Robert Burzyński dr nauk politycznych

Dlaczego Podlaskie jest w tyle stawki drogowych inwestycji?

Józef Sulima, dyrektor Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, na placu rozpoczętej w środę budowy obwodnicy Księżyna. To najnowsza inwestycja drogowa Fot. Anatol Chomicz Józef Sulima, dyrektor Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, na placu rozpoczętej w środę budowy obwodnicy Księżyna. To najnowsza inwestycja drogowa w Podlaskiem
Robert Burzyński dr nauk politycznych

Polskie drogi są bliskim tematem znakomitej większości dorosłych osób. Także wiele spostrzeżeń i przemyśleń wzbudza codzienne przemieszczanie się ulicami Białegostoku.

Obok nowych dróg, z których jesteśmy dumni największe emocje wywołują kwestie powstania buspasów oraz zasad korzystania z nich. Następnym zagadnieniem jest funkcjonowanie w Białymstoku zintegrowanego systemu zarządzania ruchem, na który wydano ponad 27 milionów złotych, a mam takie wrażenie, że ciągle stoję na czerwonym świetle. Następnie brak inicjatywy rządzących odnośnie usankcjonowania, tak jak w innych miastach, zasad poruszania się pojazdów nauki jazdy w godzinach szczytu. Kolejną zagadką jest logiczność stworzenia nowego ronda Lussy, gdzie zamiast usprawnić ruch spowodowało to jeszcze większe korki. Wszystkie te dylematy jeżdżących wyborców stawiają pytania: Kto panuje nad tematem? Kto podpisuje dane projekty? Kto proponuje rozwiązania problemów? jak i również: Kto ponosi odpowiedzialność za złe decyzje?

Dużo emocji wywołuje ostatnio sprawa przebiegu trasy S-19, gdzie kilku włodarzy miast, którzy raczej na co dzień nie pałają do siebie miłością postanowiło zjednoczyć się i lobbować wraz z częścią posłów na rzecz nowego przebiegu trasy. Z drugiej strony co mają powiedzieć mieszkańcy Knyszyna, Moniek, Grajewa czy Ełku, którzy widzą oddalającą się szansę lepszego połączenia ze stolicą województwa. Powstają pytania czy są gorsi, czy głosowali na tego co nie trzeba, czy rządzący w tych miastach nie potrafią stworzyć siły nacisku na odpowiednich notabli. W takim momencie może powstać ryzyko, że gdzie dwóch się bije o przebieg trasy tam mogą stracić wszyscy. Większość nie wie, że włodarze dzielą skórę na niedźwiedziu, czyli pieniądze na drogę, która jest dopiero w planach. Każdy ciągnie do siebie tak i tu dany polityk chce po sobie zostawić jakąś pamiątkę. Gołym okiem widać na mapie województwa, który region miał bądź ma swoje 5 minut, który z polityków ciągnął za uszy inwestycje w swoim mieście, oczywiście przy zachowaniu pełnych norm punktowych wynikających z jakiegoś działania. Widzimy więc, że drogi łączą albo dzielą. Jedni chcą mieć autostradę pod nosem, drudzy wybierają ciszę.

Sieć szybkich dróg to sukces wolnej Polski. Autostrady są krwioobiegiem danego regionu zapewniającym trwały i zrównoważony rozwój gospodarczy. Pozwalają w sposób racjonalny funkcjonować kierowcom. Z drugiej strony ich brak, słaby standard lub nawet plany budowy powodują protesty, wspólne konferencje a nawet blokady. Społeczeństwo bogaci się. Przybywa wiele nowych samochodów, jak i również szrotu z Niemiec. Każdy kolejny rząd w swoich obietnicach dla danego regionu stara się stworzyć kolejne kilometry oczywiście licząc na przychylność i pamięć wyborców przy urnach. Należy zauważyć, że w 1989r. mieliśmy 300 km szybkich dróg, obecnie to ponad 3 tys. kilometrów. Należy zaznaczyć, że do 2025 r. mamy do wydania jeszcze ponad 100 miliardów złotych na drogi. Oczywiście widzimy problemy w skali kraju np. wysokość opłat za przejazd na płatnych autostradach, gdzie w ekstremalnych sytuacjach płacimy prywatnemu koncesjonariuszowi tyle, ile za winietę za cały rok w innym państwie. Pojawia się pytanie, kto to podpisał i dlaczego „x” milionów trafia do prywatnej kieszeni. Widzimy problemy inwestycyjne, gdzie często obok racjonalnych ekologów dbających o przyrodę pojawiają się eko-terroryści, którzy tylko czekają na pieniądze od inwestora. Pamiętamy batalię o dolinę Rospudy kilka lat temu, gdzie blokada spowodowała przerwanie inwestycji, zapłatę kar umownych inwestorowi jak i przerwanie budowy już zrealizowanych elementów drogowych.

