Jabłonka Kościelna. Gwałcicieli ścigała cała wieś

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Izabela Krzewska

Jabłonka Kościelna. Gwałcicieli ścigała cała wieś

Izabela Krzewska

Dwóch mężczyzn wciągnęło 15-latkę do samochodu. Wywieźli ją do lasu i tam... zgwałcili. Nie wiadomo, do czego jeszcze byli gotowi. Dziewczynkę z rąk zwyrodnialców wyswobodzili sąsiedzi.

Jabłonka Kościelna to wieś położona niemal w połowie drogi między Wysokiem Mazowieckiem a Zambrowem. Na jej obrzeżach stoi szkoła. Była środa, około godziny 14. Asia właśnie skończyła lekcje i wracała do domu. Droga była prosta, asfaltowa, po obu stronach pola i łąki. Na tym morzu pustki, w oddali przytulone do siebie trzy posesje. Dziewczynka była zaledwie 400 metrów od domu, gdy zatrzymał się przy niej czerwony opel. Napastnicy wciągnęli 15-latkę do auta. Widziała to sąsiadka. Powiadomiła rodziców uczennicy i innych mieszkańców. Wieść rozeszła się po wsi lotem błyskawicy. Szybko zorganizowano pospolite ruszenie. W poszukiwaniach brało udział kilkadziesiąt osób. Część zmotoryzowana. Do przeczesania były hektary. Dziewczynka mogła być wszędzie. To było prawie jak szukane igły w stogu siana.

Złapani na gorącym uczynku

Pan Sławomir mieszka w sąsiedniej wsi. Jest myśliwym. Właśnie przyjechał do domu z łowiska na obiad i miał zamiar wracać do lasu. Nagle zadzwonił brat z informacją, że porwano Asię. Znał dziewczynę, bo nieraz przychodziła do krewnych, którzy mieszkają po sąsiedzku. Ale nie miało to większego znaczenia. W każdym przypadku zareagował by tak samo. Sam ma czwórkę dzieci. To mogło spotkać każdego.

Pan Sławomir wsiał do samochodu. Żona powiedziała, że nie puści go samego. Pojechała razem z nim. Teraz wiedzą, że to była dobra decyzja.

Ruszając wiedzieli tylko, jakim autem poruszają się sprawcy i że prawdopodobnie odjechali w kierunku miejscowości Tybory- Kamianka. Jest tam rozwidlenie dróg. Porywacze mogli być wszędzie. Mogli pojechać na Osipy, w kierunku Mazowiecka, albo na Kulesze...

- W akcję zaangażowało się dużo ludzi, którzy szukali bliżej. My postanowiliśmy odjechać dalej, szukaliśmy świeżych śladów - relacjonuje pan Sławomir. Niektóre były mylące. Ślady opon „zawracały”. Trop się urywał...

Małżeństwo wróciło na główną szosę. Rozglądali się. Zauważyli kolejny ślad w kierunku lasu. Około 2 kilometrów dalej, na małej dróżce w zaroślach, dostrzegli czerwony samochód. Nie mieli pewności, czy to „ten”.

- Podszedłem do przodu auta i krzyknąłem: „co tam się dzieje, kto tam jest?!”. Jeden chłopak wyskoczył. Był wystraszony. Od razu poczułem, że coś jest nie tak. Odpalił silnik, i próbował na mnie najechać. Gdybym nie uciekł, przeleciałbym przez dach - opowiada pan Sławomir.

Myśliwemu udało się odskoczyć, a opel musnął tylko jego nogę. Pan Sławomir wyciągnął broń i strzelił w oponę. Auto najechało na brzozę, na moment zawisło na drzewie. Żona pana Sławomira wykorzystała szansę i zajrzała do opla. W środku była poszukiwana 15-latka. Kobieta wyciągnęła ją z tylnego siedzenia.

- Rzuciła mi się w ramiona. Strasznie płakała, ale chyba poczuła ulgę - opowiada pani Anna, wciąż poruszona tą sceną. Wcześniej otworzyła jednak drzwi od pasażera. Tam siedział jeden z mężczyzn. - Miał kaptur na głowie. Wbił we mnie wzrok. Miał nienawiść w oczach.

