Bo życie jest najcenniejsze

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Czachorowski
Ewa Abramczyk-Boguszewska

Bo życie jest najcenniejsze

Ewa Abramczyk-Boguszewska

Chcemy wiedzieć, jak ratować ludzi i im pomagać - mówią uczniowie bydgoskich szkół. Dlatego chętnie uczą się zasad udzielania pierwszej pomocy i nie unikają trudnych tematów.

Młodzież z Gimnazjum nr 24 w Bydgoszczy zaprosiła swoich rówieśników, a także szóstoklasistów z bydgoskich szkół podstawowych na debatę pod hasłem „Życie jest darem - udzielając pierwszej pomocy ratujesz je”. Okazją był przypadający 10 grudnia Międzynarodowy Dzień Praw Człowieka.

Strach jest silniejszy

Nie bez powodu debatę o udzielaniu pierwszej pomocy, także osobom uzależnionym przygotowali uczniowie Gimnazjum nr 24. Działa tu bowiem klasa o profilu ratownicznym. Profil ten utworzono w 2012 roku i był on pierwszym tego typu w Bydgoszczy. - Świadomie wybrałam tę klasę, może też dlatego, że mój tata był sanitariuszem i opowiadał mi o swojej pracy. - mówi Natalia Dobrowolska. - Jestem w drugiej klasie i do tej pory dużo się nauczyłam. Mamy zajęcia nie tylko z resuscytacji, ale także z udzielania pomocy w innych sytuacjach zagrożenia życia. Chciałabym dalej kształcić się w tym kierunku. Myślę o ratownictwie albo o medycynie. Uważam jednak, że zasady resuscytacji powinien znać każdy człowiek.

Tymczasem większość z nas nie wie, na czym ona polega. Jeśli mamy na ten temat jakąś wiedzę, to przeważnie tylko teoretyczną. Mówili o tym uczniowie podczas debaty.

- Kiedyś zdarzyła mi się trudna sytuacja - mówi Natalia Synakiewicz z Gimnazjum nr 6 Mistrzostwa Sportowego w Zespole Szkół nr 10. - Na ulicy w centrum Bydgoszczy starsza pani poprosiła mnie, żebym ją podtrzymała, ponieważ robi jej się słabo. Nie wiedziałam, co robić. Byłyśmy blisko szpitala, ale ta pani nie chciała tam pójść. Z kolei ze szpitala nikt nam nie udzielił pomocy. Ludzie przechodzili obok nas i nie reagowali. Zatrzymał się tylko jeden pan, który mi pomógł. Sądzę, że skuteczniej byłoby zawołać „pożar” niż „pomocy”. Wtedy może ktoś by zareagował. A tak ludzie mijają innych obojętnie albo zatrzymują się w tłumku gapiów. Do pomocy nie ma natomiast wielu chętnych.

Dlaczego nie staramy się udzielić innym pierwszej pomocy? - Sądzę, że wiele osób boi się odpowiedzialności - przypuszcza Natalia Dobrowolska. - Ludzie nie znają zasad udzielania pierwszej pomocy i nie wiedzą, od czego zacząć. Obawiają się, np. że połamią poszkodowanemu żebra. Tymczasem nieudzielenie pierwszej pomocy jest nawet karalne. Dlatego powinniśmy zadzwonić po pogotowie i jeśli potrafimy, przystąpić do resuscytacji. Jej opanowanie wcale nie jest trudne.

Maluchy też potrafią

Okazuje się, ża naukę najlepiej rozpocząć od najmłodszych lat. - Już w przedszkolu - podkreśla Barbara Boniek, nauczycielka z Zespołu Szkół nr 22 w bydgoskim Opławcu. Tutaj prowadzi pierwszą klasę, w której realizowane są zajęcia pod hasłem „Żyję zdrowo i bezpiecznie - Mały Ratowniczek”.

- Dzieci bardzo szybko uczą się zasad udzielania pierwszej pomocy - mówi Barbara Boniek. - Już przedszkolaki można do tego przygotować. Młodsze dzieci mogą opanować numery telefonów alarmowych oraz nauczyć się oceniać stan poszkodowanego. Jeśli dziecko będzie umiało powiedzieć, czy np. dana osoba oddycha, czy jest przytomna, będzie to bardzo pomocne dla służb ratowniczych. Jest to jak najbardziej możliwe. Ostatnio czterolatka uratowała życie mamie, dzwoniąc po pogotowie. Wiedzę o zasadach udzielania pierwszej pomocy powinniśmy powtarzać przez całe życie, bo jak udowodniono, po dwóch latach niewiele już pamiętamy.

Na etapie gimnazjum i szkoły ponadgimnazjalnej młodzież uczy się udzielania pierwszej pomocy na lekcjach z edukacji dla bezpieczeństwa. W Gimnazjum nr 24 uczniowie poznają tajniki ratownictwa medycznego, w ramach tzw. innowacji.

