Na Krywlanach przewoźnik nie pojawi się zbyt szybko

Czytaj dalej
Marta Gawina

Na Krywlanach przewoźnik nie pojawi się zbyt szybko

Marta Gawina

Jeżeli już się pojawi to na pewno nie będzie to LOT, czy Wizz Air - przewiduje Sławomir Sarnowski, prezes zarządu spółki Aero Partner

Rozmarzyli się białostoczanie tymi Krywlanami. Niektórzy sobie myślą, że już pod koniec przyszłego roku będą latać do innych polskich miast, do europejskich stolic. Sprowadzi nas Pan na ziemię?

Sprowadzę na ziemię. Wybudowanie utwardzonego pasa startowego na Krywlanach nie będzie oznaczało, że automatycznie powstaje port lotniczy komunikacyjny, że będą tu startowały i lądowały rejsowe samoloty. Takich portów lotniczych mamy w Polsce już bardzo dużo, nawet za dużo.

Akurat na tym tle Podlaskie wypada bardzo słabo. Jesteśmy jedynym województwem, gdzie portu lotniczego nie ma.

Zgadza się. Natomiast pamiętajmy, że lotnisko na Krywlanach jest lotniskiem użytku publicznego o ograniczonej certyfikacji.

Czyli co w praktyce powstanie na Krywlanach?

Zostanie tu zbudowany pas startowy o długości 1350 metrów z drogą kołowania i betonową stajanką dla samolotów. To spowoduje, że będą mogły być przyjmowane samoloty o większej masie niż dotychczas. Chodzi o samoloty sektora General Aviation, czy tak zwane małe jetsy odrzutowe, czy np. pilatusy. Tego typu maszyny będą mogły siadać na Krywlanach. Na pewno nie możemy spodziewać się airbusów czy boeingów 737.

Druga sprawa. Taki pas startowy daje to, że warunki atmosferyczne i pory roku będą mieć mniejszy wpływ na dostępność tego lotniska. Wiadomo, że pas trawiasty w zimie często jest zamykany. Związane jest to z faktem, że pługiem nie bardzo można odśnieżać trawę. Wszyscy drogowcy o tym wiedzą. Powstają pewnego rodzaju ograniczenia dla statków powietrznych, które nie mogą wylądować. Pas betonowy można odśnieżać i ta nawierzchnia nawet zimą może być przygotowana do przyjmowania samolotów.

Co ważne, pas na Krywlanach będzie miał na stałe oświetlenie. Lądować będzie można i w ciągu dnia, i w nocy.

I jeszcze taka sprawa, która może teraz nie jest związana z tą inwestycją, ale którą planujemy wraz z władzami miasta zrealizować, to tzw. procedury GNSS. Osobom, które nie mają zawodowego kontaktu z lotnictwem nic to nie powie. Natomiast to taki GPS dla samolotów. Procedury GNSS spowodują to, że będzie można bezpiecznie sprowadzić z chmury samolot, który będzie mógł spokojnie usiąść na pasie. Czyli dostępność Krywlan znów wzrośnie niezależnie od pór roku i dnia.

Opisując inwestycję na Krywlanach, często posługujemy się przykładem samolotu SAAB 2000, jako tego wzorca, który mógłby lądować w Białymstoku. Samolot ten przyjmuje do 50 pasażerów na pokład.

Na pewno trzeba być ostrożnym jeśli chodzi o taką megalomanię, jakie to wielkie samoloty będą tu lądować. Ważne są jeszcze sprawy bezpieczeństwa, procedur. Natomiast faktycznie będą mogły tu lądować samoloty zabierające do 40-50 pasażerów na pokład. Może być to jakiś czarter. Nie spodziewajmy się jednak samolotów, które będą kursowały na stałe. Przynajmniej na początku, bo nie wiem, jak to będzie później, za ileś tam lat. Może będzie podjęta decyzja, żeby wprowadzić dodatkowe instalacje, które umożliwią uruchomienie jakiejś małej linii na stałe. To śpiewka przyszłości, ale jest dobry początek do tego, by lotnisko na Krywlanach stało się lotniskiem dostępnym. Każdy lotnik, jak leci na jakieś obce lotnisko, robi plan lotu. Sprawdza, jakie to jest lotnisko, jak jest wyposażone, jakie ma przyrządy nawigacyjne. Krywlany staną się bardziej atrakcyjne dla użytkowników samolotów. I na pewno będą przyjmowały większy ruch. Zawsze przypominam, że takie lotnisko jest lotniskiem publicznym. Ono musi przyjmować wszystkie samoloty, jakie się pojawią.

Musi przyjmować o każdej porze dnia i nocy?