Kobieta nie myślała o swoim bezpieczeństwie i ewentualnych konsekwencjach. Wszystko działo się bardzo szybko.

- Jak zobaczyłem, że żona ma już w rękach Asię, pomyślałem: „Jest już nasza”. Nic jej nie grozi - kwituje pan Sławomir.

Jednocześnie miał już pewność, że ma do czynienia z porywaczami. I kiedy ci znowu zaczęli uciekać samochodem, przeładował broń i strzelił w kolejne koło. Auto toczyło się jeszcze przez kilkanaście metrów, aż uderzyło w sosnę. Wówczas porywacze wybiegli i zaczęli uciekali pieszo.

W pościg ruszyła za nimi policja, ojciec i bracia Asi. Napastnicy po przebiegnięciu kilku kilometrów zostali zatrzymani. Okazało się, że to... mieszkańcy Jabłonki.

Porywacze zostali zatrzymani w lesie, 9 kilometrów od Jabłonki Kościelnej. Na sośnie między miejscowościami Tybory Uszyńskie a Gołasze Górki wciąż widać
Wojciech Wojtkielewicz Porywacze zostali zatrzymani w lesie, 9 kilometrów od Jabłonki Kościelnej. Na sośnie między miejscowościami Tybory Uszyńskie a Gołasze Górki wciąż widać ślady po ucieczce napastników: odpryski czerwonego lakieru i znaczek opla

To nie jedyna ofiara?

29-letni Piotr K. i 23-letni Jakub G. są już w areszcie. Usłyszeli zarzut gwałtu i pozbawienia nastolatki wolności. Dodatkowo Piotr K. odpowie za usiłowanie zabójstwa, a jego wspólnik - podżegania do zabójstwa myśliwego, którego próbowali przejechać. Grozi im za to od 8 do 25 lat więzienia, a nawet dożywocie.

W chwili zatrzymania czuć było od nich woń alkoholu. Byli pijani. Nie wiadomo, czy nie pod wpływem innych środków. Zaatakowali w biały dzień, mieli paralizator. Niektórzy uważają, że planowali przestępstwo.

- To był cel zamierzony. Nie z chwilą porwania. Zajechali jej drogę na lewą stronę. Ona sprytnie - tak, jak ją wcześniej uczyłem, że kiedy widzi nieznajomy samochód - dała dyla. Wtedy ten zza kierownicy wyskoczył, chwycił ją na ulicy, a ten drugi po plecach paralizatorem trącił - relacjonuje ojciec 15-latki.

Mówi, że to co przeżyła, było jak koszmar.

- Była świadoma tego, co się dzieje, ale nie mogła się ruszyć. Jak oprzytomniała, broniła się, próbowała uciec. Wtedy któryś złapał ją za włosy, wciągnął z powrotem do auta i straszył ją najgorszym, że zakopie... - wyznaje rodzic.

Szokiem dla mieszkańców Jabłonki było, że jednym z porywaczy jest ich sąsiad, który już wcześniej był posądzany o nagabywanie i molestowanie uczennic. - Koło Rutek dwa lata temu był podobny przypadek. Z kolei w Jabłonce wciągnął dziewczynkę na motor - opowiada nam jedna z mieszkanek gminy.

To samo mówią też inni sąsiedzi, ale i anonimowo policjanci.

Formalnie podejrzani nie są karani. W karcie karnej nie odnotowuje się też wybryków przed 18. rokiem życia.

- Obaj mężczyźni mają czyste karty karne. Pewne informacje wymagają jeszcze sprawdzenia - zaznacza jednak Maria Kudyba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łomży.

Według mieszkańców sprawa została umorzona, bo podejrzany ma krewnego w wymiarze sprawiedliwości. Teraz żaden z podejrzanych się nie „wywinie”. Zostali złapani na gorącym uczynku.

