Cała prawda o drogach ekspresowych na północ od Białegostoku. Bitwa o Via Carpatię, S8 i dlaczego powtórka z Rospudy będzie nieszczęściem

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Tomasz Maleta

Cała prawda o drogach ekspresowych na północ od Białegostoku. Bitwa o Via Carpatię, S8 i dlaczego powtórka z Rospudy będzie nieszczęściem

Tomasz Maleta

Jak słyszę, że budowa Via Carpatii przez Biebrzę będzie powtórką z batalii nad Rospudą, to jestem autentycznie przerażony. Byłoby to prawdziwe nieszczęście – mówi Tadeusz Topczewski, były dyrektor białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Panie dyrektorze, dlaczego budowa drogi ekspresowej Białystok – Augustów – Suwałki wciąż jest odkładana? Proszę przypomnieć, jak kto było z budową dróg szybkiego ruchu w północno-wschodniej Polsce.
Od kiedy na przejściu granicznym w Budzisku pojawił się ruch ciężarówek, to droga dk8 stała się bardzo obłożona transportem pojazdów ciężkich. Wyobrażaliśmy sobie, że zostanie do tego dostosowany korytarz Suwałki-Augustów-Białystok. Przymiarek było wiele. W międzyczasie rozpoczęła się rywalizacja o to, którędy puścić przyszłą Via Baltikę – czy przez Łomżę po przebudowaniu S61 czy przez Białystok po modernizacji S8. Poddano ocenie te dwa korytarze, ale decyzja podjęta pod naciskiem ekologów i samorządów przesądziła, że droga pójdzie przez Łomżę. W 2006 roku pojawiła się szansa stworzenia nowego korytarza pod nazwą Via Carpatia. Na konferencji w Łańcucie pod przewodnictwem śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w której brałem udział, ustalono przebieg tej trasy pod nazwą „Cztery kraje, jedna droga”. Uczestniczyli w niej ministrowie transportu Polski, Litwy, Słowacji i Węgier. Następnie do tej deklaracji łańcuckiej dołączyły kolejne państwa i wydłużono korytarz. Ostatecznie miał prowadzić od Kłajpedy i Kowna przez Suwałki, Białystok, Lublin, Rzeszów i dalej na południe aż po Saloniki. Tyle że wcześniej już pojawiły się problemy z tworzeniem obszarów Natury 2000.

Których w zasadzie nie ma na południe od Białegostoku?
Tak, i dlatego na południu od stolicy województwa podlaskiego Via Carpatia jest już na etapach przetargów, a w przypadku niektórych odcinków nawet już podpisano umowy z wykonawcami. Natomiast na północy wciąż, mimo upływu lat, mamy w zasadzie ten sam problem.

Co zatem stoi na przeszkodzie, że wciąż nie udało wybudować się tej trasy ku północy?
Na pierwszym miejscu bez wątpienia wspomniana Natura 2000. Pod drugie: problem, który przerósł urzędników przy tworzeniu tych obszarów. Nie byli w stanie przewidzieć skutków tak ochoczego włączania wszystkiego, co się dało, pod obszary chronione. W Europie zajmują one 18 proc. powierzchni, w Polsce – 20 proc. a w Podlaskiem – już 53 proc.! Gmina Goniądz ma ich 80 proc. (dotyczy to Osowca), a gmina Sztabin – 100 proc. Stworzenie tak dużych obszarów chronionych praktycznie wyklucza możliwość budowy dróg w sposób bezkonfliktowy. Ekolodzy bezwzględnie wykorzystują prawo ochrony przyrody i mają do tego prawo. Swoje trzy grosze dorzucają politycy, którzy widzą trasę przebiegającą w sposób odpowiadający oczekiwaniom wyborców. Dużą rolę odgrywają też media, czego byliśmy świadkami podczas budowy obwodnicy Augustowa przez Rospudę. Jak słyszę teraz, że budowa Via Carpatii przez Biebrzę będzie powtórką z batalii nad Rospudą, to jestem autentycznie przerażony. Byłoby to prawdziwe nieszczęście.

Dlaczego?
Rospuda rzeczywiście była piękną doliną, bogatą w roślinność. Było to możliwe dzięki działalności człowieka, który ją kosił. Z chwilą, gdy zatrzymano budowę obwodnicy przez Rospudę, wykupione przez nas łąki przestały być koszone. Dzisiaj Doliny Rospudy jako takiej nie ma. Zarosła i zostały zniszczone wszystkie cenne siedliska. Warto, by po tych 15 latach powstała np. praca doktorska na temat Rospudy, która pokazałaby bilans zysków i strat tamtej batalii.

