam pokazać trochę ciała?

- Podczas finału prezentowałyście się w różnych strojach. W którym czułaś się najlepiej?

- Zdecydowanie w sukni wieczorowej. Tak mi się spodobała, że aż się w niej zakochałam!

- A na co dzień jaki styl preferujesz?

- Ubieram się na sportowo, ponieważ cenię sobie wygodę. Nie noszę szpilek, sukienek ani spódniczek. Najlepiej czuję się w adidasach, jeansach i koszulkach. Dlatego udział w konkursie był doskonałą okazją do wyszykowania się i zaprezentowania w innym wydaniu, niż na co dzień.

- Jak dbasz o swoją urodę?

- Nie robię nic nadzwyczajnego, nie chodzę na żadne zabiegi kosmetyczne. Jedynie z przyjaciółkami, z którymi mieszkam podczas studiów w Gdańsku, robimy sobie czasem domowe maseczki.

- A stosujesz jakieś diety?

- Nie, nigdy, i przed konkursem też nie byłam na diecie. Bardzo lubię gotować i w przygotowywanych przeze mnie obiadach czy deserach często stosuję zdrowe zamienniki. A to dlatego, że jestem zwolenniczką zdrowego odżywiania się. Udało mi się nawet przekonać do niego moje przyjaciółki. Jednak to, że staram się zdrowo jeść, nie oznacza, że nie sięgam czasem po sklepowe słodkości.

- To jak udało ci się wypracować taką zgrabną figurę?

- Chodzę na siłownię. Jestem nią wręcz zafascynowana. Kiedy mam przerwę od zajęć, to co najmniej dwa dni w tygodniu chodzę na treningi. Natomiast w trakcie roku akademickiego mam mniej czasu, bo poza zajęciami na uczelni jeszcze pracuję. Wtedy więc siłownię odwiedzam nieco rzadziej. Ale nigdy zupełnie nie rezygnuję z wysiłku fizycznego, bo jest on moją odskocznią. Oprócz tego, od dziecka tańczę. Najpierw był taniec ludowy, później przez sześć lat hip-hop, a potem przez pół roku - taniec modern. Aktywność fizyczna towarzyszyła mi od zawsze i nie wyobrażam sobie bez niej życia.

- Studiujesz w Gdańsku na kierunku krajoznawstwo i turystyka historyczna. Dlaczego akurat to miasto i ten kierunek?

- Kocham morze, dlatego właśnie zdecydowałam się rozpocząć naukę w Gdańsku. A czemu ten kierunek? Ponieważ od zawsze ciągnęło mnie do podróżowania. Znalazłam więc fakultet, który odpowiada moim zainteresowaniom i nie pomyliłam się. Swoją przyszłość wiążę właśnie z tym kierunkiem, ponieważ chcę zostać przewodnikiem i oprowadzać wycieczki.

- A czy jest jakieś miejsce, które szczególnie chciałabyś pokazywać ludziom?

- Chciałabym oprowadzać wycieczki po Włoszech. Byłam tam i muszę przyznać, że jest to cudowne miejsce. Dla mnie najbardziej niezwykłe.

- Gdzie jeszcze chciałabyś pojechać?

- Spośród wszystkich europejskich krajów najbardziej chciałabym odwiedzić Hiszpanię. Natomiast jak będę się wybierała w dalszą podróż, mój wybór padnie na Japonię. Kraj kwitnącej wiśni od zawsze mnie fascynował.

- Jak dotychczas, twoje marzenia się spełniają, więc i te mają szansę na realizację. Jaka jest twoja recepta na szczęście?

- Nie przejmuję się opiniami innych. Kiedy wygrałam konkurs piękności, posypały się hejty, ale mnie to nie ruszyło, bo przecież nie każdemu da się dogodzić. Myślę, że zawsze należy się starać, ale nie trzeba myśleć, co będzie, jak coś się nie uda. Poza tym dobrze jest podchodzić do wszystkiego z pozytywnym nastawieniem. Jeśli poniesie się porażkę, trzeba powiedzieć: trudno i iść dalej. Grunt to się nie przejmować wszystkim, bo jeżeli będziemy tak robić, to życie będzie mniej przyjemne.

Katarzyna Łuszyńska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.