Ser Olszański istnieje na rynku dopiero od trzech lat a już ma swoich stałych wielbicieli
Oksana Tomaszewska – wulkan pozytywnej energii. Zawsze ma pomysł na życie. Niedawno postanowiła, że będzie robiła sery. Świeże, dojrzewające, wędzone. Nazwała je po swojemu, od nazwy wsi Olszanka w gminie Suchowola, w której mieszka. Ser Olszański został zgłoszony do tegorocznej nagrody Podlaskiej Marki Roku. Co prawda Oksana ma już kilka dyplomów i wyróżnień, ale najważniejsza nagroda to zadowoleni ludzie, których spotyka. Dzięki swoim serom.
Oksana - piękne imię, ale bardzo nietypowe na naszym terenie...
Tak, bo nie jestem Polką a pochodzę z Litwy. Urodziłam się w pięknym miasteczku Druskienniki. W Polsce mieszkam od osiemnastu lat. Do rodzinnego domu stąd niedaleko. Z Olszanki to tylko sto pięćdziesiąt kilometrów.
Często pani odwiedza przyjaciół i rodzinę na Litwie?
Teraz tak, bo bardzo często jestem tam zapraszana ze swoimi serami na jarmarki. Co roku jestem tam na festiwalu sera w Druskiennikach i jestem z tego bardzo dumna, że oni mnie po tylu latach w Olszance odnaleźli. Przyjeżdżają do mnie dziennikarze z Litwy, opisują w gazetach.
Litwini się panią chwalą, bo pewnie też są dumni z tego, że tak szybko zdobywa pani uznanie w Polsce. Ser Olszański istnieje na rynku dopiero od trzech lat a już ma swoich stałych wielbicieli.
Myślę że tak. Kiedy jadę do Druskiennik na jarmark i klienci ze mną rozmawiają – a oczywiście mówię płynnie w dwóch językach, to Litwini są zaskoczeni i niektórzy pytają a dlaczego te sery są z Polski? Wtedy odpowiadam, że Litwinka robi sery w Polsce. I opowiadam im swoją historię.
A jaka jest ta historia, jak się pani pojawiła w Olszance?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.
już od
2,46 ZŁ /dzień