Każdy dzień niesie coś nowego. Czasem trzeba być i terapeutą, i przyjacielem

Czytaj dalej
Fot. Helena Wysocka
Helena Wysocka

Każdy dzień niesie coś nowego. Czasem trzeba być i terapeutą, i przyjacielem

Helena Wysocka

Rozmowa z Barbarą Burbą, nowym dyrektorem Domu Pomocy Społecznej „Kalina” w Suwałkach.

W domu pomocy społecznej pracuje pani od dziewiętnastu lat i to na pierwszej linii frontu, czyli bezpośrednio z osobami starszymi oraz niepełnosprawnymi, często przykutymi do łóżka. Czy opieka nad nimi wymaga dużej cierpliwości i odporności psychicznej?

W tej pracy najważniejsze są empatia do drugiego człowieka i zrozumienie. Wtedy wszystkie ewentualne przeciwności można z łatwością pokonać. Oczywiście, że ludzie starsi potrzebują szczególnego wsparcia, zwłaszcza w okresie adaptacyjnym, czyli tuż po tym, jak przekraczają próg naszego domu. Trudno temu się dziwić, bo dla nich to zupełnie nowe doznanie. Ale nie muszą się niczego obawiać. Wszystkim służymy pomocą, ponieważ jesteśmy bardzo dobrze, merytorycznie przygotowani do świadczenia szerokiego wachlarzu usług wysokiej jakości i to robimy.

W niektórych środowiskach wciąż pokutuje pogląd, że to wstyd oddać matkę, czy ojca do „przytułku”?

Ludzie nie powinni oceniać decyzji innych, a dzieci, które umieszczają u nas swoich rodziców mogą być spokojni. Ich najbliżsi mają fachową opiekę, czego nie można powiedzieć w sytuacjach, gdy osoby starsze pozostawały na dziewięć, czy dziesięć godzin same w domach, bo ich opiekunowie musieli iść do pracy. Tak więc, gwarantujemy niepełnosprawnym dobre warunki, terapie i pomoc specjalistów. A wsparcie rodziny będzie dodatkowym aspektem. Dom jest otwarty od rana do wieczora. Można odwiedzać mieszkańców i uczestniczyć w różnego rodzaju przedsięwzięciach, a także im pomagać. Wiele osób tak robi i bardzo dobrze. Nie obawiamy się, że patrzą nam na ręce, ponieważ nie mamy nic do ukrycia. Cieszymy się z ich obecności, podpytujemy o nawyki i zwyczaje osób starszych, co ułatwia opiekę nad nimi.

Do tej pory była pani kierownikiem działu terapeutyczno-opiekuńczego i inicjatorem wielu przedsięwzięć, które miały m.in. integrować osoby starsze. Teraz jest pani bardziej menagerem, niż terapeutką

Do aplikowania na to stanowisko zachęcili mnie mieszkańcy i współpracownicy. To dla mnie bardzo ważne. A wracając do pytania, rzeczywiście dyrektor musi być i opiekunem, i menagerem. Myśleć o osobach starszych, czy projektach, ale też całej placówce, jej rozwoju. Mam nadzieję, że sprostam tym zadaniom, choć mam świadomość, że wielu „najstarszych”, czyli mieszkających tutaj najdłużej będzie porównywało mnie do poprzedników. Chcę podkreślić, że funkcja dyrektora nie spowoduje, iż mieszkańcy nie będą mnie już widywali. Wręcz przeciwnie. Byłam i będą wśród nich. Do tej pory drzwi do mojego gabinetu zawsze były otwarte. Każdy - mieszkaniec, czy jego krewny mógł przyjść z problemem, albo pomysłem. Zawsze mówiłam, że jesteśmy wielką „kalinową” rodziną. Teraz też tak będzie. Liczę na współpracę ze wszystkim, bo bez niej nie da się dobrze zarządzać domem.

Będą jakieś zmiany w DPS-ie, czy pójdzie pani śladami swojej poprzedniczki?

Suwalski DPS funkcjonuje od 1963 roku i miał do tej pory wielu dyrektorów. Każdy z nich wniósł jakiś wkład w rozwój placówki. A to, w jakim kształcie jest dzisiaj formowała się od 1999 roku, gdy stała się jednostką organizacyjną urzędu miasta i weszło w życie rozporządzenie o standardach DPS-ów. Od tego czasu sukcesywnie się rozwijamy. Dziś można śmiało powiedzieć, że dom jest placówką nowoczesną, na miarę XXI wieku. Pracuje tutaj bardzo dobrze wykwalifikowana kadra.

To chyba subiektywna opinia...

Nie, ponieważ nie pochodzi od nas. W ramach ewaluacji dokonujemy oceny działań statutowych i zachowań personelu. W tym celu przeprowadzaliśmy wśród mieszkańców i ich bliskich anonimowe sondaże. Ich wyniki potwierdzają, że idziemy dobrą drogą. Nasi podopieczni są zadowoleni z pobytu. Nie ma więc sensu zmieniać tego co dobrze funkcjonuje. Ale to nie oznacza, że spoczniemy na laurach. Będziemy odpowiadać na potrzeby mieszkańców, bo taka jest nasza rola

Kilka lat temu mówiło się o potrzebie rozbudowy placówki. Czy będzie pani zabiegała o inwestycję?

Średni czas oczekiwania na miejsce w naszym domu wynosi około 6 miesięcy, w sytuacjach nagłych istnieje możliwość przyjęcia poza kolejnością. Każda inwestycja wymaga dużych nakładów finansowych i winna być poprzedzona odpowiednią diagnozą. Na dzisiaj nie zachodzi potrzeba rozbudowy placówki. Natomiast co będzie w kolejnych latach - zobaczymy.

Lubi pani swoją pracę?

Praca z osobami starszymi daje mi ogromną satysfakcję i dużo siły. Każdy dzień niesie coś nowego. Bywa, że w jednym momencie trzeba być dla mieszkańca opiekunem, terapeutą lub przyjacielem.

Helena Wysocka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.