Jak on wygląda z pana perspektywy?
Na pewno Rospuda stała się bardzo głośna w mediach. Pojawiły się protesty z całego świata, rozpętano wielką batalię o to, by nie dopuścić do zniszczenia doliny. Liderka protestów Małgorzata Górska została uhonorowana Noblem ekologicznym Fundacji Goodmana. Nie da się ukryć, że było to wielką reklamą dla tej części Augustowszczyzny. W samym mieście wszyscy chętnie podczepiają się pod Rospudę. Statki, wycieczki. Tyle że straciliśmy dolinę. Ktoś o nią powinien dbać. Przypomnę tylko, że w ramach kompensaty zobowiązaliśmy się kosić i utrzymywać w należytym porządku 130 ha doliny. Most zaprojektowany przez prof. Bilszczuka z Wrocławia miał być pięknym obiektem na 50-lecie Związku Inżynierów Mostowców. Niezwykłe połączenie architektury z krajobrazem przyrody. Na świecie pełno jest takich obiektów. Planowaliśmy też w obrębie Puszczy Augustowskiej wykupić 1300 ha ziemi, założyć kilka stawów po 3 ha, wiele oczek wodnych. Największym błędem historii z Rospudą było to, że nie rozmawialiśmy ze sobą bezpośrednio: drogowcy z ekologami, a ekolodzy z drogowcami. Dyskusja przez media zaostrzyła się do tego stopnia, że nie udało się tego pozytywnie rozstrzygnąć.

Ekolodzy nie tylko nie zgadzają się dziś na przejście Via Carpatii jako łącznika między S61 i S19 w okolicach Osowca, ale protestują przeciwko alternatywnemu, choć przecież nie nowemu, wariantowi, czyli budowie eski nad Biebrzą przed Sztabinem.
Co do Sztabina, to w 2007 roku leżał na stole gotowy projekt budowlany, były wykupione grunty. I gdyby wtedy ogłoszono przetarg, to już w 2009- 2010 roku byłaby gotowa dwujezdniowa obwodnica o parametrach drogi ekspresowej. Niestety, przerwano prace, bo konkurencyjną drogę S61 przez Łomżę wpisano do planu budowy dróg jako Via Baltikę. Od tamtej pory przez trzynaście lat w Sztabinie praktycznie nic się nie zrobiło. Ruch na tej trasie jeszcze bardziej się zwiększył. Myślę, że pomiary z roku 2020 wykażą wielokrotny wzrost w stosunku do lat, w których mieliśmy budować obwodnicę. Obecnie szacuje się, że przez Sztabin w ciągu doby przejeżdża około 5 tys. tirów. Przez dekadę daję nam to kilkanaście milionów ciężarówek dziennie. Liczby te są szokujące. Aż strach pomyśleć, w jakim stanie zdrowia są mieszkańcy. Możemy mówić wręcz o znęcaniu się nie tylko nad mieszkańcami Sztabina, ale też Suchowoli, czy wszystkich wiosek aż do Korycina.

I co z tym można zrobić? Co prawda GDDKiA ogłosiła przetargi na budowę obwodnic Sztabina i Suchowoli, ale to chyba nie wystarczy.
Przygotowanie Rospudy trwało 15 lat i skończyło się niczym. Przypomnę, że wszystkie autorytety, w tym ośmiu profesorów z Polskiej Akademii Nauk, podkreślały, iż wybór obwodnicy Augustowa w jej pierwotnym kształcie był prawidłowy. Przygotowania i rozpoczęcie prac kosztowały setki milionów złotych. Być może teraz trzeba wydać następne setki milionów złotych, by wybudować kolejną, nową obwodnicę Augustowa od strony południowo-wschodniej o długości 18 kilometrów. To są skutki decyzji podejmowanych przez ludzi, którym się wydaje, że narysowanie drogi na mapie to nic trudnego. Często nie zdają sobie sprawy jaki to może wywołać skutek. Przykładem tego jest ostatnia propozycja fundacji Dla Biebrzy, powstała na kanwie ich protestu, by nie dopuścić do budowy drogi ekspresowej przez Osowiec i Sztabin. Z tą pierwszą opcją zgadam się w stu procentach, a nawet ją popieram. Mówię to w oparciu o swoje doświadczenia. Mieliśmy już problemy z przyrodą podczas budowy mostu objazdowego, by wyremontować istniejący most w pobliżu Osowca. Są to rzeczywiście wyjątkowo cenne obszary przyrodnicze. Poza tym sama Twierdza Osowiec jest zabytkiem. Nie mniej ważne jest także to, że teren należy do Ministerstwa Obrony Narodowej i ważne dla obronności kraju.

Zostaje zatem przejście przez Sztabin?
Nie ma innego korytarza. To idealne miejsce, wąska dolina o szerokości 500 metrów. W ogłoszonym przez GDDKiA przetargu na obwodnicę Sztabina jest mowa o estakadzie o długości 700 metrów. W chwili obecnej most ma 50 metrów. Można mówić o nieporównywalnym komforcie dla migracji zwierząt.

