Pracownicy delegowani z Polski coraz bardziej niechciani za granicą

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda

Pracownicy delegowani z Polski coraz bardziej niechciani za granicą

Krzysztof Ogiolda

Europosłanka Danuta Jazłowiecka rozmawiała w Opolu z przedstawicielami agencji pracy o zmianach unijnej dyrektywy. Padło wiele przykładów dyskryminującego traktowania firm z Polski.

- Do tej pory delegowanie pracowników z jednego kraju unijnego do drugiego opierało się na dyrektywie, która mówiła, iż pracownikowi temu trzeba zapewnić minimalne warunki tego kraju, które są dla niego korzystniejsze - wyjaśniała Danuta Jazłowiecka. - Jeśli pracownik z Polski jest delegowany do Niemiec i np. tam pracuje na budowie, wybiera zwykle warunki niemieckie. Jeżeli przyjeżdża z Niemiec do Polski, wybiera tak samo.

Kiedy w Unii wzrosło - z powodu kryzysu - bezrobocie, pracodawcy i lokalni politycy winą za jego poziom obarczali kierowanych do ich regionu lub ich kraju pracowników delegowanych (argument był taki, że pracują za mniej niż Belg czy Francuz i zabierają miejsce pracy).

- Pod wpływem części krajów UE (Francja, Belgia, Holandia) Komisja Europejska chce doprowadzić do takiej zmiany dyrektywy - mówiła posłanka Jazłowiecka - by pracownik delegowany zarabiał dokładnie tyle samo, co lokalny. Tylko że we Francji tamtejszy pracownik może liczyć na około 30 różnych dodatków, zaś pracodawca, który je płaci, korzysta z różnego rodzaju ulg. Polski pracodawca tych odliczeń nie ma i to w niego przede wszystkim zmieniona dyrektywa uderzy. Zresztą już teraz w części krajów zachodnich podejmuje się działania, które mogą wyeliminować pracowników delegowanych z rynku.

Kto naliczy emeryturę pracownikowi, który pół roku przepracuje w Belgii, na miesiąc wróci do Polski, potem na trzy wyjedzie do Hiszpanii itd.?

Uczestnicy spotkania podawali wiele przykładów dyskryminującego traktowania firm z Polski, na przykład przez francuskich lub austriackich kontrolerów, którzy je sprawdzają i pod byle pozorem wymierzają wysokie kary.

W dotychczasowej dyrektywie nie było rozstrzygnięcia, jak długo pracownik może być delegowany, ale jest rozporządzenie, że po 24 miesiącach powinien on przejść na prawo państwa przyjmującego.

- Politycy europejscy chcą ograniczyć delegowanie do sześciu miesięcy - mówiła Danuta Jazłowiecka. - Tylko kto naliczy emeryturę pracownikowi, który pół roku przepracuje w Belgii, na miesiąc wróci do Polski, potem na trzy wyjedzie do Hiszpanii itd. On sam tego nie będzie pamiętał. Ale politycy się tym nie przejmują, oni myślą tylko w perspektywie jednej kadencji.

Głosy z sali nie zostawiały wątpliwości: To jest walka o zmniejszenie konkurencyjności na rynku pracy, o zasoby siły roboczej. Zachód boi się wykwalifikowanych i zaangażowanych pracowników z Polski.

Krzysztof Ogiolda

Jestem dziennikarzem i publicystą działu społecznego w "Nowej Trybunie Opolskiej". Pracuję w zawodzie od 22 lat. Piszę m.in. o Kościele i szeroko rozumianej tematyce religijnej, a także o mniejszości niemieckiej i relacjach polsko-niemieckich. Jestem autorem książek: Arcybiskup Nossol. Miałem szczęście w miłości, Opole 2007 (współautor). Arcybiskup Nossol. Radość jednania, Opole 2012 (współautor). Rozmowy na 10-lecie Ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych, Gliwice-Opole 2015. Sławni niemieccy Ślązacy, Opole 2018. Tajemnice opolskiej katedry, Opole 2018.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.