Finlandia to jest najszczęśliwszy kraj na świecie. Takie są wyniki rankingów ONZ

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Andrzej Matys

Finlandia to jest najszczęśliwszy kraj na świecie. Takie są wyniki rankingów ONZ

Andrzej Matys

O specyfice Finlandii, jej zwyczajach, dokonaniach oraz o tym, czego możemy się od tego kraju i jego mieszkańców nauczyć - rozmawiamy z Andrzejem Parafiniukiem, Konsulem Honorowym Republiki Finlandii w Białymstoku.

Konsul honorowy to z jednej strony popularyzacja kraju, który reprezentuje - w tym wypadku Finlandii - w Podlaskiem i naszego regionu tam. Jest jakaś ekwiwalentność tej swoistej wymiany?

To jest szerszy temat, bo konsul honorowy ma właściwie tylko dwie funkcje wynikające z Konwencji Wiedeńskiej. Po pierwsze ma opiekować się obywatelami kraju, który reprezentuje (na terenie swojej jurysdykcji), wiec jeśli Fin szuka np. weterynarza dla psa albo miał wypadek, co zdarzyło się kilkukrotnie, to trzeba mu pomóc, w każdy możliwy sposób. A po drugie, ma rozpowszechniać informacje o kraju, który reprezentuje, co oznacza, np. sport, kulturę, gospodarkę etc. etc. Może nie ma na to wielkiej presji, ale w przypadku Finlandii jej rząd zdecydował, że jest duża potrzeba propagowania dokonań i osiągnięć Finlandii w Polsce i odwrotnie. A miała się tym zająć ambasada i właśnie konsulowie honorowi (w Polsce jest 8 konsulatów - red.). Trzeba też dodać, że tak w ogóle sama Finlandia jest krajem dość specyficznym.

Bo daleko na północy, noce długie, a dni krótkie i dużo śniegu?

To jest najszczęśliwszy kraj na świecie. Przede wszystkim dlatego, że w grę wchodzi kwestia innej mentalności, innego podejścia do życia, innego traktowania zasad funkcjonowania czy przyrody. Generalnie tam, po drugiej stronie Bałtyku jest inaczej, bowiem Skandynawowie (a nie tylko sama Finlandia) do wielu tematów podchodzą inaczej niż narody mieszkające bardziej na południe Europy, czyli również Słowianie, że o typowych południowcach nie wspomnę. I może dlatego w rankingach ONZ na najbardziej szczęśliwe kraje świata, Skandynawia jest zawsze w ścisłej czołówce. Ostatni, Finlandia wygrała już po raz szósty z rzędu!

To może warto się tej szczęśliwości od nich uczyć. Chociaż… skoro różnimy się mentalnie to ta nauka jest w ogóle możliwa?

Oooo. Sam zachodzę w głowę i szukam powodów tych zwycięstw. One są nawet racjonalne i proste i można próbować się tego nauczyć, ale będzie to bardzo trudne. Pierwsze, co tam widzę (odkładając na bok tę przyrodę, długie noce i co tam jeszcze) to ogromne zaufanie: do siebie nawzajem i do instytucji państwa. Do organizacji całego życia, jakie wokół jest.

Czytaj również:
Konsulatów honorowych ci u nas dostatek

Rozumiem, że oni je mają od dawna, a my jeszcze ciągle nie?

Zdecydowanie. W Finlandii, statystycznie 86 proc. bardzo ufa lub ufa temu, kogo spotyka, czyli jeśli postawimy sto osób to Fin tylko czternastu z nich nie będzie ufał w pełni lub wcale, ale zaufa 86 osobom, których w ogóle nie zna. A to powoduje, że inaczej funkcjonujesz, bo nie tracisz czasu i energii na roztrząsanie, co tam może być o drugiej stronie, co ta druga strona, mówiąc kolokwialnie, kombinuje. My do tego etapu nawet się nie zbliżyliśmy.

Sądzę, że u nas te proporcje byłyby odwrotne i raczej mocno się nie mylę.

Jeśli dobrze pamiętam to w ostatnim raporcie ONZ Polska zajęła trzydzieste dziewiąte miejsce na sto pięćdziesiąt sześć krajów badanych. Ale wracając do Finów, taka postawa powoduje, że inaczej funkcjonują w stosunku do instytucji państwa, opieki zdrowotnej, edukacji. Oni tym instytucjom ufają i nie tracą energii na to, żeby najpierw wymyślić problem, tylko po to, żeby potem go rozwiązać. Ich problemy rozwiązują się niejako w naturze, dzięki regułom, które ustanowili. Poza tym to zaufanie Finów wpływa też na to, że jeśli ustalają jakieś reguły to bardzo mocno pilnują, żeby ich przestrzegać. Bo jeśli działamy według reguł nic nas nie zaskakuje, a po wtóre, powoduje np. mniej wypadków drogowych. Owszem, tam są wysokie mandaty, ale jeśli tam jest ograniczenie do 60 km/godz. to nawet na pięciopasmowej autostradzie nikt nie jedzie 80 czy 90 km/godz., by gdzieś dotrzeć o kilka minut szybciej. Tego na polskie realia nie da się przełożyć. W Finlandii kary dla kierowców są wysokie, ale nie tylko dlatego, żeby odstraszały, ale dla równości społecznej. Jeśli ktoś dużo zarabia, za to samo wykroczenie płaci dużo więcej. Tak zapewnia się równość dochodową, by każdy mógł funkcjonować na w miarę przyzwoitym poziomie. A jeśli kogoś stać na wysokie mandaty to je płaci.

