Katarzyna Łuszyńska

Jakby Dziga Wiertow był szatanem...

Aleksandra Czerniawska w styczniu 2011 roku podczas oficjalnego otwarcia instalacji „Kinooko”. Jej praca poświęcona została Dzidze Wiertowowi (ur. 21 Fot. B. Maleszewska Aleksandra Czerniawska w styczniu 2011 roku podczas oficjalnego otwarcia instalacji „Kinooko”. Jej praca poświęcona została Dzidze Wiertowowi (ur. 21 grudnia 1895 r. lub 2 stycznia 1896 r. w Białymstoku, zm. 12 lutego 1954 r. w Moskwie) - radzieckiemu scenarzyście, reżyserowi filmowemu, twórcy idei kroniki filmowej. Wiertow uważany jest za jednego z najwybitniejszych dokumentalistów w dziejach kina
Katarzyna Łuszyńska

Zapis spotkania w ramach cyklu „Razemisja” z Aleksandrą Czerniawską, pochodzącą z Białegostoku malarką i psycholożką, autorką znajdującej się w centrum miasta instalacji plenerowej „Kinooko”.

Kinooko, instalacja, która stoi koło kina Formu. Na ostatniej sesji rady miejskiej pojawiły się głosy, żeby rozebrać instalację. Co sądzisz na ten temat?

Trochę się tego spodziewałam, ponieważ pierwsze głosy sprzeciwu pojawiły się, kiedy otwierałam tę rzeźbę. Dziwi mnie to, że wyciąga się kawałek życiorysu Wiertowa, a o wszystkim, co zrobił ciekawego się milczy.

Podczas oficjalnego otwarcia instalacji, towarzyszyła nam mała, trzyosobowa demonstracja. Miała ze sobą portret Lenina, na którym miał on zasłonięte jedno oko przepaską. Demonstrujący albo krzyczeli, albo mieli na transparencie napis: ile kosztuje przeciętnego białostoczanina oko Lenina? Cała realizacja kosztowała około 50 tys. zł i jak policzyłam, jednego mieszkańca miasta kosztowała ona 20 groszy.

Jak powstała rzeźba?

Nad rzeźbą zaczęłam pracować na roku dyplomowym. Przyszłam z tym pomysłem do miasta Białegostoku i dostałam pieniądze na jego realizację. Moim planom sprzyjał ówczesny wiceprezydent Aleksander Sosna. Zaproponował, że przeznaczy środki na wybudowanie instalacji i zapytał, czy mogłabym ją wykonać bez honorarium. Zgodziłam się.

Z miasta została przyznana dotacja, która została przekazana Galerii Arsenał i razem z nią przeprowadziliśmy to wszystko od strony organizacyjnej. Włożyłam olbrzymią pracę w szukanie kontrahentów i wykonawców, a także w opracowanie kwestii technologicznych. Przeszłam przez konsultacje architektoniczne, odwierty geologiczne, zapoznałam się z prawem budowlanym, prawem drogowym. Mieliśmy duże trudności z realizacją projektu, przez co mieliśmy półroczne opóźnienie. Instalację musieliśmy otworzyć do końca roku kalendarzowego, żeby zmieścić się w budżecie, dlatego robotnicy stawiali ją w Sylwestra.

Niektórzy radni uważają Wiertowa za zbrodniarza...

Uważam, że jest to wielkie nadużycie. W sensie prawnym zbrodnia to poważne przestępstwo, takie jak ludobójstwo czy morderstwo. Są to ciężkie przestępstwa. Nie jest mi wiadome, żeby dopuszczał się ich Wiertow.

Twój projekt dotyczący Wiertowa nie kończy się na Kinooko?

Nie zajmuję się profesjonalnie filmem, ale Wiertow interesuje mnie z punktu widzenia biograficznego. W Białymstoku nie mamy zbyt wielu materiałów związanych z Wiertowem. Większość jego dokumentów jest albo w Rosji, albo w Wiedniu. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, co by było, gdybyśmy je jednak mieli. Dlatego zaczęłam bawić się konwencją historyczno-muzealną i po prostu je sobie zrobiłam. Niektóre zdjęcia (prezentowane podczas spotkania - przyp. red.) są kopiami zdjęć z internetu, a niektóre są przeze mnie zmanipulowane - czasami umieszczam na nich siebie i jest to oko puszczone w kierunku publiczności.

Zawsze trzeba postawić pytanie: Co w zamian?

Aleksandra Czerniawska
malarka, psycholożka

Czy w miejscach, które odwiedzałaś z wystawami, spotkałaś się z tak negatywnym odbiorem Wiertowa jak w Polsce?

Nie. Wystawę pokazałam w Rosji, na Białorusi i Ukrainie. Nie sądzę, żeby był to problem. To nie jest oczywiście tak, że tematyka filmów jest przemilczana. Dziga był propagandzistą, ale nigdy to nie jest główny wątek podczas dyskusji na jego temat, ponieważ jego twórczość jest bardzo bogata i dużo się w niej dzieje.

Grał on w drużynie ze złymi facetami, natomiast jak obserwuję w innych krajach, jednak nie jest to powód, żeby milczeć na jego temat. Trochę się czuję tutaj (w Białymstoku - przyp. red.) jakby Wiertow był szatanem i nie można nawet wypowiadać jego imienia, bo to jest czyste zło.

Cały czas podawany jest przykład sceny burzenia cerkwi. Ona mi się nie podoba, natomiast jako materiał na lekcję historii może być bardzo ciekawa. Możemy bardzo wiele rzeczy zrobić z Wiertowem, ponieważ wszystkie materiały są już w otwartej domenie i można je wykorzystać do rozmowy, a nie wymazywać i tworzyć białą plamę.

Jak oceniasz obecną kulturę w Białymstoku, jako osoba, która tak wiele do niej wniosła?

Niektóre rzeczy, które się wydarzyły ostatnio tutaj, wydają mi się trochę niepokojące. Obawiam się, że w dłuższej perspektywie będzie mniej miejsca na działalność artystyczną. Na razie nie mamy owoców podejmowanych kroków, ale zobaczymy jak to się rozwinie. Myślę w tym momencie o restrukturyzacji BOK z Centrum Ludwika Zamenhofa. Myślę, że to nie wyjdzie na dobre. Powstał pomysł, żeby stworzyć nową instytucję, ale nie został on podparty jej nowym programem. Chciałabym zobaczyć ten program, a jak nie program, to zastanawiam się, co oni zrobią tam nowego, czego nie dało się zrobić w starym układzie. Chciałabym też zobaczyć te oszczędności, które mają wynikać z ich połączenia. Myślę, że te szacunki są z palca wzięte, ale zobaczymy, co się wydarzy.

Mimo to, myślę, że oferta Białegostoku cały czas się rozwija, pojawiają się nowe miejsca i nowi ludzie.

Słyszałaś o cięciach na Halfway...

Byłam na jednym dniu tego festiwalu w ubiegłym roku i bardzo mi się podobało. Chciałam przyjechać ze znajomymi, ale teraz to może być problem. Zawsze trzeba postawić pytanie: Co w zamian? Czekamy więc na odpowiedź.

Katarzyna Łuszyńska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.