No tak, ale – jak pan sam wspomniał – przecież już ponad dekadę temu mogliśmy mieć to, do czego teraz się przymierzamy. Tego czasu nikt nam nie zwróci ani tym bardziej życia wielu ofiarom wypadków, nie wspominając już o pieniądzach. Z drugiej strony pojawiają się głosy, że trzeba budować dwie drogi: S16 (Knyszyn-Ełk) i S8 (Augustów-Białystok).
Nie dajmy się zwariować. To, że w tej chwili mamy dostęp do środków unijnych wcale nie oznacza, że ktoś da nam pieniądze, by wszystkie drogi były ekspresowe. To są horrendalne koszty. Ekolodzy proponują, by zrezygnować z obu tych wariantów i ominąć Biebrzę wielkim łukiem. Via Carpatia miałaby prowadzić od Bociek przez Wysokie Maz. i Zambrów, Łomżę do Ełku. Nie dostrzegają zarazem, że szlak ten prowadzi przez najcenniejsze grunta rolne w Podlaskiem i najbardziej wartościowe gospodarstwa. Nikt nigdy w życiu nie pozwoli, by tamtędy wybudować Via Carpatię. Poza tym jak można w trakcie budowy drogi ekspresowej od Białegostoku do Lublina powiedzieć, że zmieniamy jej przebieg? Nie ma takiej możliwości. Nie wspominając, że jest to niezgodne z deklaracją łańcucką. Białegostoku nie można ominąć na szlaku Via Carpatii.

Zostaje nam zatem szlak obecną dk8, czyli Augustów, Sztabin, Suchowola, Korycin?
Tak. Ten korytarz powinien prowadzić od Budziska przez Augustów do Korycina, a stąd przez Knyszyn i Białystok.

Ale białostocki oddział chce budować obwodnicę Białystok Zachód – Dobrzyniewo – Sochonie – Wasilków – Sokółka. Byłaby ona na dużym odcinku równoległa do tej przez Knyszyn. Po co nam obwodnica obwodnicy?
Budowa S19 po starodrożu do Sokółki to najmądrzejsze, co można zrobić. Zresztą na stronie internetowej białostockiej GDDKiA jest mapka, która pokazuje jak bardzo zapętliła się Via Carpatia wokół Białegostoku. Bo o ile odcinek Białystok – Knyszyn – Korycin się broni, to tego samego nie można powiedzieć o jego przedłużeniu do Sokółki. Nikt nigdy, na zdrowy rozum, nie pojedzie w taki sposób z Białegostoku. To jest sztuczny twór rozdęty kilometrażowo i finansowo. Nie wspominając, że gdyby transport ciężarowy musiałby jechać w ten sposób, to cena metra kwadratowego mieszkania w Białymstoku horrendalnie poszybowałaby w górę. Bo w budownictwie używa się kruszywa spod Sokółki. Oddzielną sprawą jest zamieszane z numeracjami dróg. Tutaj zapętlenie jest tak wielkie, że większość opinii publicznej utożsamia S19 z Via Carpatią. O ile na południowym odcinku jest to zasadne spojrzenie, to na północny-wschód od Białegostoku już bardzo mylące. Spotkałem się z taki opiniami, że nawet wysocy urzędnicy początek i koniec Via Carpatii utożsamiają w Kuźnicy.

A co z odcinkiem od Korycina do Białegostoku przez Rybniki i Przewalankę, czyli z tzw. strodrożem dk8? Przecież dekadę temu on też miał być przebudowywany w ramach S8 do Augustowa. Tym bardziej, że zanosi się nam na kolejny dziwny twór. Do Katrynki mamy ekspresówkę, planujemy ją na odcinku Białystok – Knyszyn – Korycin oraz Białystok – Dobrzyniewo – Sochonie – Wasilków, a tymczasem najprostsza, najkrótsza i najbardziej racjonalna, wydawałoby się, trasa Katrynka – Korycin pozostanie zapomniana?
Jak najbardziej jestem za tym, by poprowadzić tędy ekspresówkę. Tym bardziej, że unijna dyrektywa odnośnie inwestycji w obszarach chronionych jest dziś inaczej interpretowana niż to było w czasach Rospudy. Zmieniło się podejście, w myśl którego człowiek został teraz zrównany z przyrodą. Wcześniej było tak, że należało chronić parki narodowe, rezerwaty, obszary Natury 2000. To wszystko jest ważne i należy tego bronić pod warunkiem, że nie pogorszy to życia człowieka. Budowanie dużych obwodnic Białegostoku oznacza wysiedlenia, wyburzenia gospodarstw. Zupełnie jest to niepotrzebne, bo tradycyjny korytarz przez puszczę – używany od czasów powojennych, a z wielką intensywnością w ostatnich dekadach – pod względem ekologicznym dostosował się do ruchu ciężarówek i osobówek. Byłoby wielkim błędem, gdybyśmy z troski o ochronę ewentualnego zakłócenia w przyrodzie, która i tak już w wielki sposób została zakłócona, zrezygnowali z ekspresówki po tym starodrożu. Myślę, że białostocki oddział GDDKiA będzie zmuszony jeszcze raz dokonać oceny dwóch korytarzy: Białystok – Knyszyn – Korycin i Białystok – Korycin. Kiedyś konserwator przyrody dr Kwiatkowski powiedział, że największym nieszczęściem dla Puszczy Knyszyńskiej będzie, gdy ruch przeniesie się na tą wielką obwodnicę. Bo nie zrobi się żadnych zabezpieczeń ekologicznych na starodrożu, a ruch na nim i tak pozostanie. Bo nikt z Białegostoku nie pojedzie do Augustowa przez Knyszyn. Tiry pewnie tak, ale nie osobówki. Reasumując: jestem za starodrożem Korycin – Katrynka – Białystok jako drogą ekspresową.

