Wojciech Drażba, Jakub Laskowski

Ślepsk zrobił krok do półfinału play-off. Hajnówka uległa faworytowi z Nysy

Gracze z Hajnówki (przodem) nie zbombardowali Stali, ale trochę napsuli jej krwi. Biało-niebiescy w cuglach wygrali w Krakowie Fot. Wojciech Drażba Gracze z Hajnówki (przodem) nie zbombardowali Stali, ale trochę napsuli jej krwi. Biało-niebiescy w cuglach wygrali w Krakowie
Wojciech Drażba, Jakub Laskowski

W pierwszych meczach ćwierćfinałów nie doszło do ani jednej niespodzianki. Pewnie wygrały drużyny wyżej notowane.

Na tym etapie gra się dwumecz. Lider z Suwałk rozbił ósmych w tabeli krakowian, ale w piątkowym rewanżu przed własną publicznością musi zdobyć przynajmniej jeden punkt, czyli wygrać dwa sety. Jeżeli bowiem akademicy zwyciężą 3:0 lub 3:1, to zrównają się z biało-niebieskimi „dużymi” punktami i o awansie do kolejnej rundy rozstrzygać będzie złoty set.

- Nie dopuszczamy takiej możliwości - przekonuje Wojciech Winnik, grający prezes Ślepska. - Rewanż w hali OSiR rozpocznie się w najbliższy piątek o 19.00. Jeżeli zaprezentujemy się tak, jak w Krakowie, to mniej więcej po godzinie gry powinniśmy razem z kibicami cieszyć się z wejścia do półfinału.

Winnik, który pod Wawelem został wybrany MVP spotkania, cieszy się z rosnącej formy biało-niebieskich. Już tydzień wcześniej, w kończących rundę zasadniczą derbach województwa zdominowali oni gości z Hajnówki. Także w Krakowie wyższość Ślepska ani przez moment nie podlegała dyskusji.

- Wszystkie sety od początku do końca przebiegły pod naszą kontrolą - nie kryje radości prezes suwalskiego klubu. - Gospodarze nie potrafili nam zagrozić.

SKS Hajnówka w starciu ze Stalą Nysa nie pomógł nawet powrót po kontuzji Rafała Faryny. Zespół Pawła Blomberga uległ trzeciej ekipie pierwszoligowych rozgrywek 1:3.

- Na własnym terenie chcieliśmy powalczyć, ale rywale grali dużo lepiej. Widać, że są bardziej doświadczoną drużyną, która nie bez racji aspiruje do awansu. Ten wynik nie jest dla nas zaskoczeniem - przyznaje szkoleniowiec podlaskiej ekipy.

Decydujące znaczenie dla rywalizacji miał pierwszy set. SKS do końca walczył w nim o wygraną, ale ostatecznie uległ do 23.

- W naszej grze brakowało spokoju, stąd w kolejnych odsłonach goście byli skuteczniejsi - relacjonuje Blomberg.

Oprócz Faryny, w składzie hajnowian od początku wystąpił Piotr Milewski, którego występ stał pod dużym znakiem zapytania.

- Dziękuje mu, że chciał pomóc drużynie. Grał z bólem kręgosłupa, ale zaprezentował się świetnie - dodaje Blomberg.

Jego podopieczni do rewanżu przystąpią w sobotę.

- Nie pojedziemy tam ze spuszczonymi głowami. Rywale są u siebie świetną drużyną, ale będziemy walczyć o zwycięstwo - zapowiada trener SKS.

Wojciech Drażba, Jakub Laskowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.