Andrzej Lechowski - dyrektor Muzeum Podlaskiego

Referendum w sprawie bujania w obłokach

To przykład, jak można bujać w obłokach z LOT-em Białystok, stojąc jednocześnie na ziemi. Tanio i bezpiecznie. Fot. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku. To przykład, jak można bujać w obłokach z LOT-em Białystok, stojąc jednocześnie na ziemi. Tanio i bezpiecznie.
Andrzej Lechowski - dyrektor Muzeum Podlaskiego

W 1930 roku podano informację, że już na wiosnę następnego roku miasto będzie miało stację lotniczą. 29 kwietnia 1932 roku został nawet podpisany akt notarialny dotyczący budowy lotniska w Białymstoku.

Kolejny raz zajmuję się białostockim lataniem. Temat wraca budując swoją niezwykłą historię. Wydaje się coraz bardziej realne, że powinniśmy się szykować do 100 rocznicy początków snucia lotniczych przymiarek. Pominę pionierskie próby awiacji w Białymstoku, czyli pierwszy pokaz aeroplanu w 1910 roku hrabiego Michała Scipio del Campo i wyczyny białostockiego asa przestworzy Jana Awinosa, o których już niegdyś pisałem.

Zacznę od 1926 roku kiedy to w czerwcu wojewoda białostocki Marian Rembowski i działacze Ligi Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej, wśród których był późniejszy prezydent Białegostoku płk Michał Ostrowski, podjęli decyzję o budowie lotniska z prawdziwego zdarzenia. Sprawy szły w dobrym kierunku, bo już w kwietniu 1927 roku, do Białegostoku przyjechała komisja lotnicza, aby wskazać najkorzystniejszą lokalizację. Wybrano łąki podmiejskiej wsi Krywlany. Jednocześnie prowadzona była szeroko zakrojona akcja propagandowa. W 1927 roku zaczął ukazywać się miesięcznik Wiadomości Lotnicze. W 1930 roku podano informację, że już na wiosnę następnego roku miasto będzie miało „stację lotniczą”. Właśnie planowano uruchomienie linii pasażerskiej Ryga-Wilno-Warszawa. Białystok ze swoim przyszłym lotniskiem był dogodnym punktem na tankowanie paliwa. Ustalono więc, że gdy tylko zima z 1930 na 31 się skończy, to ruszą prace w majątku Dojlidy, gdzie planowano ulokować „stację”.

Ogólny kryzys gospodarczy opóźnił jednak realizację tego ambitnego planu. Ucierpiały też z tego powodu loty do Rygi, które przełożono na lato 1931 roku. W tej sprawie trwały natomiast permanentne „konferencje polsko-łotewskie”. Ale Białystok, nie bacząc na ogólny marazm i gadulstwo, szykował się. Nawet ogłoszono, że „przy pracach nad urządzeniem lotniska winni znaleźć zajęcie liczni bezrobotni z Białegostoku”.

W trakcie tych gabinetowych przymiarek do lotniska wydarzyła się w Białymstoku rzecz niezwykła. Oto 5 marca 1931 roku około godziny 14 nad Bojarami pojawił się samolot R XIV Lublin. Był to samolot szkolno-treningowy. Maszyna ku przerażeniu mieszkańców leciała coraz niżej, aż wreszcie niemalże ocierając się o dachy domów przy ulicy Piasta wylądowała na polu przylegającym do zabudowań. Kto żyw ruszył pędem w tym kierunku. Okazało się, że samolot szczęśliwie wylądował, a przyczyną przymusowego lądowania był brak paliwa.

Za sterami tego niewielkiego samolotu siedział jeden z najlepszych polskich pilotów Władysław Szulczewski, który był fabrycznym oblatywaczem nowych konstrukcji. Towarzyszył mu mechanik Stanisław Pogorzelski. Szybko zorganizowano dostawę paliwa i ku wielkiej radości zgromadzonych samolot wystartował. Można przypuszczać, że dziękując gościnnym białostoczanom pilot na pożegnanie pomachał samolotowymi skrzydłami i tyle go widziano. Rok po tym wydarzeniu 29 kwietnia 1932 roku został podpisany akt notarialny dotyczący budowy lotniska. Stanęli do niego właściciel Dojlid Janusz Rafał Lubomirski i reprezentujący skarb państwa wojewoda białostocki Marian Zyndram Kościałkowski.

W mieście zaczęto organizować zbiórki pieniężne na budowę. Wiadomość, że ruszy ona wreszcie przyjęta została entuzjastycznie. Pierwszy z pomocą pospieszył Mikołaj Kawelin, który ze swojego tartaku podarował deski na wzniesienie hangarów. Ich budowę wsparła też w1936 roku gwiazda kabaretów warszawskich - Loda Halama, która bawiła białostoczan w sali kina „Świat” (obecnie Ton) przeznaczając swoją gażę na ten cel.

