Rozmowa Złotej Setki. Martyniuk: Lotnisko to nie tylko biznes, ale i strategiczny punkt na mapie lotniczej i turystycznej regionu

Czytaj dalej
Fot. Pronar
Andrzej Matys

Rozmowa Złotej Setki. Martyniuk: Lotnisko to nie tylko biznes, ale i strategiczny punkt na mapie lotniczej i turystycznej regionu

Andrzej Matys

Inwestycje lotnicze są elementem szerszej strategii Pronaru, który działalność biznesową prowadzi niemal na całym świecie. To nie tylko własne lotnisko i rozbudowana infrastruktura. – Jeśli chcemy kogoś przekonać, że warto z nami współpracować, wysyłamy po niego maszynę i pokazujemy u siebie, co produkujemy i jak to działa – mówi Sergiusz Martyniuk, założyciel i prezes Rady Właścicieli narewskiego Pronaru.

Dlaczego zdecydował się Pan na uruchomienie własnego lotniska?

Inwestycja była kolejnym krokiem milowym w rozwoju Pronaru. Jako przedsiębiorstwo o globalnym zasięgu działania, eksportujące dziś do ponad 80 krajów, potrzebowaliśmy narzędzi umożliwiających dotarcie do klientów najkrótszą i najszybszą z możliwych dróg. Bezpośrednie kontakty, zwłaszcza, jeśli chodzi o handel są wciąż nie do przecenienia. Poza tym branże, którym dostarczamy naszych rozwiązań nie tolerują długich przestojów w pracy maszyn. Kiedy zachodzi potrzeba pilnej akcji serwisowej to nasza ekipa błyskawicznie leci na miejsce. W efekcie mamy silne narzędzie przewagi nad konkurencją w kontaktach z potencjalnymi i dotychczasowymi odbiorcami. Przy czym lotnisko to nie tylko biznes, ale również przedsięwzięcie wpisujące się w jego szeroko rozumianą społeczną odpowiedzialność. Na mocy stosownych porozumień z naszej infrastruktury korzystają pogranicznicy, policja, strażacy czy lotnicze pogotowie. Ostatecznie inwestycja przysłużyła się nie tylko mieszkańcom regionu, ale również stała się strategicznym punktem na jego mapie lotniczej i turystycznej.

Iloma samolotami dysponuje dzisiaj Pronar i do czego służą?

Kiedy w 2016 roku otwieraliśmy lotnisko, nasza firma dysponowała dwoma śmigłowcami i jednym płatowcem. Dziś samych samolotów mamy już siedem. Są to maszyny różnej wielkości: od ultralekkiego WT-9 Dynamic do celów szkoleniowych, przez Diamonda DA42, po amerykańskie, turbośmigłowe Beechcrafty King Air C90, C250, 350i oraz mieszczący 18 pasażerów Beechcraft 1900D, który jak dotąd jest naszym największym samolotem. Mamy też u siebie prawdziwą perełkę rodzimego przemysłu w postaci odrzutowej „Iskry” TS-11. Flota wraz z infrastrukturą lotniczą stała się dla nas przede wszystkim narzędziem rozwoju. Kiedy trzeba szybko dopiąć rozmowy z kontrahentem, na miejsce ruszają handlowcy, a kiedy bez zwłoki serwisować, do samolotu wsiadają mechanicy z aparaturą. Z kolei, kiedy chcemy kogoś przekonać, że warto z nami współpracować, to wysyłamy po niego maszynę, pokazujemy u siebie, co i jak produkujemy, a także jak to działa. Po czym również drogą powietrzną odstawiamy do domu. Taki przelot i pobyt ma w zamierzeniu pomóc podjąć zaproszonym decyzję o postawieniu właśnie na nas.

Można powiedzieć, że niejako dywersyfikujecie swoją działalność, bowiem dwa lata temu stworzyliście w Narwi ośrodek szkoleniowy, w którym można zdobyć licencję pilota szybowcowego i lekkich samolotów. Jak to wygląda, jest dużo chętnych i skąd przyjeżdżają kursanci?

Ośrodek szkolenia lotniczego to nie jest dla nas biznes, lecz przedsięwzięcie, które ma pomóc ludziom spełnić ich marzenia o lataniu. Zazwyczaj są to osoby młode, a zarówno szybowce, jak ich serwisowanie niemało kosztuje. Bez wsparcia dużego biznesu wielu musiałoby po prostu ze swoich lotniczych pasji zrezygnować. Dziś z satysfakcją obserwuję, jak wokół naszej szkoły latania tworzy się silna, otwarta społeczność młodych pilotów. Mamy nowoczesną, coraz większą flotę szybowców: od modeli dla początkujących po pozyskany niedawno SZD-55 „Promyk” do trenowania lotów wyczynowych. Szeregi kursantów i absolwentów ośrodka stale rosną, a jeden z naszych wychowanków sięgnął na koniec sezonu po wygraną w ogólnopolskich zawodach na celność lądowania, które już trzeci raz organizowaliśmy w Narwi. Trenują u nas szybownicy z Warszawy, Poznania czy Wrocławia. Nam oczywiście zależy najbardziej na tych miejscowych, aby wyłuskać z nich tych najbardziej kreatywnych i uzdolnionych. Ośrodek to oczywiście nie tylko adepci i piloci, bo praktycznie każdy może przyjechać do nas na lot widokowy z instruktorem. Zobaczyć z góry, w jak pięknych okolicznościach natury mieszkamy i ewentualnie połknąć bakcyla do dalszej przygody z lataniem.