Zawsze określone są godziny, w jakich lotnisko pracuje. Nie chcę mówić teraz konkretnie, jak to będzie w przypadku Krywlan, bo to sprawa ruchoma, kwestia do ustalenia. I to się może zmieniać. Wszystkim się wydaje, że jak mówimy o lotnisku to musi być to port lotniczy, gdzie systematycznie latają samoloty. To wiąże się z dużymi kosztami. A to będzie wybudowanie drogi publicznej, którą w przyszłości będą mogli dojechać np. inwestorzy do Białegostoku.

Turyści również?

Też. Jeśli ktoś sobie wymyśli przelot samolotem, wynajmie ten samolot, to jak najbardziej będzie to możliwe.

Budowa pasa startowego może ruszyć jeszcze w tym roku, o ile pomyślnie potoczą się przetargi. Za stronę inwestycyjną odpowiada miasto. Z kolei Aeroklub Polski będzie zajmował się utrzymaniem tego portu. Czy będą np. stali pracownicy na Krywlanach?

Pas startowy musi być w gotowości letniej i zimowej, musi spełniać odpowiednie warunki techniczne do przyjmowania samolotów. Na dzień dzisiejszy przedstawiciel Aeroklubu Białostockiego będzie stale doglądał stanu technicznego i utrzymywał lotnisko.

Ile rocznie może kosztować utrzymanie lotniska? Bo te koszty ma ponosić właśnie aeroklub.

Trudno w tej chwili podawać konkretne kwoty. Ale na pewno nie będą to milionowe sumy. Na lotnisku użytku publicznego z ograniczoną certyfikacją nie ma wymogów prawnych utrzymywania na miejscu straży pożarnej, czy innych służb. Można też posiłkować się podwykonawcami, jeśli chodzi o utrzymanie pasa startowego. Nie ma elementów bardzo kosztotwórczych jak straż pożarna, służby ochrony lotniska.

Czyli mówimy o kilkuset tysiącach złotych?

Raczej tak. Jest to tak planowane, by utrzymania lotniska był w stanie realizować Aeroklub Białostocki. Na pewno nie będą to takie kwoty, o jakich nie raz się słyszy: że np. lotnisko ponosi straty kilkudziesięciomilionowe. Spokojnie. Ta inwestycja jest po to, by dostępność białostockiego lotniska była lepsza przy minimalnych kosztach.

Czy jest możliwe, by przewoźnik lotniczy, który już działa na polskim rynku zainteresował się naszym lokalnym lotniskiem i np. raz w tygodniu organizował przeloty w wybrane miejsce?

Pamiętajmy, że na dzień dzisiejszy sama budowa pasa to za mało. Jeżeli np. mówimy o lotach międzynarodowych, nawet w strefie Schengen, to, niestety, musiałaby to być inwestycja dotycząca budowy portu lotniczego, co na razie nie jest planowane. Bo takim elementem kosztotwórczym jest właśnie port. Niezależnie od tego, czy będzie to jeden pasażer, czy tysiąc, to koszty są wysokie i stałe co miesiąc. Na razie taka inwestycja nie jest planowa. Natomiast w przyszłości jest to możliwe. Wszystko zależy od spraw organizacyjnych, kalkulacji biznesowych, popytu.

Ale są przewoźnicy, którzy dysponują samolotami do 50 pasażerów na pokładzie?

Jeżeli chodzi o przewoźników, to zazwyczaj mówimy o lotach rejsowych, liniowych, regularnych. Ale są też loty nieregularne na zasadzie czarterów. Takich przewoźników, którzy posiadają certyfikat AOC na transport od punktu A do punktu B, jest sporo. To nie są linie lotnicze, ale przewoźnicy, którzy mogą korzystać z takich lotnisk jak Krywlany dla celów komercyjnych.

A czy stała linia lotnicza jest możliwa?

To nie jest jeszcze ten czas, ten etap, by o tym rozmawiać. Sama zmiana, że Krywlany będą bardziej dostępne pod względem technicznym spowoduje, że ten ruch lotniczy na pewno będzie większy.

Czyli podsumujmy: taki zwykły białostoczanin, nie będzie, przynajmniej na początku, zbyt często korzystał z białostockich Krywlan.

Na pewno nie będzie tak, że przyjdzie i zobaczy ogłoszenie jak na dworcu, że dany samolot odlatuje o danej godzinie. Natomiast sprawa połączeń to odrębna rozmowa z inną osobą, z przedstawicielami firm lotniczych. My jako zarządzający i miasto jako właściciel gruntu skupiamy się na tym, by polepszyć infrastrukturę. I to jest nasz podstawowy cel. Natomiast firma lotnicza powie pani tak: jak coś się opłaca, to zostanie zrobione.

Niedawno rozmawiałam z przedstawicielem jednego z przewoźników, który przyznał, że jak będzie popyt i to będzie się opłacać, to będzie zainteresowanie Krywlanami.

