Prezydent wygrywa batalię z PiS

Czytaj dalej
Fot. Anatol Chomicz
Marta Gawina

Prezydent wygrywa batalię z PiS

Marta Gawina

O 13 tys. zł brutto. Decyzją sądu tyle znów ma zarabiać Tadeusz Truskolaski. Nie merytoryczne, ale polityczne powody zdecydowały o niższej pensji. Tak uznał sąd pracy i przywrócił prezydentowi wyższe wynagrodzenie. Radnym PiS nie udało się bowiem dowieść, że obniżka pensji nie miała nic wspólnego z polityką. Od wyroku mogą się odwołać.

W demokratycznej Polsce sąd uznał, że jestem dyskryminowany że względów politycznych. To bardzo smutne - mówi prezydent Tadeusz Truskolaski prezydent Białegostoku. To on zaskarżył do sądu obniżkę swojego wynagrodzenia o ok. 4 tys. zł. Zafundowała mu ją rada miasta głosami radnych PiS. Jednak zdaniem sądu pracy zdecydowały o tym nie powody obiektywne i merytoryczne, ale polityczne. - Uchwała radnych o obniżce wynagrodzenia naruszyła zakaz dyskryminacji - uznał sędzia Tomasz Kałużny. W piątek wydał wyrok na korzyść prezydenta Białegostoku. Tadeusz Truskolaski znów ma zarabiać ok. 13 tys. zł brutto miesięcznie. Otrzymał też odszkodowanie warte ok. 12 tys. zł. Pieniądze zostały przyznane z rygorem natychmiastowej wykonalności. Wyrok nie jest prawomocny.

- Będziemy się od niego odwoływać. Rada miasta kierowała się wyłącznie merytorycznymi przesłankami, których sąd niestety nie zauważył - komentował na gorąco wyrok radny PiS Marek Chojnowski, który w sądzie reprezentował stronę pozwaną.

- Sprawiedliwości stało się zadość. Niezależne sądownictwo triumfuje nad politycznym fanatyzmem - komentuje Maciej Biernacki, szef klubu PO w miejskiej radzie.

Sprawa pensji to jedno. Drugie - to nieodległa perspektywa sądowej batalii o absolutorium.

Nie merytoryka a polityka

Decyzja rady miasta nie miała uzasadnienia merytorycznego. Nie była motywowaniem prezydenta do działania. Miała tylko i wyłącznie charakter pewnej politycznej aktywności, pokazania prezydentowi jakie mogą być decyzje większości w radzie miasta. Sąd szanuje aktywność partii politycznych. Ale polityka nie może wkraczać w relacja pracownicze. To jest zabronione - mówił w piątek w sądzie pracy sędzia Tomasz Kałużny.

Przez ponad dwie godziny uzasadniał wyrok jaki zapadł w sprawie pensji prezydenta Białegostoku. W piątek Tadeusz Truskolaski odzyskał wynagrodzenie, jakie otrzymywał przed ubiegłoroczną obniżką. 5 października 2016 roku rada miasta, głosami klubu PiS zmniejszyła jego wynagrodzenie o ok. 4 tys. zł brutto, z 13 do 9 tys. zł brutto. Ale Tadeusz Truskolaski zyskał nie tylko wyższą pensję. Sąd przyznał mu też odszkodowanie warte ok. 12 tys. zł.

To oznacza, że w sądowych bataliach prezydent - radni PiS jest 1:0. - To bardzo smutne, że ten proces w ogóle się odbył. Praca prezydenta miasta, powinna być oceniana obiektywnie. A ja na każdym kroku spotykam się z dyskryminacją - podkreśla Tadeusz Truskolaski. Przyznaje jednocześnie, że spodziewa się apelacji w swojej sprawie. - Przez ten wyrok radni PiS pewnie niczego się nie nauczą. Mogą czegoś ich nauczyć dopiero przegrane wybory - dodaje prezydent.

To, że odwołanie od wyroku będzie zapowiedział już w piątek radny PiS Marek Chojnowski. Na rozprawach reprezentował stronę pozwaną, czyli urząd miejski. To właśnie magistrat jest formalnie pracodawca prezydenta, dlatego został pozwany. W praktyce proces toczył się między prezydentem, a radnymi PiS. - Nie zgadzamy się z wyrokiem. Nasze argumenty uważamy za zasadne. Rada miasta kierowała się wyłącznie merytorycznymi przesłankami, których sąd nie zauważył. Z uzasadnienia sądu wynika, że radni mają ładnie wyglądać i ładnie pachnieć relacjach z prezydentem. Mają go chwalić, a nie zwracać mu uwagę - uważa radny Marek Chojnowski.

W trakcie procesu on i inni radni PiS powołani na świadków starali się udowodnić, że obniżka nie była dyskryminacją. - Pan prezydent otoczył się gronem klakierów, którzy mu tylko przytakują. Krytykę bardzo źle znosi. Od razu mówi o dyskryminacji - podkreślał w sądzie Marek Chojnowski

Padały argumenty o złym zarządzaniu oświatą, spółkami miejskimi (sztandarowym przykładem był stadion), o nierealizowaniu budżetu, czy zaplanowanych inwestycji przez gabinet Tadeusza Truskolaskiego. Ważnym dowodem miało być też absolutorium. Radni nie udzielili go prezydentowi za wykonanie budżetu za 2015 rok. Ich decyzję podtrzymała Regionalna Izba Obrachunkowa.

Jednak zdaniem sądu obsolutoryjna uchwała radnych też miała kontekst polityczny. Tym bardziej, że budżet miasta został zrealizowany w ok. 95 procentach. Argumenty dotyczące edukacji, czy inwestycji też nie znalazły uznania. Przy okazji sąd przypomniał, że niektórzy radni PiS, zeznając jako świadkowie nie potrafili np. przytoczyć stanowiska RIO. Formułowali też zarzuty pod adresem prezydenta, nie podając przy tym konkretnych dowodów? Przykład? Dyrektorzy szkół są z nominacji politycznej. Którzy? Na sali sądowej żadne nazwiska nie padły.

Konkretne przykłady padały już za to przy porównywaniu pensji Tadeusza Truskolaskiego do wynagrodzenia innych włodarzy, czy pracowników białostockiego magistratu, Dysproporcje są duże na niekorzyść obecnego prezydenta. - Wynagrodzenia prezydentów miast o podobnej liczbie mieszkańców oscylują w granicach 12 tys. zł - przypominał sędzia Kałużny.

Więcej albo podobnie do prezydenta Białegostoku zarabiają włodarze sąsiednich gmin. Padł przykład Choroszczy, Moniek, Supraśla, czy Wasilkowa.

Marta Gawina

Białostoczanka i dziennikarka z kilkunastoletnim stażem, którą świat ciągle potrafi zadziwić. Także świat polityki, który na co dzień przybliżam naszym Czytelnikom. Ustalam kto, z kim, dlaczego i co z tego mamy. "Buduję" też drogi, pilnuję komunikacji . Choć łopat nie wbijam, staram się być na bieżąco z najważniejszymi inwestycjami w Białymstoku i województwie podlaskim. Tak, tak czekamy na S19...

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.