Kościół w Zalesiu to perełka na podlaskiej mapie kościołów. Znowu będzie błyszczeć

Czytaj dalej
Fot. m. tochwin
Martyna Tochwin

Kościół w Zalesiu to perełka na podlaskiej mapie kościołów. Znowu będzie błyszczeć

Martyna Tochwin

14 czerwca minie 419 lat od chwili, kiedy Hieronim Wołłowicz, podskarbi litewski, zapisem testamentalnym nadał kościołowi w Zalesiu folwark z zabudowaniami. Wybudowana w kolejnych latach świątynia to dziś najstarszy murowany kościół na Białostocczyźnie. Niestety, jest w fatalnym stanie i pilnie wymaga remontów. Na szczęście pojawiło się światełko w tunelu. Nowy proboszcz ksiądz Jakub Budkiewicz zaczął starania o pozyskanie pieniędzy na najpilniejsze prace konserwatorskie i prace ruszają lada moment.

Gdy wchodzi się do kościoła, to już na pierwszy rzut oka widać przy fundamencie skute tynki, które odsłoniły cegły na wysokość około 2 metrów od posadzki. Co to oznacza?

W tej chwili kościół jest przygotowywany do tzw. izolacji pionowej i hydrofobizacji. I właśnie w zaleceniu konserwatora było skucie tynków, które zostało wykonane pod koniec ubiegłego roku. Do wysokości 1,5 - 2 metrów mury były po prostu zagrzybione. One muszą zostać wysuszone. I, według zatwierdzonego przez konserwatora zabytków projektu, muszą zostać wykonane odwierty, żeby mury kapilarnie nie podciągały wilgoci.

To z pewnością bardzo pilne prace. A jaka w ogóle jest ogólna kondycja świątyni?

Największym problemem, który nawarstwiał się przez stulecia, było to, że poziom gruntu znalazł się powyżej posadzki. To spowodowało, że woda, która powinna być odprowadzona, poszła prosto na mury. Na przełomie lat osiemdziesiątych XX wieku wykonano remont elewacji kościoła, ale zastosowano zbyt szczelne cementowe tynki. Skutek był taki, że one zatrzymywały wodę. Konserwator zabytków zalecił skucie także tych zewnętrznych tynków z kościoła i nałożenie tynków wapienno-trasowych (przeznaczonych specjalnie do zabytków), które oddychają. To jest w tej chwili najważniejsze.

Czy w związku z nawarstwianiem się ziemi, trzeba będzie „odkopać” kościół do fundamentów?

Już parę lat temu ziemia wokół kościoła została zniwelowana. Wcześniej wchodziła na wysokość około 1 metra. Docelowo mają zostać wykonane spadki w kierunku parkanu, żeby woda spływała w dół. Teraz, tymczasowo wyprowadzone są długie rynny.

Pieczę nad pracami remontowymi sprawuje konserwator zabytków. To w jego gestii pozostanie decyzja, czy wnętrza kościoła, np. freski, będą restaurowane, czy np. znikną zupełnie i świątynia będzie przywracana do wyglądu sprzed 400 lat. Czy wiadomo, jak wtedy się prezentowała?

Coś świadomo, bo prowadzone były specjalne badania stratygraficzne oraz robione były odkrywki. Już widać, że polichromia zachowała się bardzo śladowo. Na pewno decyzja, w którym kierunku iść, będzie trudna dla konserwatora i specjalistów. Ale śmiało można powiedzieć, że kościół w Zalesiu jest perełką. Można go porównać do kościoła w Tykocinie. To jest bowiem najstarszy sakralny obiekt na Podlasiu, który zachował się w takiej formie, jak został zbudowany 400 lat temu.

Czy przez te wszystkie lata kościół nie był rozbudowywany?

Już pierwsze inwentarze z XVII wieku mówią, że kościół miał dwie wieże, że był babiniec, czyli miejsce pod chórem. Jeszcze w XVI wieku mogła tu stać jakaś drewniana świątynia, być może częściowo murowana, ale nie jest to potwierdzone. Na pewno za to są krypty, bo zostały udokumentowane przez badania archeologiczne. W kościele na pewno jest jedna duża krypta pod prezbiterium. Ale wentylacje wskazują na to, że są jeszcze inne i pod tym kątem mają zostać przeprowadzone badania archeologiczne. Świątynia przeżywała trudne czasy. Bywało, że nie miała praktycznie dachu, ale zawsze się podnosiła. Generalnie jednak nigdy nie została zniszczona. Przeżyła wszystkie wojny, zabory.

A które elementy kościoła są najstarsze? Bo jakieś perełki w tak wiekowej świątyni na pewno są.