O włos od samosądu

Dom Piotra K. stoi w środku Jabłonki Kościelnej, kilkaset metrów od szkoły. Jego rodzina ponoć zaszyła się w czterech ścianach. Gdy pukaliśmy do drzwi, nikt nie otworzył.

- Wstyd dla rodziny, co zrobił im syn i wnuczek. Wstyd chodzić teraz do sklepu i zakupy robić - przyznaje jeden z sąsiadów. - A chłopak? Dzień dobry mówił. Chętny do pomocy. Nie był agresywny.

- To nie jest jego wina, że jest taki a nie inny. To rodzina patologiczna. Pod każdym względem. Nie było i nie ma dobrego przykładu i wzorca. Z obu stron - usprawiedliwia 29-latka inny mężczyzna.

Asia była w rękach porywaczy przez około dwie godziny. Sąsiedzi mówią, że pan Sławomir z żoną uratowali jej życie. Oni sami zaś jedynie o dużym szczęściu. Sprawców spotkali 9 km od granic Jabłonki Kościelnej, na zalesionym obszarze. Traf, że było świeżo po deszczu i ziemia była mokra. Zostały ślady.

- Żeby nie rodzinna akcja i wszystkich znajomych ze wsi i okolic, to by dzisiaj było tylko wspomnienie. Pogrzeb by był - mówi ciągle roztrzęsiony ojciec Asi.

15-latka została przebadana w szpitalu i jest pod opieką psychologa. Jeszcze nie wróciła do szkoły. Dochodzi do siebie. Rodzice starają się przy niej zachowywać normalnie. Matka ukrywa łzy.

Mimo, że od wydarzeń z 22 marca minął tydzień, emocje wciąż są ogromne. ]

- My dużo nie chcemy. Dajcie nam tych degeneratów w ręce na 2 minuty - mówi ojciec skrzywdzonej nastolatki. I dodaje, że porywacze mieli dużo szczęścia, że w zatrzymaniu brali też udział policjanci.

- Gdyby nie to, już nikt by ich nie sądził - kwituje.

Podobny dramat do tego w Jabłonce rozegrał się niedawno w woj. zachodniopomorskim. 3 marca, w niewielkim Golczewie, mężczyzna uprowadził z ulicy 12-latkę, kilkadziesiąt metrów od jej domu. Moment uprowadzenia zarejestrowała kamera monitoringu. Kilkuset policjantów rozpoczęło zakrojone na dużą skale poszukiwania. Po kilku godzinach dziewczynkę odnaleziono w porzuconym samochodzie, a spłoszeni porywacze uciekli. Według wstępnych ustaleń, została przez porywaczy odurzona alkoholem. Lekarze nie stwierdzili u niej żadnych obrażeń. Porywaczem okazał się 31-letni Ryszard D., pomagała mu jego partnerka Elżbieta B. Mężczyzna od ponad miesiąca przebywał na warunkowym zwolnieniu z więzienia, gdzie odsiadywał wyrok za to, że kilka lat temu brutalnie pobił 10-letnią dziewczynkę w rodzinnym Trzechlu.
Imię dziewczynki zostało zmienione

Izabela Krzewska

Socjolog z wykształcenia. Z zawodu - dziennikarz. W Gazecie Współczesnej pracuję od 2009 roku, a w niedługim czasie dołączyłam również do zespołu Kuriera Porannego. Od początku na łamach naszych dzienników i na portalach internetowych www.wspolczesna.pl i www.poranny.pl zajmuję się głównie tematyką prawną. Relacjonowanie ważnych procesów, sprawy kryminalne, wypadki, pożary, raporty  o przestępczości, historie z życia wzięte... To obszar dziennikarstwa, który - mam nadzieję - dostarcza moim Czytelnikom nie tylko wielu emocji, ale także wiedzy o zmieniających się przepisach prawnych i zagrożeniach dla ich bezpieczeństwa. Staram się, aby każdy materiał był rzetelny, zrozumiały, ale też sprawnie napisany. Bo nawet najbardziej niezwykła ludzka opowieść "blednie" pod nieciekawym piórem.

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.