Pamiętam swoją pierwszą podróż, co prawda w Szwecji, ale to też Skandynawia. Szosą przez las z prędkością 60 km/h, jechało pięć aut. Przez kilkanaście kilometrów nikt nie wyprzedzał aż pojawił się mercedes z polską rejestracją. Kilka minut dalej kierowca płacił …

My ciągle jesteśmy w początkowej fazie rozwoju wolnorynkowego i konsumpcyjnego, więc ciągle się nam wydaje, że nie mamy czasu. A to nieprawda. Gdy jestem w Finlandii, mogę mieć umówionych siedem spotkań w ciągu dnia i nigdy, nikt się na nie nie spóźnia. I wcale nie trzeba jechać 80 tam, gdzie jest ograniczenie do 60 km/godz. Po prostu trzeba mieć dystans i wtedy (paradoksalnie) wszystko się skraca, nie mówiąc o stresie, którego brak. Moja żona, która jest wielbicielką temperatur 30+, będąc pierwszy raz w Finlandii była zaskoczona tamtejszym wszechogarniającym spokojem, brakiem presji i naturalnością. Ja uważam, że jest to państwo, w którym wszystko normalnie działa, ale warunkiem jest zaufanie i równość, bo Finowie każdego człowieka traktują w ten sam sposób. Dla nich ważna jest każda jednostka. Fenomenem jest również ich podejście do stanowienia prawa. Gdy byłem w parlamencie fiński zwróciłem uwagę na ścianę za prezydium. My mamy m.in. godło i krzyż, a u nich stoi pięć nagich posagów: czterech mężczyzn, którzy reprezentują jakąś siłę, pracę itp. Itd., a w środku jest posąg kobiety odwróconej tyłem do posłów, a na ramieniu trzyma niemowlę. Dziecko jest zwrócone twarzą do parlamentarzystów i ma rączkę uniesioną do góry i ten gest jest tłumaczony bardzo prosto: cokolwiek stanowicie myślcie, że robicie to dla mnie i pamiętajcie, że będę się do tego stosować. Coś niezwykłego, prawda?!

Finlandia kojarzy nam się z lasami, jeziorami, śniegiem i nartami ewentualnie rybami, bo coraz więcej białostoczan i Podlasian korzysta z tamtejszych łowisk. A tak stricte gospodarczo próbujemy z fińskimi firmami współpracować. Na przykład konsul honorowy próbuje robić coś w tym kierunku?

Przez lata rynki skandynawskie były znikomym elementem, nazwijmy to naszych kontaktów gospodarczych. Może częściej Norwegia i Szwecja, zaś Finlandia była traktowana trochę po macoszemu. W raju mamy stosunkowo niewielu inwestorów z tamtej strony – prawie 600 firm z kapitałem fińskim. To nie jest wielka liczba, ale ostatnio pojawiło się sporo pytań o partnerów biznesowych. I nie chodzi tylko o to, że my chcemy coś w Finlandii sprzedać, ale chcemy też coś importować, współpracować, np. „w temacie” drewna, bo Finlandia to kraj drewna i szeroko rozumianych produktów drewnianych. Nasi przedsiębiorcy wiedzą, że tam jest jakość i troska o lasy (ich dobro gospodarcze) od zawsze. Są też kwestie turystki, budownictwa czy bielizny damskiej, w produkcji której Białystok jest potęgą. Czyli, zaczyna się coś dziać.

To dobrze, ale nie zamieniliśmy jeszcze słowa o fińskim zwyczaju lub zjawisku, kultowym, czyli o saunie. Ponoć oni to nieźle łączą z biznesem.

No tak, chociaż dla nas sauna to ciągle jeszcze bardziej gadżet niż powiedzmy tak funkcja kultury czy sposobu bycia. Sauna służy do spotykania się, rozmów, w tym również biznesowych. W saunie można prowadzić biznesowe negocjacje nawet bardzo długo, ale one zakończą się jakimś konkretem. W Finlandii są prawie trzy miliony saun na ponad pięć milionów mieszkańców. Nad każdym jeziorem (a jest ich 180 tys.) funkcjonują sauny publiczne. Jest tylko jedna reguła: gdy wychodzisz z sauny zostaw ją taką, jaką zastałeś. Gdy 10 lat temu, zostając konsulem, zapytałem w Białymstoku prawie 200 osób o Finlandię. Wtedy pierwszym skojarzeniem był wyrób alkoholowy, potem długo, długo nic i Muminki, czyli bajka. Potem był Mikołaj, gry komputerowe (Finlandia jest w tym mocna) i zespoły heavy metalu (kolebka tej muzyki). Niedawno to badanie powtórzyłem i wygrał Mikołaj przed edukacją, która jest jedną z najlepszych na świecie. Dlaczego, bo w latach 60. XX wieku Finowie postawili na edukację jako podstawę funkcjonowania państwa. Nie wdając się w szczegóły, tam jest 10 osób na jedno miejsce na pedagogice, a dzieci po trzech lekcjach mają 40-minutowe przerwy na świeżym powietrzu na reset. Ich badania wykazały, że po takim czasie percepcja uczniów, zwłaszcza w podstawówkach, spada do 20 proc. Czyli… tu też mamy wiele do zrobienia i czegoś możemy się od Finów nauczyć.

Andrzej Matys

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.