- Też chętnie bym się więcej na ten temat dowiedziała - nie ukrywa Natalia Synakiewicz. - Chciałabym wiedzieć, jak pomóc człowiekowi, gdy zagrożone jest jego życie. A żeby dobrze nauczyć resuscytacji, trzeba dużo ćwiczyć. W szkole brakuje na to czasu i grupy są zbyt liczne. Nie ma szans na to, aby każdy mógł wszystko dokładnie przećwiczyć i wyjaśnić wątpliwości. A chętnie przeszłabym taki kurs.

Podobne zdanie ma Julia Śliwińska z Gimnazjum nr 6 Sportowego. - Kiedyś byłam na półkoloniach w Pałacu Młodzieży, podczas których uczyliśmy się o pierwszej pomocy. Grupa była mała, mogliśmy o wszystko zapytać, zupełnie na spokojnie. Bardzo dużo wyniosłam z tych zajęć. Uważam, że tak właśnie powinny one wyglądać w szkole.

Wrażliwi i odpowiedzialni

Julia Śliwińska mówi, że są grupy zawodowe, których przedstawiciele powinni mieć zasady resuscytacji opanowane przynajmniej dobrze. - Na przykład, pracownicy marketów, ochrony itp. Stykają się oni z różnymi sytuacjami - podkreśla. - Sama noszę w torebce specjalną chusteczkę do sztucznego oddychania. Wiele osób na początku się dziwi, ale potem przyznaje mi rację. Nigdy nie wiadomo, czy ktoś nie będzie potrzebował naszej pomocy. Wydaje mi się, że jest o obowiązek. Sporo wiem o udzielaniu pierwszej pomocy, ponieważ mój tata jest nurkiem - ratownikiem. Resuscytacji łatwo się nauczyć.

Młodzież z klasy ratowniczej w Gimnazjum nr 24 przekazuje tę wiedzę rodzicom, rodzeństwu, znajomym. - Uczyłam resuscytacji moją młodszą siostrę Zuzię - mówi Zuzanna Zielińska. - Bardzo ją to zainteresowało. Cieszę się, że wybrałam tę klasę, bo przede wszystkim nauczyłam się, że warto pomagać innym.

- Zuzia zawsze była wrażliwym dzieckiem. Chętnie pomagała starszym osobom - dodaje jej mama, Magdalena Ratajczyk. - Teraz podchodzi do tego jeszcze bardziej odpowiedzialnie.

- Córka jest bardziej opiekuńcza, poważniej podchodzi do wielu spraw - podkreśla również Anna Banasik, mama Wiktorii, gimnazjalistki i 6-letniego Konrada. - Uczyła nas, jak udzielać pierwszej pomocy. Na pewno ta wiedza przyda się w życiu.

Ze szkoły zadowoleni są również Beata i Mirosław Nitka. Do klasy ratowniczej chodzi ich syn Kacper. - Syn widzi swoją przyszłość w wojsku, dlatego wybrał ten profil - wyjaśniają. - To była dobra decyzja.

Po debacie młodzież uczestniczyła w warsztatach, podczas których mogła obserwować i ćwiczyć resuscytację. Umiejętności te zdobywała pod okiem Barbary Boniek.

Z zaangażowania uczniów cieszyły się nauczycielki z Gimnazjum nr 24, które przygotowały całe spotkanie: Emilia Chrebor-Paciorek, wychowawczyni klasy ratowniczej i Magdalena Andryańczyk. - Poświęciliśmy też trochę uwagi uzależnieniom i ratowaniu życia osoby będącej pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających. - dodaje Emilia Chrebor-Paciorek. - Widać, że uzależnienia to temat ważny, bo dyskusja była ożywiona

- Dziękuję młodzieży i opiekunom za przygotowanie tego spotkania - mówi również Marek Dobucki, dyrektor Gimnazjum nr 24. - Cieszę się, że uczniowie tak się zaangażowali.

Ewa Abramczyk-Boguszewska

Szkoła – to nie tylko miejsce, ale przede wszystkim uczniowie i nauczyciele. To oni tworzą ją każdego dnia. Dlatego też piszę o tym, co dla nich ważne: o ich problemach, codziennych sprawach, sukcesach i radościach. W swoich artykułach zawsze staram się pokazać dwie strony medalu, bo przecież w gruncie rzeczy chodzi nam wszystkim o to samo: o dobrą edukację dla dzieci. Sięgam również po opinie fachowców, którzy odnoszą się do aktualnej sytuacji w polskiej oświacie. Interesuje mnie też to, co dzieje się na polskich uczelniach, zwłaszcza tych z Kujawsko-Pomorskiego. Pisząc o edukacji, ciągle się czegoś uczę.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.