Ewa Gorczyca

Sanok górą! - zawołał Łukasz na szczycie

Łukasz Łagożny w drodze na Puncak Jaya. To był siódmy szczyt z dziewięciu tworzących Koronę Ziemi. Kolejne wyprawy planuje w 2018 i 2019 roku. Fot. Łukasz Łagożny Łukasz Łagożny w drodze na Puncak Jaya. To był siódmy szczyt z dziewięciu tworzących Koronę Ziemi. Kolejne wyprawy planuje w 2018 i 2019 roku.
Ewa Gorczyca

Sukcesem zakończyła się wyprawa dla sanoczanina, Łukasza Łagożnego do Australii i Oceanii. Zdobył dwa szczyty Korony Ziemi.

Góra Kościuszki i Puncak Jaya - to kolejne dwa zaliczone szczyty na drodze to realizacji marzenia 35-latka z Sanoka. Łukasz Łagożny chce jako pierwszy mieszkaniec Podkarpacia zdobyć Koronę Ziemi.

Góry kochał od dziecka

Jest absolwentem wydziału elektrotechniki i informatyki na Politechnice Rzeszowskiej. Mieszka i pracuje w Sanoku.

- Góry są moją największą pasją - opowiada o sobie. - Już jako kilkulatek zacząłem zdobywać z moim tatą szczyty Bieszczadów. Po nich przyszła kolej na Tatry, a potem - szczyty gór wysokich.

Co go w nich pociąga? Obcowanie z dziką i często surową naturą, oraz możliwość sprawdzenia swoich możliwości i umiejętności, walka z napotkanymi przeciwnościami, a czasem z samym sobą, gdzie nagrodą jest zdobyty szczyt i przezwyciężenie własnych słabości. Kilka lat temu postawił sobie wyzwanie, które konsekwentnie realizuje - wspięcie się na dziewięć najwyższych szczytów wszystkich kontynentów.

W połowie czerwca Łukasz rozpoczął wyprawę Euro24 Expedition 2017. Najpierw samotnie wszedł na Górę Kościuszki w Australii. Nie obyło się bez komplikacji, chociaż - jak przyznaje wspinacz - to góra łatwa technicznie. Ale w dniu, gdy ją zdobywał spadł śnieg. W powrotnej drodze - trudniejszą trasą - błądził przez kilka kilometrów, nim odnalazł szlak.

Z Sydney 35-latek poleciał do Timiku na Papui Nowej Gwinei, realizować kolejny etap wyprawy - wejście na Puncak Jaya, najwyższy szczyt Oceanii i zarazem najwyższy szczyt świata na wyspie (4884).

- Na Bali przywitał mnie deszcz, ale tutaj to podobno normalne, że pogoda jest nieprzewidywalna - opowiadał.

Helikopterem, razem z innymi członkami wyprawy, dostał się do Yellow Valley Base Camp na wysokości 4300 m n.p.m. Tu wspinacze aklimatyzowali się przed atakiem na szczyt.

Informację zdobyciu Puncak Jaya przekazała nam najpierw żona Łukasza, Jolanta Łagożny.

- Otrzymałam wiadomość od agencji organizującej wyprawę, że Łukasz wraz z koleżanką z ekipy i przewodnikiem zdobyli szczyt i wrócili do bazy. Jeszcze nie znam szczegółów, bo nie mam z mężem łączności telefonicznej

- relacjonowała na gorąco.

Po kilku dniach już wiadomo więcej o osiągnięciu sanoczanina. Opublikował w sieci film ze szczytu. Ciężko oddychając pokonuje ostatnie centymetry. Mimo zmęczenia widać na jego twarzy radość.

- Jestem właśnie tu. 4884 m n.p.m. Widoki piękne - komentuje.

Dziękuje wszystkim sponsorom, wymieniając ich po kolei, a na koniec pokazuje do kamery symbol na kasku i naszywkę z herbem na rękawie kurtki.

- „Sanok górą!!!” - woła.

Wspinaczka z obozu na szczyt zajęła mu około 5,5 godziny.

- Nieźle - komentuje. I dodaje, że dobrze, że na górze trochę się przetarło, bo wcześniej miejscami nic nie było widać. Podczas zejścia musiał jednak stoczyć trudną walkę: była ulewa, ślisko, niebezpiecznie.

Po akcji wspinaczkowej, Łukaszowi Łagożnemu zostało jeszcze kilka dni na zwiedzanie wyspy i jej pięknych plaż. Spróbował nawet surfingu. W drodze powrotnej do kraju chce jeszcze zatrzymać się w Kuala Lumpur.

Ewa Gorczyca

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.