Tylko że mogliśmy mieć eskę na tym szlaku już dawno temu.
Myślę, że błędy z poprzednich zdarzeń z ekologami już się nie powtórzą. Powinna natomiast ułożyć się współpraca między nimi i drogowcami, by razem coś tworzyć. By zrobić wszystko dla przyrody, ale zarazem by miało to ręce i nogi dla układu drogowego. Musimy jednak zaczekać na wydanie decyzji środowiskowej Białystok – Sokółka po starodrożu 19.

Już wiadomo, że – wbrew wcześniejszym nadziejom drogowców – nie nastąpi tow I kwartale 2021, a dopiero pod koniec maja.
Niemniej, gdy zapadnie, to bezprzedmiotowe stanie się rozważanie przebiegu S19 od Korycina do Sokółki.

Jak zareagują ekolodzy na powrót do starego korytarza przez ósemkę?
Trzeba odpowiedzieć sobie na inne pytanie: czy warto zniszczyć kilkaset gospodarstw rolniczych na nowej trasie Korycin-Knyszyn? Czy nie lepiej będzie zawiesić kilkaset budek lęgowych w Puszczy Knyszyńskiej? Czy lepiej wzbudzić gniew rolników czy może wybudować parking i ścieżki edukacyjne, które pozwolą poznać walory tej pięknej puszczy? Odpowiedzi na te pytania najlepiej byłoby, by padły podczas rozmowy Małgorzaty Górskiej i dyrektora białostockiego oddziału GDDKIA Wojciecha Borzuchowskiego przy dobrej kawie. Żałuje, że nam się nie udało tego zrobić przy Rospudzie. Nastąpiło to w miłej atmosferze dopiero kilka lat po konflikcie. Warto o tym rozmawiać.

No dobrze, a co dalej z S16 z punktu widzenia Białegostoku i regionu?

Ta trasa pojawiła się w siatce dróg całkiem niedawno, bo w 2016 roku. Dość niespodziewanie, bo wcześniej nie było żadnych badań odnośnie tego korytarza. Można powiedzieć, że droga ta została zaplanowana i wprowadzona do rozporządzenia rady ministrów przez samorządy i niektórych wpływowych urzędników i polityków w ministerstwie infrastruktury. To jest klasyczny przykład, że nie zawsze politycy mogą zrobić coś dobrego. Bo nie ma takiej możliwości – jak już wspominałem – by przejść Biebrzę w rejonie Osowca. Ta droga nie obroni się i powinna zostać wyłączona z siatki dróg ekspresowych. Ale to nie przekreśla modernizacji dk65 i dostosowania jej do obecnego natężenia ruchu. Choćby przez budowę pasa do wyprzedzania, w niektórych miejscach formatu 2x2. Nie musi to być droga ekspresowa, by spełniać bardziej komfortowe warunki jazdy. Dla Ełku ważniejsze jest połączenie z Olsztynem drogą S16, która jest obecnie realizowana. Zresztą Ełk i tak został wyróżniony zarówno Via Baltiką, jak i kolejową Rail Baltiką. Via Carpatia musi zostać w Augustowie. Chrońmy piękną przyrodę Podlasia, ale nie kosztem człowieka. Moją wypowiedź proszę traktować jako głos w dyskusji. Jestem emerytem i nie mam wpływu na decyzje związane z rozstrzygnięciami technicznymi. Czuję się jednak w obowiązku przed podatnikami, bo oni za wszystko płacą, podzielić się swoim 35-letnim doświadczeniem w zarządzaniu siecią drogową w obszarze działania Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wynika z niego moja przewidywalność trafnych rozwiązań.

Tomasz Maleta

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.