Milenka marzy o swoim pokoiku. Miałaby swój kącik. Jak długo przyjdzie jej jeszcze czekać?

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Dutkiewicz
Dariusz Dutkiewicz

Milenka marzy o swoim pokoiku. Miałaby swój kącik. Jak długo przyjdzie jej jeszcze czekać?

Dariusz Dutkiewicz

Od dziesięciu lat rodzina Hibnerów ze Skwierzyny walczy o własne ,,M’’. Nadaremno. Mijają kolejne miesiące, a oni z czwórką dzieci mieszkają, jak to się mówi ,,na gwoździach’’. Bez stałego zameldowania, bez pespektyw na godziwą przyszłość.

Swój mieszkaniowy exodus Rafał Hibner wraz z żoną Michaliną oraz dziećmi zaczynali w Rokitnie. Tam dostali od władz gminnych w Przytocznej pokój w dawnym hotelu pracowniczym. Do dziś na wspomnienie tamtych czasów kiwają tylko ze smutkiem głowami. Bo warunki były straszne. Mieszkali w jednym pomieszczeniu, wspólna dla wszystkich mieszkańców budynku toaleta, łazienka. Wszędzie brud, obrzydliwe zapachy. Najgorsze było jednak wszechogarniające pijaństwo sąsiadów, ciągłe awantury. – Nie dałoby się w takich warunkach wychowywać dzieci na porządnych ludzi – wspomina Rafał. – Postanowiliśmy stamtąd odejść i nie żałujemy nawet przez chwilę.

Bracia za Milenką i Wikusią świata nie widzą


Za pracą Rafał zjechał do Skwierzyny. Został pracownikiem gospodarczym w miejscowej jednostce wojskowej. Ściągnął do miasta nad Wartą swoją rodzinę. I tak osiedli w mieszkaniu na ul. Matejki. Lokal wynajmują, bo jak na razie ich na to stać. Ale jak będzie w przyszłości? Marzeniem, to delikatnie mówiąc, obecne mieszkanie nie jest, szczególnie ze względu na dzieci. Jest ich teraz czworo: dziesięcioletni Kacper, czteroletni Kuba, o dwa lata młodsza Milenka i zaledwie dwumiesięczna Wiktoria.
Dzieci zadbane, wszędzie czysto, mali panowie, jak to chłopacy, rozwichrzeni. Na rękach matki maleńka Wikusia spokojnie sobie leży. I tylko Milenka jakaś taka nieobecna. Dziwić się trudno, bo dziewczynka nie dosyć, że niedosłyszy, to kardiolodzy stwierdzili, że nie domyka się jedna komora jej maleńkiego serduszka. Dziewczynka wymaga spokoju, specjalnej troski ze strony mamy, no i starszych braci. Ci miłość okazują, choć w tych warunkach mieszkaniowych, łatwo nie jest.

Cud, że dotychczas dzieci się nie potruły


Mieszkanie małe, schody do toalety strome jak diabli, więc nie raz któreś z dzieci się po nich skulnęło. No i ten piec. Stary. Jak sadzą walnie, to całą kuchnię trzeba czyścić i całe szczęście, że nikt się dotychczas nie zatruł – mówi ojciec rodziny. – No, ale na nowy nas nie stać. Do tego ten straszny grzyb.
Zdesperowani Hibnerowie już dwa lata temu wystąpili do gminy z wnioskiem o przyznanie jakiegoś mieszkania komunalnego, w którym mogliby poczuć się wreszcie jak na swoim. Problem w tym, że Rafał, tak samo jak i Michalina nie mają w Skwierzynie stałego zameldowania. Takie tam sprawy rodzinne na tym zaważyły. Teoretycznie więc mieszkańcami gminy nie są. Wydawałoby się, że bez meldunku szanse na własne komunalne ,,M’’ są minimalne. Na szczęście nie widzi tego tak czarno zastępca burmistrza Skwierzyny Wojciech Kowalewski. Jak tłumaczy, w pierwszym kwartale zbiera się gminna komisja mieszkaniowa. – To organ społeczny, więc nie mam wpływu na jego decyzje, ale biorąc pod uwagę obecną sytuację tej rodziny, sądzę, że mają duże szansę aby otrzymać przydział na mieszkanie komunalne – mówi Kowalewski.

Pożyjemy, zobaczymy. Może na usteczkach Wiktusi zagości wreszcie uśmiech...

Dariusz Dutkiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.