Spełniony amerykański sen. Była mieszkanka Sławna opowiada o Nowym Jorku

Czytaj dalej
Wojciech Kulig

Spełniony amerykański sen. Była mieszkanka Sławna opowiada o Nowym Jorku

Wojciech Kulig

Była mieszkanka Sławna opowiada o Nowym Jorku. Lilia Serowik 5 lat temu wyjechała do Stanów.

To było 5 lat temu. Lilia Serowik poleciała do Nowego Jorku, by zwiedzić miasto, które nigdy nie śpi. Tak się jej spodobało, że postanowiła się tam przenieść na dobre. Od samego początku prowadzi salon jednej z sieci komórkowych. Przez dwa lata zajmowała się też fotografią ślubną i studyjną. Pochodząca ze Sławna 27-latka na łamach naszego tygodnika postanowiła opowiedzieć o tym, jak żyje się w Stanach Zjednoczonych. Czy wyjazd do USA był spełnieniem jej marzeń?

- Mój przyjazd do Stanów Zjednoczonych był kompletnym przypadkiem, ale wydaje mi się że to najlepsze, co mogło mi się przytrafić w życiu. Czy było to moje marzenie? Od zawsze moim celem było to, żeby tu przyjechać, ale nigdy nie myślałam, że tu zostanę na dobre - mówi Lilia Serowik, która do Stanów Zjednoczonych pierwszy raz poleciała w 2011 roku. Można śmiało powiedzieć, że w najludniejszym mieście w USA odnalazła siebie. - Moje początki wcale nie były jakoś specjalnie trudne. To dzięki temu, że znam język angielski i jestem otwartą osobą. Nie miałam problemów ze znalezieniem pracy, ani z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi. Amerykanie są bardzo tolerancyjni i otwarci na przyjezdnych - zaznacza Lilia.

Jaka jest różnica pomiędzy życiem w USA, a życiem w Polsce? Okazuje się, że dość spora. Inna kultura, zwyczaje, czy kuchnia. - Życie w Polsce i w USA dzieli ogromna przepaść. Zaczynając od trybu życia, godzin pracy, a kończąc na zwykłych codziennych sprawach. Według mnie największą różnicą jest nastawienie ludzi i ich uprzejmość na porządku dziennym. Przekraczając próg jakiejkolwiek instytucji w Stanach Zjednoczonych, jestem serdecznie witana od samego progu. W banku, gdy czekam minutę dłużej pracownicy przepraszają mnie, że muszę tak długo stać w kolejce - opowiada Lilia. - Kolejnym aspektem jest wartość dolara. Przy nawet najniższej pensji, można sobie pozwolić na bardzo wygodne życie. Najtańsza jest odzież, elektronika oraz samochody. Bez uszczerbku domowego budżetu można codziennie odwiedzać restauracje. Życie jest wygodne i rozleniwia - dodaje.

W trakcie naszej rozmowy Lilia wręcz zachęca do odwiedzenia Stanów Zjednoczonych. Opowiada o różnorodności, która charakteryzuje Amerykanów. Jej zdaniem w USA nikt nie może poczuć się inny, choćby ze względu na kolor skóry, czy wyznawaną religię. A w Nowym Jorku 27-letnią Lilię urzekło wiele miejsc. - Nowy Jork zmienia się nieustannie i nie przestaje zaskakiwać. Ulice Manhattanu tętnią życiem od rana do nocy. Nieraz stałam w korku w środku nocy. Uwielbiam nowojorskie restauracje, ich ogromny wybór oraz całą architekturę, a zwłaszcza mosty. Dlatego wolę spędzać czas na Brooklynie, gdzie mam przepiękny widok na całą panoramę Manhattanu - mówi Lilia.

Stany Zjednoczone są państwem wielonarodowościowym. Często w rozmowach pomiędzy Amerykanami okazuje się, że ktoś jest Amerykaninem włoskiego lub na przykład irlandzkiego pochodzenia. To, na co szczególnie zwraca uwagę była mieszkanka Sławna, to fakt że w USA wszyscy dbają o dobre samopoczucie. - Amerykanie są po prostu sympatyczni i tolerancyjni. Na samym początku ich uprzejmość może wydać się podejrzliwa, ale to tylko kwestia przyzwyczajenia. Na porządku dziennym jest komplementowanie. Nie dziwi mnie już to, że gdy stoję w kolejce w sklepie, ktoś się mnie pyta gdzie kupiłam te buty, bo są fajne. Tak się tutaj ludzie do siebie zwracają. Poświęcają tę chwilę wolnego czasu, żeby do ciebie podejść i powiedzieć, że masz fajne buty. Oczywiście to nie jest tak, że prawiąc komplement chcą ciebie zaprosić na kawę - mówi Lilia i dodaje: - Amerykanie także uwielbiają się uśmiechać, nawet jeśli ich dzień jest nieudany. Oni w ogóle nie boją się zagadywać. Stojąc w kolejce w sklepie, czy gdziekolwiek, jest pięćdziesiąt procent szans, ze ktoś cię zagada, może być to komplement, uśmiech lub po prostu jakiś komentarz. Mieszkanka nowojorskiej metropolii przyznaje też, że w USA jest większy dostęp do sprzętów domowych. Zwraca uwagę na ceny odzieży, która jest tańsza. - Przede wszystkim mam na myśli ubrania znanych projektantów, które w przeliczeniu kosztują tyle samo, ile ubrania w polskich sklepach. Kolejną rzeczą jest różnorodność jedzenia. Można tutaj kupić chipsy o smaku cappuccino, ziemniaki w proszku, czy żółtka w kartonie. Bez problemu w supermarkecie znajdę jedzenie z każdego rejonu świata - chwali była mieszkanka Sławna.

Jednak Stany Zjednoczone to nie tylko sami Amerykanie i ich kolorowe życie. To także fascynujące miejsca, które Lilia zdążyła przynajmniej w części zobaczyć. - Byłam już w wielu miejscach w USA na wschodnim wybrzeżu. Od stanu Nowy Jork, przez rolnicze Wisconsin, światową stolicę country Tennessee, czy egzotyczną Florydę. Uwielbiam downtown Chicago, lasy w Tennessee i florydzkie plaże od strony Zatoki Meksykańskiej. Póki co najlepsze wrażenie zrobiła na mnie właśnie Floryda, i to chyba będzie następne miejsce, gdzie zamieszkam - przyznaje pewnie nasza rozmówczyni i dodaje, że nie zamierza wracać do Polski.

Wojciech Kulig

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.