Czytaj również:
Samoloty Pronaru

Własne lotnisko i własna flota to nie tylko kwestia wizerunku firmy kompletnej, ale też element ważny dla innego przedsięwzięcia własnego centrum wystawowego w Siemiatyczach. Warto było je zbudować?

Oczywiście, że było warto. Mamy coś, co jest prawdziwym unikatem w skali co najmniej europejskiej. I dowód na to, że innowacyjność to również sposób samego myślenia o biznesie, a w szczególności podejście do jego promocji. Dotąd to Pronar jeździł w świat pokazywać to, co robi. Dziś to świat przyjeżdża do nas. Zobaczyć co i jak robimy, a także sprawdzić konkretne rozwiązanie w akcji. Ale centrum to nie tylko handel, bo gościmy tam m.in. przedstawicieli świata nauki i techniki, liczne wycieczki ze szkół i uczelni, a także jesteśmy gospodarzami coraz większej liczby wydarzeń. To wyjątkowe miejsce coraz mocniej tętni życiem, a tylko w jeden dzień otwarty tej jesieni odwiedziły je tysiące osób.

Jak wiele delegacji potencjalnych klientów przyjeżdża do centrum i jakimi produktami są najczęściej zainteresowani?

Tych delegacji były już setki, a wkrótce będzie trzeba je liczyć w tysiącach. Przybywają nie tylko z kraju i Europy, ale również tak odległych zakątków globu jak Japonia, Meksyk czy Australia. Reprezentują branże, do których adresowane są rozwiązania Pronaru: od rolników, przez firmy komunalne, po sektor budowlany i odpadowy. Do tego należy dodać podmioty zainteresowane naszymi komponentami na czele z kołami tarczowymi, w których produkcji jesteśmy światowym wiceliderem. Na placu i w halach goście mogą bez patrzenia na zegarek porozmawiać o tym, co ich interesuje oraz przyjrzeć się bliżej naszym technologiom. Delegacje zazwyczaj wizytują też nasze fabryki, gdzie na żywo widzą jak powstaje to, co im finalnie oferujemy. Tego doświadczenia nie są w stanie zastąpić nawet najnowocześniejsze środki marketingowe. I to po prostu działa, bo widzimy tego efekty w postaci napływających po takich wizytach zamówień.

Czytaj również:
Pronar rusza z produkcją kruszarek

Pronar działa na rynku od 35 lat i cały czas rozszerza paletę swoich produktów. Zaczęło się od ciągników, a dziś znani jesteście m.in. z produkcji przyczep, maszyn komunalnych, recyklingowych czy felg. Macie też stacje benzynowe, wspomniane lotnisko i samoloty. Czym jeszcze Pronar może zaskoczyć klientów i konkurencję?

Jesteśmy konsekwentni i stale reinwestujemy zyski z myślą nie tylko o zwiększaniu produkcji, ale też poszerzeniu oferty. Kilka miesięcy temu otworzyliśmy w Siemiatyczach hale do produkcji kruszarek i przesiewaczy pokładowych, a w najbliższych latach zamierzamy uruchomić produkcję maszyn do budowy i remontu dróg oraz wybudować osiedle mieszkaniowe z myślą o naszych pracownikach. Coraz większe zaplecze mieszkaniowe Pronaru będzie niewątpliwym atutem w walce o przyciągnięcie tych najbardziej zdolnych na rynku fachowców. Zatrudniamy dziś ponad trzy tysiące osób i idziemy po kolejny tysiąc. Przyszły rok przyniesie za sobą też uroczyste otwarcie kolejnych hal produkcyjnych w naszych fabrykach Narwi. Będą tam powstawały nowe maszyny do zielonek, tworzywa sztuczne oraz wiązki kablowe. Planujemy również dalszą rozbudowę zakładów w Narewce i Hajnówce. Mimo coraz większych turbulencji na rynku, na czele z rosnącymi cenami nośników energii, nie zamierzamy zbaczać z kursu na stabilny i odpowiedzialny rozwój.

Sergiusz Martyniuk, prezes Rady Właścicieli Pronaru Narew: Jesteśmy konsekwentni i stale reinwestujemy zyski z myślą nie tylko o zwiększaniu produkcji,
Andrzej Matys

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.