Paweł Stachnik

Propagandowa doskonałość. Seriale na poziomie kinowym

Stanisław Mikulski jak o Hans Kloss w „Stawce większej niż życie” Fot. fot. archiwum Stanisław Mikulski jak o Hans Kloss w „Stawce większej niż życie”
Paweł Stachnik

10 października 1969. Odbywa się premierowy pokaz "Stawki większej niż życie". To jeden z seriali, które kształtowały filmową wyobraźnię widzów w PRL. Ówczesne produkcje telewizyjne były zideologizowane, ale dobrze nakręcone i świetnie zagrane. Występowali w nich wybitni aktorzy. Oglądane są do dziś.

Stawka większa niż życie” rozpoczęła się od Teatru Telewizji. Na początku lat 60. Janusz Morgenstern dostał propozycję zaadaptowania książki o sowieckim szpiegu działającym w Niemczech podczas wojny. Reżyser zgodził się, ale zasugerował, by głównego bohatera uczynić Polakiem.

Napisanie scenariusza telewizja zleciła Zbigniewowi Safjanowi, a ten zaprosił do współpracy swojego kolegę Andrzeja Szypulskiego i wspólnie napisali kilka odcinków sensacyjnego cyklu dla Teatru Telewizji.

Scenarzyści wiedzieli, że spektakle z definicji nie mogą być tak widowiskowe jak filmy, więc postawili na wciągającą intrygę, zaskoczenie i suspens. Główną rolę zagrać miał 33-letni wówczas Ignacy Gogolewski, ale Morgenstern przekonał przełożonych, żeby zatrudnić młodego aktora na dorobku - Stanisława Mikulskiego. Mikulski zagrał wcześniej jedynie drobne role, ale był zdolny, przystojny i świetnie prezentował się w mundurze.

Puste ulice

Pierwszy odcinek widowiska sensacyjno-szpiegowskiego „Stawka większa niż życie” zatytułowany „Wróg jest wszędzie” nadano 28 stycznia 1965 r. o godz. 20.15. Kolejne emitowano w miesięcznych odstępach. Pierwszy spektakl wyreżyserował Morgenstern, a następne Andrzej Konic i Barbara Borys-Damięcka.

Tak prace nad spektaklami opisywał po latach w rozmowie z autorem tego tekstu Stanisław Mikulski:

- Były emitowane na żywo bezpośrednio ze studia - w tym czasie 90 proc. programów telewizyjnych szło na żywo. Nie było żadnej szansy powtórzenia sceny, konieczna była maksymalna mobilizacja. Atmosfera pracy była jednak wspaniała. Mieliśmy trzy tygodnie na przygotowanie jednego spektaklu, emisja następowała w ostatnim tygodniu miesiąca. Zaraz po pierwszym danego miesiąca przystępowaliśmy do przygotowań do następnego odcinka.

„Stawka” zrobiła furorę. Sensacyjna akcja, dobrzy aktorzy i fenomenalny Mikulski jako Hans Kloss przyciągały przed telewizory tłumy widzów. - Realizacja była dość skromna, zdarzało się, że waliły się wykonane z dykty ściany, Mikulski dokonywał zaś wyczynów wręcz gimnastycznych przemieszczając się z jednej dekoracji do drugiej. Ale całość robiła wrażenie i bardzo się podobała - mówi Piotr K. Piotrowski, dziennikarz zajmujący się serialami, autor książki „Kultowe seriale”.

Już wtedy w porze emisji teatralnej „Stawki” wyludniały się ulice, milkły telefony, a okna mieszkań rozjarzały się białym światłem ekranów telewizyjnych. Po każdym odcinku do TVP przychodziło mnóstwo listów od zafascynowanych widzów, którzy chcieli podzielić się swoimi refleksami i uwagami.

Powodzenie cyklu sprawiło, że najpierw przedłużono go z dziewięciu do 14 odcinków, a potem podjęto decyzję o nakręceniu wersji filmowej. Zrezygnowano też z pomysłu uśmiercenia Klossa, który zresztą wywołał lawinę sprzeciwów ze strony widzów.

Megasukces TVP

Czytaj więcej:

  • Które seriale okazały się hitem i dlaczego?
Pozostało jeszcze 76% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Paweł Stachnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.