Tomasz Dębek

Ciężka podróż Legii Warszawa na IV eliminacje Ligi Mistrzów. Przeszkodą jest Astana

Latem Legia sprowadziła m.in. Sadiku i Pasquiato. Na początku sezonu najwięcej bramek (trzy) zdobył jednak Michał Kucharczyk Fot. Damian Kujawa Latem Legia sprowadziła m.in. Sadiku i Pasquiato. Na początku sezonu najwięcej bramek (trzy) zdobył jednak Michał Kucharczyk
Tomasz Dębek

Kolejną przeszkodą Legii Warszawa na drodze do Ligi Mistrzów jest Astana

Prawie 3500 kilometrów. 50 godzin samochodem, około pięciu samolotem. Taki dystans dzieli Warszawę od Astany - miejsca, gdzie dziś piłkarze Legii Warszawa będą walczyć o awans do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów.

- Wyjazd do Kazachstanu będzie bardzo trudny. Leci się tam pięć czy sześć godzin. Będzie gorąco, a mecz rozegramy na sztucznej murawie. Tak czy inaczej jedziemy tam po zwycięstwo, to nie podlega dyskusji. Chcemy zagrać jak najlepiej i wrócić z korzystnym rezultatem przed rewanżem na własnym stadionie. Ważne, żeby coś strzelić. Byłbym zadowolony z dwóch bramek zdobytych na wyjeździe - podkreślał przed podróżą Kasper Hamalainen.

O „ciężkim terenie” w Kazachstanie przekonali się choćby zawodnicy reprezentacji Polski. We wrześniu ubiegłego roku kadra Adama Nawałki właśnie w Astanie rozpoczęła kwalifikacje do mundialu 2018. Po pierwszej połowie prowadziła 2:0, mecz zakończył się jednak remisem. Do tej pory to zresztą jedyne punkty stracone w tych eliminacjach przez biało-czerwonych.

- Na pewno nie będzie łatwo. Ja akurat nie miałem okazji grać w tamtym spotkaniu, ale wielu chłopaków z reprezentacji narzekało na nawierzchnię. Jest duża różnica pomiędzy grą na naturalnej murawie i na sztucznej. Trzeba dobrze się na to przygotować, przyzwyczaić do nowych warunków - przekonuje Krzysztof Mączyński, pomocnik Legii.

Żadnych obaw nie ma za to inny nowy zawodnik Wojskowych Armando Sadiku.

- Astana będzie grała w takich samych warunkach. A kiedy przyjadą na rewanż, rywale też zaliczą długą podróż i będą musieli przyzwyczaić się do naturalnej murawy na naszym stadionie. Będziemy gotowi na mecz w Kazachstanie. Chcemy wrócić stamtąd z korzystnym rezultatem. A w Warszawie cieszyć się z awansu - zapowiada 26-letni napastnik z Albanii.

Piłkarski dystans dzielący Astanę od Legii jest znacznie mniejszy niż ten geograficzny. Od trzech lat, po objęciu posady trenera przez byłego zawodnika i selekcjonera reprezentacji Bułgarii Stanimira Stoiłowa, klub przeżywa najlepszy okres w historii . Zdobył trzy mistrzostwa z rzędu i jest na najlepszej drodze do czwartego. W ubiegłym roku awans do IV rundy eliminacji LM zabrał im gol Celticu z rzutu karnego w ostatniej minucie rewanżu. W grupie Ligi Europy Kazachowie zajęli trzecie miejsce, ale zdobyli pięć punktów w meczach z Olympiakosem Pireus, APOEL-em Nikozja i Young Boys Berno.

Sezon wcześniej, po wyeliminowaniu NK Maribor, HJK Helsinki i APOEL-u, Astana zagrała w fazie grupowej Ligi Mistrzów, gdzie przegrała tylko dwa mecze. Na własnym terenie nie dała się pokonać Atletico Madryt (0:0), Benfice Lizbona (2:2) i Galatasaray Stambuł (1:1). Z Turkami zremisowała na wyjeździe (2:2).

W poprzedniej rundzie Astana męczyła się co prawda z łotewskim Spartaksem Jurmała (1:0 i 1:1), ale lekceważenie jej może się źle skończyć. Nie grają tam też przypadkowi zawodnicy. Obok siedmiu reprezentantów Kazachstanu Stoiłow ma do dyspozycji Białorusinów: Ihara Szytaua (54 mecze w kadrze) i Iwana Majeuskija (14 spotkań), byłego zawodnika Zawiszy Bydgoszcz. Gwiazdami drużyny są wypożyczony z Werderu Brema László Kleinheisler (niedawno mocno interesowały się nim Legia i Lech) oraz afrykańscy napastnicy: Junior Kabananga (w tym roku 16 goli i pięć asyst w 32 meczach) oraz Patrick Twumasi (osiem bramek, sześć asyst).

Pierwszy mecz dziś o godz. 16 czasu polskiego (transmisje na antenach TVP 1 i TVP Sport), rewanż - tydzień później o 20.45.

Tomasz Dębek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.