Poznań: Dużo uczniów, mało nauczycieli. Przez reformę dyrektorzy muszą zapewnić więcej miejsc w szkołach

Cezary Hurysz

W tegorocznej rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych weźmie udział dwa razy więcej uczniów niż rok temu. To wynik reformy edukacji sprzed dwóch lat. Jak mówią dyrektorzy, największym problemem będzie brak odpowiedniej liczby nauczycieli.

O miejsca w liceach i techników będą jednocześnie ubiegać się absolwenci ośmioletnich podstawówek i trzyletnich gimnazjów po sześcioletniej podstawówce. Ta sytuacja jest skutkiem reformy oświaty, na mocy której zlikwidowano gimnazja, przywracając ośmioletnią szkołę podstawową.

Od następnego roku szkolnego władze miasta planują zapewnić ponad 13 tysięcy miejsc dla uczniów w poznańskich liceach, technikach i szkołach branżowych. Dla porównania, podczas rekrutacji do tych samych placówek, w 2018 roku miejsc było nieco ponad sześć tysięcy.

- Na pewno nie wprowadzimy dwuzmianowego dnia lekcyjnego, a zajęcia będą się kończyć normalnie. Problem jest jednak inny. Teraz wstępnie potrzebujemy dodatkowo siedmiu lub ośmiu nauczycieli, w związku z większą liczbą uczniów

- przyznaje Marek Grefling, dyrektor VIII Liceum Ogólnokształcącego w Poznaniu.

Ale to nie jedyna szkoła średnia, w której zabraknie nauczycieli.

- Problem z brakami nauczycieli zawodu oraz wśród nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących to nie nowość, jeśli chodzi o naszą szkołę. Póki co jednak nie wiadomo, ile dokładnie będziemy potrzebować pedagogów - mówi Jerzy Małecki, dyrektor Zespołu Szkół Łączności.

Z podobnym problemem zmagać się będzie XIV LO.

- Martwię się o to, czy wystarczy nam nauczycieli. Gdybyśmy teraz musieli przeprowadzić rekrutację, zabrakłoby nam pięciu lub sześciu pedagogów - przypuszcza Leszek Bernaczyk, dyrektor XIV LO.