I na pewno ktoś taki się pojawi. Tak jak kiedyś, choćby pięć lat temu nikomu się nie śniło, że będzie budowany ten pas (wtedy jeszcze planowana była budowa regionalnego lotniska. W 2014 roku władze województwa zrezygnowały z finansowania tej inwestycji - przyp. red.) to też jest kwestią czasu, by Krywlany zaczęły się zmieniać. Na razie, powtórzę raz jeszcze, jesteśmy na początku tej drogi. Pamiętajmy: żeby porządny pociąg mógł jechać, musi być zrobiony porządny tor. My zaczynamy właśnie od tego toru startowego. Jak przejdziemy ten etap, zobaczymy jak będzie to wyglądało. Na pewno pomysłów jest mnóstwo. Firmy, które zajmują się transportem lotniczym, będą miały Krywlany na uwadze. Dajmy szansę inicjatywie biznesowej. Na razie mówimy o infrastrukturze i nie rozgrzewajmy nadmiernie emocji.

Ale te emocje już są.

Uważam jednak, że w ciągu pół roku, czy nawet roku nie pojawi się tutaj jakiś przewoźnik. Jeżeli już się pojawi to na pewno nie będzie to LOT czy Wizz Air.

Wiadomo, że zasięg lotniska na Krywlanach to około dwóch tysięcy kilometrów. W przyszłości możliwe byłyby loty międzynarodowe i lokalne. Czy takie połączenia jak Białystok - Warszawa, czy Białystok - Wrocław to opłacalny biznes?

Jeżeli chodzi o Warszawę, to akurat macie budowaną ładną trasę. To ok. 180 kilometrów. Jak ta droga będzie gotowa, to podróż do stolicy zajmie około 1,5 godziny. I tu powstaje pytanie, czy loty do Warszawy by się opłacały. Ale w przypadku innych miast powiem - tak. My jako Aeroklub Polski i Aeropartner mamy taki program DART (Direct AiR Transport), dofinansowany z UE. Chodzi o to, by tworzyć takie przedsięwzięcia, jak taksówki powietrzne. Opierałyby się one na odpowiednich rezerwacjach. Nie byłyby to loty jakieś tam regularne, tylko uzależnione od klientów. Czyli mamy dostępną flotę samolotów, klientów i uzgadniamy kiedy dane osoby przewieźć z np. Białegostoku do Szczecina, a potem wrócić. Jesteśmy po dużych analizach tego programu i wyszło tak, że owszem, takie taksówki moglibyśmy uruchamiać, tylko brakuje odpowiedniej infrastruktury. Nie ma właśnie zbyt wielu takich miast jak Białystok, który będzie miał pas startowy. Wniosek? Należy najpierw zainwestować w tę infrastrukturę małych lotów w Polsce.

Czyli Białystok wpisuje się program DART?

Jest w tej czołówce. To nie jest tak, że pas na Krywlanach robiony jest sobie, a muzom. Jest ta kwadratura koła, paragraf 22: jak nie ma tego, nie będzie tego. Powiem szczerze, że podajemy Białystok, Suwałki jako przykłady. Że będzie ten początek, który może się rozwijać. Oczywiście trzeba jeszcze opracować metody finansowania tych przedsięwzięć.

Władze Białegostoku podkreślają, że technicznie i teoretycznie jest możliwe wydłużenie pasa startowego do około dwóch tysięcy metrów. Zniknąłby wprawdzie wtedy las, ale czy byłaby to szansa, żeby na Krywlanach powstało coś większego?

Jak najbardziej. Na razie mamy ten pierwszy etap. I nie jest powiedziane, że w przyszłości nie wyjdzie biznesplan, który wykaże, że warto wydłużyć pas, wybudować dodatkową infrastrukturę, choćby halę odpraw. A wtedy mielibyśmy duży port lotniczy, pod duże samoloty. Wszystko jest możliwe.

Sławomir Sarnowski

To prezes zarządu spółki Aero Partner, której stuprocentowym udziałowcem jest Aeroklub Polski. To właśnie ta spółka występowała do wojewody podlaskiego o pozwolenie na realizację lotniczej inwestycji na Krywlanach.

Sławomir Sarnowski jest członkiem zarządu Aeroklubu Włocławskiego, posiada licencję pilota szybowcowego.

Marta Gawina

Białostoczanka i dziennikarka z kilkunastoletnim stażem, którą świat ciągle potrafi zadziwić. Także świat polityki, który na co dzień przybliżam naszym Czytelnikom. Ustalam kto, z kim, dlaczego i co z tego mamy. "Buduję" też drogi, pilnuję komunikacji . Choć łopat nie wbijam, staram się być na bieżąco z najważniejszymi inwestycjami w Białymstoku i województwie podlaskim. Tak, tak czekamy na S19...

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.