Niestety nikt już nie wspominał o lotach pasażerskich Warszawa - Ryga. Tymczasem Liga Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej po raz kolejny rozpaliła wyobraźnię białostoczan. W 1933 roku zorganizowała koło szybowcowe i rozpoczęła zapisy chętnych. Kolejnym szlagierem Ligi była skocznia spadochronowa w Zwierzyńcu.

Wkrótce jednak wszystkie te plany i marzenia zniweczył wybuch wojny. Na Krywlanach zainstalowali się Swieci. W zimie 1941 roku rozegrała się nawet niezwykła potyczka lotnicza pomiędzy sojuszniczymi lotnikami. Wspominał o niej naoczny świadek Ryszard Wróbel w książce „Naprzeciw burzom i chmurom” M. Nikiciuka i J. Puśko. Oto ta relacja. „W latach 1940-41 lądował dwa razy dziennie na Krywlanach niemiecki dwusilnikowy samolot kurierski lub transportowy. […] Pewnego zimowego dnia 1941 roku pojawił się nad Białymstokiem inny niemiecki samolot, z jednym silnikiem. Para sowieckich „ŁaGG-ów” usiłowała zmusić intruza do lądowania na lotnisku. Niemiec nie reagował. Padły serie z broni pokładowej. Samolot niemiecki odpowiedział ogniem. Jeden z sowieckich samolotów spadł w pobliżu wsi Oliszki k. Barszczewa - pilot zginął. Z Krywlan startuje 10 samolotów myśliwskich w pogoni za Niemcem. Samolot niemiecki jest uszkodzony, obniża lot i ląduje szczęśliwie na śniegu pomiędzy wioskami Porosły - Łyski. Jeden z myśliwców sowieckich odnajduje niemieckiego „przyjaciela” i krąży nad nim strzelając rakiety sygnałowe. […] Od strony szosy warszawskiej nadbiegają z bronią gotową do strzału ruscy wojskowi. […] Niemcy ustawieni przy śmigle samolotu w pozycji na baczność oddają honory wojskowe i witają się z Sowietami. Ktoś z przybyłych wojskowych jednemu z lotników usiłuje odpiąć pas. Niemiec energicznie reaguje - waląc Sowieta po łapach. Niemieccy piloci sami zdejmują pasy z bronią i oddają dobrowolnie Sowietom. Nazajutrz prasa sowiecka opublikowała zdjęcia z awaryjnego lądowania niemieckich lotników komentując całe wydarzenie w tonie przyjacielskiej wizyty”. Już wkrótce jednak Niemcy mieli zainstalować się na Krywlanach. To oni budują hangary, betonowy pas startowy i całą niezbędną infrastrukturę. Wycofując się w lipcu 1944 wysadzają większość budynków.

Po zakończeniu wojny Białystok był zrujnowanym miastem. Jednak ku zaskoczeniu wszystkich marzenia o pasażerskich lotach z Białegostoku ziściły się już w 1945 roku. Wychodząca w mieście gazeta Jedność Narodowa informowała, że „w dniu 22 kwietnia o godzinie 11.50 nastąpiło otwarcie Polskich Linii Lotniczych LOT w Białymstoku. Na uroczystość otwarcia przybyli z Warszawy samolotem pasażerskim typu Douglas, Minister Poczt i Telegrafów Kapeliński, wiceminister Komunikacji Olewiński oraz Dyrektor linii lotniczych Zieliński wraz z personelem. Ponadto wziął w uroczystości otwarcia udział płk sztabu wojsk sowieckich płk Worszennikow. Przedstawiciele władz zabawili w Białymstoku godzinę poczem odlecieli do Warszawy”. Od 30 kwietnia 1945 roku loty na trasie Warszawa - Białystok - Warszawa dostępne były „dla ludności cywilnej”. Uwaga była jedna: „korzystać z niej będą mogli wszyscy oddelegowani służbowo, a w miarę wolnych miejsc i inni”. Bilety sprzedawane były na poczcie. Samoloty startowały z Krywlan o godzinie 12.50 i po 50 minutach były już w stolicy. Informowano też, że LOT przewozić będzie też „pocztę codzienną i czasopisma”.

Niestety wkrótce loty pasażerskie do Warszawy zawieszono. W związku z tym pytanie w referendum zgodnie z prawdą historyczną powinno brzmieć: Czy jesteś za odwieszeniem lotów pasażerskich z Białegostoku?

Andrzej Lechowski - dyrektor Muzeum Podlaskiego

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.