Europa już dawno wybudowała swoje drogi. U nas dobry program „Natura 2000” był przeszkodą dla wielu logicznych inwestycji i alibi dla ekologów. Powstały również bzdurne przepisy związane z tematem budowanych ekranów dźwiękoszczelnych, które często stawiano w polu. Nasuwają się pytania: Kto takie stworzył przepisy? Jakie zadziałało lobby? Komu było to potrzebne? i Dlaczego my za to płacimy? Następną kwestią był upadek wielu spółek polskich, którzy zamiast skorzystać na boom-ie inwestycyjnym po prostu splajtowały. Pieniądze wypłynęły do spółek matek za granicą, gdzie ląduje około 50 mproc. wszystkich funduszy europejskich. Mamy najdrożej budowane autostrady w Europie i nawet racjonalne tłumaczenia nie pozwalają zrozumieć jak można drożej budować w nizinnej Polsce niż górzystej Szwajcarii. Następnie spiętrzenie robót na kolejnych odcinkach, gdzie często były zapominane i nie sprawdzane standardy wykonania danej drogi.

Kolejnym zagadnieniem są trasy, które powstają nie tam, gdzie jest największe natężenie ruchu, tylko z innych tajemniczych powodów, w innych miejscach. Dlatego niuansem jest to, że jedne ważne drogą są tylko łatane a inne w polu są pięknie wyasfaltowane. Dylematem zawsze będzie kolejność inwestycji. I refleksja: dlaczego jedne regiony mają więcej i szybciej a inne tak jak Podlasie jest w tyle stawki.

Oczywiście obecny rząd zapewnia o wyrównywaniu szans zapóźnionym regionom przez przyspieszenie Via Baltici i Via Carpatii, to jednak na tle kraju wypadamy blado. Oczywiście na co dzień widzimy nowe powstałe odcinki dróg, otwierane są kolejne drogi to jednak na miarę możliwości wsparcia z UE jest ciągły niedosyt. Wiele mówi się o braku połączeń komunikacyjnych Polski z Podlasiem, które blokują napływ inwestycji i kapitału do naszego regionu. Z drugiej strony zaryzykuję tezę, że nawet jak będziemy mieli już dobre połączenia drogowe w postaci ekspresówki do Warszawy, szybkiego pociągu w systemie Rail Baltica czy regionalnego lotniska o wysokim standardzie, to raczej nie staniemy się nowym eldorado finansowo- inwestycyjnym. Wszystkie te inwestycje mają za zadanie pomóc nam w codziennym normalnym komunikowaniu w standardzie bezpieczeństwa europejskiego a biznes jeżeli będzie chciał to jak na przykładzie biznesmena z Narwi sam sobie wybuduje lotnisko.

Większość z nas chciałaby przejechać do Warszawy w 1,5 godziny, pendolino do Krakowa w 3 godziny, a mieszkańcy np. Moniek czy Siemiatycz polecieć z nowoczesnego regionalnego lotniska do Chicago czy Brukseli. Rządzący nie potrafią wyciągnąć wniosków z potrzeb społecznych. Należy stworzyć normalny system opłat za drogi. Przejrzeć przepisy, które pozwolą łatwiej i szybciej budować. Należy pamiętać, że budowa spójnego i nowoczesnego systemu dróg zapewnia trwanie polityczne nie tylko do następnych wyborów ale i długofalową inwestycję gospodarczą. Do wydania w podlaskim RPO na inwestycje komunikacyjne w latach 2014- 2020 jest około 208 milionów euro. Wykorzystajmy to bez emocji i zarzutów ze strony NIK-u, prokuratury a najważniejsze kierowców o braku legalności, gospodarności, rzetelności i celowości inwestycji komunikacyjnych.

Robert Burzyński dr nauk politycznych

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.