Oczywiście. Taką jest z pewnością częściowo oryginalna posadzka, której nie zobaczy się nigdzie indziej w naszej diecezji. Ona liczy sobie na pewno kilkaset lat. Ta, która jest z czasów późnego Gierka, wyłożona na szerokości głównego ołtarza, zaleceniem konserwatora powinna zostać zdemontowana. Na jej miejscu mają zostać ułożone oryginalne ceramiczne płyty wypalane zgodnie z dawną sztuką. Inną perełką jest chrzcielnica, na której widać dobrze zachowany herb założyciela Hieronima Wołłowicza, podskarbiego litewskiego i administratora dóbr królewskich na Litwie. Wyraźnie widać inskrypcje fundatora. Jestem przekonany, że takich perełek jest więcej. Na przykład ostatnio siedziałem w konfesjonale, który pochodzi z końca XIX wieku. Otworzyłem szufladkę, w której przechowuje się długopis na wypadek, gdyby trzeba było komuś podpisać karteczkę. Kiedy delikatnie włożyłem tam ręce, poczułem jakiś papier. To była karteczka z datą 1912 rok. Takich drobnych rzeczy na pewno jest tu wiele.

Uważny obserwator dostrzeże wiekowe elementy. Takim np. są boczne drzwi wejściowe. Ile mogą sobie liczyć lat?

Myślę, że jakieś 200 lat. Widać żelazne okucia, ćwieki, stary zamek. Dawne czasy pamiętają też drewniane schody prowadzące na chór. Zgodnie z zaleceniami konserwatorskimi, ten kościół powinien zostać przywrócony do takiego stanu, żeby ktoś, kto tu wejdzie, poczuł się tak, jakby przeniósł się w czasie.

W głównym ołtarzu wisi łaskami słynący obraz Matki Bożej Pocieszenia. Jaka jest jego historia?

Historia tego obrazu sięga XIX wieku, kiedy proboszczem tutaj był ks. Józef Węckowicz. I to właśnie on prawdopodobnie przywiózł ten obraz. Sam wizerunek jest bardzo ciekawy. Nawiązuje do tradycji malarstwa hiszpańskiego z początku XVII wieku. Mamy tu Matkę Bożą z opisu Apokalipsy św. Jana. Pod jej stopami jest księżyc, a nad głową wieniec z gwiazd dwunastu. Ten wizerunek jest koronowany koroną. W naszej diecezji rzadko się spotyka wizerunek, gdzie jest otwarte Niepokalane Serce Maryi. Widać tam buławę w formie krzyża. I też kolejne dwa przedstawienia nietypowe - to Michał Archanioł trzymający sztandar oraz Archanioł Gabriel. Sama sceneria obrazu jest też bardzo nietypowa dla naszych terenów, bo jest marynistyczna. Gdyby ten obraz wisiał gdzieś w kościele w Gdańsku, to pewnie świątynia byłaby pod wezwaniem Matki Bożej Gwiazdy Mórz. Pod spodem widać statek z rozbitkami symbolizujący grzeszników szukających ratunku. Jest też łacińska inskrypcja słów „Ucieczko grzesznych, módl się za nami”. Sześć lat temu ten obraz był poddany renowacji w Warszawie.

Czy zna ksiądz jakieś historie cudownych uzdrowień za wstawiennictwem tego obrazu?

Z przekazów od starszych mieszkańców parafii, mających powyżej 80 lat, wiem, że w czasach przedwojennych, gdy w Zalesiu był odpust przypadający w ostatnią niedzielę sierpnia, to nawet kilka tysięcy ludzi gromadziło się tu na modlitwie. Bywało tak, że przez kilka dni pielgrzymi nocowali gdzieś w okolicach kościoła. Były tu kiedyś przeliczne wota, czyli znaki dziękujące Bogu za cuda uzdrowień. Wedle relacji ludzi, były one zawieszone po bokach obrazu. Świadczą też o tym wizytacje biskupie sprzed czasów wojny, w których ten obraz jest określany jako cudami słynący. Niestety, w czasie wojny te wota zniknęły, najpewniej w wyniku grabieży. Ja na co dzień mam świadectwa ludzi, którzy dziękują Matce Bożej nie tylko za uzdrowienia fizyczne, ale także duchowe. Sam doświadczam jej opieki, pomocy od kiedy jestem. W ogóle kiedy usłyszałem, że będę w Zalesiu, to już się ucieszyłem na samo to wezwanie. Jak Matka Boża Pocieszenia tutaj jest, to znaczy, że wszystko będzie dobrze.

Wszystkie prace, które muszą zostać wykonane, żeby świątynia nie popadła w całkowitą ruinę, są bardzo kosztowne. To setki tysięcy złotych. Sami parafianie nie są w stanie tyle uzbierać, bo jest ich mało. Ilu wiernych liczy parafia?

Około 350 osób z dwunastu wsi, czyli naprawdę malutko. Sami parafianie nie są w stanie uzbierać tak dużych pieniędzy, żeby wyremontować swój kościół. Staramy się o pieniądze z różnych źródeł. I liczymy, że z Bożą pomocą i z pomocą ludzi dobrej woli uda nam się doprowadzić naszą świątynię do świetności.

Kościół w Zalesiu w najbliższym czasie będzie remontowany. Proboszczowi udało się już pozyskać dotacje z kilku źródeł. Z Urzędu Marszałkowskiego otrzymał 100 tys. zł, ze Stowarzyszenia LGD Szlak Tatarski - 200 tys. zł, a ze Starostwa Powiatowego w Sokółce - 50 tys. zł. Pomocy może udzielić każdy poprzez wpłatę na specjalnie założone w tym celu konto: 78 1020 1332 0000 1402 1252 7018.

Martyna Tochwin

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.