Przypadek komendanta B., czyli święty policyjny tyłek [FELIETON SŁAWOMIRA SOWY]

Czytaj dalej
Fot. Pixabay / Alexas_Fotos
Stanisław Sowa

Przypadek komendanta B., czyli święty policyjny tyłek [FELIETON SŁAWOMIRA SOWY]

Stanisław Sowa

Piotr B., były komendant łódzkiej policji, rozbił się po pijanemu na drzewie, ale policja się tym nie pochwaliła, a nawet rękami i nogami broniła się przed potwierdzeniem tożsamości sprawcy. Żeby nie zepsuć sobie Święta Policji?

Było tak: były komendant miejski policji w Łodzi, a później komendy w Pabianicach w nocy z soboty na niedzielę samochodem wyrżnął po pijanemu w drzewo pod Włocławkiem. Łódzka policja nie pochwaliła zatrzymaniem kolegi, co można wytłumaczyć tym, że może on i nasz, ale drzewo rosło pod Włocławkiem, więc nie nasze. Ale policja we Włocławku też się nie chwali sukcesem. Na stronie internetowej komendy policji we Włocławku były informacje o dwóch wypadkach, które zdarzyły się w ostatni weekend na drogach powiatu, ale spotkania pijanego policjanta z drzewem nie ma. Mimo że sprawą zajął się prokurator, bo policjant miał 1,7 promila. Oczywiście przy odrobinie dobrej woli i to można wytłumaczyć. Przecież to nie policja zatrzymała byłego komendanta, tylko drzewo, więc niech może drzewo wyda jakiś komunikat, gmina gdzie sobie rośnie, albo Lasy Państwowe.

W poniedziałek, już po oficjalnym pytaniu złożonym przez redakcję Dziennika Łódzkiego, łódzka policja rękami i nogami broniła się przed potwierdzeniem tożsamości bohatera wypadku pod Włocławkiem. Z pokrętnego wyjaśnienia wynika, że w tej sprawie nie ma nic ważniejszego niż ochrona danych osobowych policjanta, który może jest tym policjantem, którego mamy na myśli, a może nie jest. Dobrze, że nie zabronili podania gatunku drzewa, o które rozbił się samochód policjanta. Tylko dociekliwość dziennikarza sprawiła, że wypadek byłego komendanta pod Włocławkiem ujrzał światło dzienne.

Czytaj też: Były komendant miejski policji w Łodzi rozbił auto po pijaku

Trzeba uczciwie przyznać, że był moment nadziei. W dniu publikacji artykułu o byłym komendancie, służby prasowe łódzkiej policji rozesłały mail pod tytułem „Dziękujemy za reakcję”. Szybko się okazało, że mail był podziękowaniem, ale nie dla Dziennika Łódzkiego za ujawnienie sprawy, lecz dla wzorowego obywatela z Łasku, który zabrał kluczyki innemu kierowcy prowadzącemu auto na spółkę z trzema promilami. Komunikat był zaopatrzony w apel: Widzisz – reaguj!

Widzę i reaguję. Próbuję sobie wyobrazić sytuację, gdy inny wzorowy obywatel wyciąga kluczyki ze stacyjki byłego komendanta pod wpływem, zanim komendant spotka się z drzewem. Czy spotkałby się z równie gorącym podziękowaniem? Obywatel, nie były komendant.

Na stronie internetowej Komendy Wojewódzkiej Policji Łodzi nie ma informacji o wypadku byłego szefa łódzkiej komendy, ale jest inna cenna rzecz – życzenia z okazji Święta Policji od wiceministra spraw wewnętrznych Jarosława Zielińskiego (tego, któremu sypali konfetti z helikoptera w Augustowie). Czytamy w nich: „Niestety, zdarzają się też przypadki zachowań niezgodnych z rotą ślubowania i etosem służby. Takie, nawet jednostkowe, zdarzenia kładą się cieniem na całej formacji. Apeluję do wszystkich funkcjonariuszy o przestrzeganie dyscypliny służbowej oraz zasad etyki zawodowej. (…) W sposób szczególny wzywam do tego kadrę dowódczą i oficerów. Kto, jeśli nie Wy, ma być wzorem dla całej stutysięcznej formacji?” No, właśnie.

A skoro jesteśmy przy święcie, to krótkie pytanie: Kogo by tu odznaczyć w sprawie zatrzymania byłego komendanta? Jak to, kogo? Drzewo pod Włocławkiem.

Stanisław Sowa

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.