Królu Kazimierzu, wróć do Rajgrodu. Na pomniku

Czytaj dalej
Fot. Adam Dobroński
Prof. Adam Czesław Dobroński

Królu Kazimierzu, wróć do Rajgrodu. Na pomniku

Prof. Adam Czesław Dobroński

Zima w miniony weekend jeszcze nie zbliżyła się do Podlasia, więc wybrałem się do Rajgrodu, miasteczka urokliwego, choć czekającego na wielkie odkrycie.

Właściwie wszystko tu jest: piękne jezioro, Góra Zamkowa i zaułki, dawny Trakt Kowieński (kolei carscy sztabowcy nie zaprojektowali, a późniejsze władze polskie nie widziały takiej możliwości), w okolicy liczne ośrodki wypoczynkowe i gospodarstwa agro-turystyczne. I sporo zrobiono, są efekty tych poczynań z kategorii dobrze rokujących, ale nadal wiele brakuje, więc boomu turystycznego tu nie ma, pachnie stęchlizną od zapuszczonych drewniaków. Potencjalni goście narzekają na ograniczenie szybkości (uwaga! policjanci często poprawiają tu budżet swojej firmy), ale zatrzymują się z rzadka, bo i po co. Może jednak na rybkę do pani Katarzyny?

Jezioro Rajgrodzkie

Statystycznie zadziwia: powierzchnia 1,5 tys. ha, głębokość do 52 m (w granicach 20. miejsca w Polsce), rynnowe z zatokami. Każdy poproszony o opinię żeglarz odśpiewa pean na cześć tego jeziora na szlaku z Olecka do Augustowa, pochwali krzepkie wiatry, w znacznej części wysokie i pokryte lasami brzegi, miłe aromaty powietrza. Z poziomu kajaka pamiętam i ja te uroki.

Historycznie to dawna granica plemion i państw, a obecnie - województwa podlaskiego i warmińsko-mazurskiego, co nie sprzyja spójnej polityce regionalnej. W czasach zaborowych jezioro dzieliła granica rosyjsko-pruska (niemiecka), raj dla okolicznych przemytników i migrantów. Moraliści narzekali natomiast, że nielegalne procedery wypaczały charaktery mieszkańców, czyniły ich skorymi do awantur i bójek. Najstarsi pewnie jeszcze pamiętają powiedzenie, że grajewiaka (chłopaka z Raj-grodu także) można poznać po scyzoryku (koziku) noszonym w kieszeni.

Wychodźstwo zarobkowe do Prus miało też ponoć negatywny wpływ na płeć piękną, a najbrzydziej mówiono o amerykankach (żonach emigrantów przebywających za „wielką kałużą”).

To jednak czasy dawno minione, sukcesy w przywracaniu przyzwoitości, a w tym i w walce z alkoholizmem mieli księża rajgrodzcy, o czym można było przeczytać w tzw. prasie ludowej z przełomu XIX i XX w.

Skończę te wspominki, oblizując się, bo dane mi było zajadać sielawki kupowane wprost z wędzarni koło jeziora. Co za smak i zapach, a tłuszczyk ściekał po przedramieniu… Gdyby tak można było powtórzyć tę mała rozpustę.

Miasteczko zwane rajem

Czy przemykający Traktem Kowieńskim (dziś przelotówka nr 61) zdają sobie sprawę, że tu był gród Zlinców - plemienia mężnych Jaćwingów i gród mazowiecki (ziemia wiska) na waż-nym szlaku handlowym? To dlatego postawiono w Rajgro-dzie pomnik Kazimierza Wielkiego, co to Polskę zastał drewnianą, a zostawił murowaną. Z woli ostatniego z Piastów miał stanąć w Rajgrodzie zamek strzegący Korony Polskiej (przed Litwinami także), ale - wedle przypuszczeń - budowę zniszczyli Krzyżacy. I stało się nieszczęście, bo miasto tak bardzo owiane historią obecnie nie ma klasowego zabytku, do którego ciągnęliby turyści.

Skarbem bezcennym jest oczywiście Góra Zamkowa z krzyżem, ale bez Jaćwingów (to byłaby atrakcja), bez wspomnienia „dworu wielkiego”, siedziby starosty (wtedy wróciliby do miasta symbolicznie królowa Bona i syn Zygmunt August), nawet bez miłego punktu widokowego, bez mola na jezioro, ładnej promenady etc. Wszedłem po byle jakich schodkach na Górę, dmuchnęło wiatrem, powiało smutkiem. A potem schodzi się w dół, mijając ułomki uliczek, fragmenty miasteczka jak z bajki. Tę bajkę trzeba jednak odtworzyć, ładnie ubarwić i promować do skutku, zachęcić do odczytywania dawności i do radowania się współczesnością. Niestety, potrzebna jest śmiała wizja, o którą pewnie nie tak trudno i potrzebne są duże pieniądze, których nie ma w kasie miejsko-gminnej. Nie wydaje się też, by powiatowe Grajewo („wypasione” mlekiem) było skłonne do takiego wysiłku. Więc kto? Może powinien powstać projekt międzywojewódzki z szansą na fundusze unijne. A może zdarzy się cud i pojawi się nowy Kazimierz (imię można zmienić) Wielki?

Pozostało jeszcze 46% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Prof. Adam Czesław Dobroński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.