Arcybiskup Tadeusz Wojda: Nie powinniśmy zgadzać się na negowanie naszych korzeni

Marta Gawina

Arcybiskup Tadeusz Wojda, metropolita białostocki, opowiada o tradycjach wigilijnych w domu rodzinnym, Świętach Bożego Narodzenia we Włoszech i Rwandzie. A także o tym, że muzułmanie na Zachodzie nie doceniają nas, nie traktują poważnie, bo my sami siebie nie traktujemy poważnie, podważając własną przeszłość i wartości.

Boże Narodzenie to święta, podczas których chyba najczęściej wspominamy rodzinny dom.

Rzeczywiście, Święta Bożego Narodzenia są świętami rodzinnymi. Zwłaszcza w tradycji polskiej. Narodzenie Jezusa Chrystusa dokonało się w rodzinie. Dlatego mamy to naturalne połączenie świąt z rodziną. Przeżywane są bardzo głęboko i bardzo radośnie właśnie w rodzinnym gronie. Ja bardzo często spędzałem Boże Narodzenie w Polsce, nawet jeśli przez tyle lat mieszkałem w Rzymie. Z wielką radością przyjeżdżałem na święta do kraju. W ostatnich 20 latach byłem prawie zawsze, zwłaszcza że byli jeszcze starsi rodzice, którzy na mnie czekali. Starałem się przyjeżdżać nawet na dwa dni, na same święta, żeby przeżywać je wspólnie z rodziną.

Jakie są księdza arcybiskupa te najpiękniejsze świąteczne wspomnienia z czasów dzieciństwa?

Ja mam bardzo piękne wspomnienia. Święta wywoływały w nas, w dzieciakach, wielką radość duchową. Już od pierwszej niedzieli Adwentu chodziliśmy z mamą na Mszę świętą roratnią. Do dzisiaj pamiętam, że mimo śniegu i mrozu śpieszyliśmy się na godz. 6 rano do kościoła. Mama szła pierwsza, bo robiła na śniegu ślady, a my za nią. Do kościoła mieliśmy prawie 3 kilometry przez pola. To była duża wyprawa, ale szło się z ochotą. Gdy służyłem już jako ministrant, po roratach wracało się do domu, szybkie śniadanie i do szkoły.