Szok! Nie było jej w domu, a licznik nabił tysiące litrów
Astronomiczny rachunek 24 metry sześcienne - tyle wody miała zużyć Walentyna Makarewicz z Sokółki. Kobieta dostała rachunek na ponad 200 zł. Co ciekawe, od miesięcy przebywa za granicą.
Nie zapłacę tego rachunku, choćby nie wiem co - mówi poirytowana Walentyna Makarewicz, nasza Czytelniczka z Sokółki.
Mieszka w domu jednorodzinnym na osiedlu Zielonym. Od kilku miesięcy przebywa za granicą, a jej dom jest zamknięty na cztery spusty. Dlatego kobieta przeżyła szok, gdy w okresie świąteczno - noworocznym przyjechała do swojego miasta na urlop.
Chodzi o rachunek, jaki otrzymała za ostatnie trzy miesiące 2016 roku. Wynikało z niego, że przez kwartał kobieta zużyła 24 metry sześcienne wody. To zszokowało ją tym bardziej, że poprzednie okresy rozliczeniowe kończyły się wynikiem o połowę niższym.
- Moje dwa poprzednie rachunki to 12 i 13 metrów sześciennych. I to w okresie letnim, kiedy oprócz standardowego zużycia wody, dodatkowo podlewałam ogródek. Jakim więc sposobem mogłam zimą i do tego podczas swojej nieobecności zużyć aż 24 metry sześcienne wody? Przecież to aż 24 tysiące litrów! Pływałabym w domu jak w basenie - komentuje Walentyna Makarewicz.
Zszokowana kobieta udała się do Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Sokółce, gdzie zażądała wyjaśnień. Niestety, nic konkretnego nie udało się jej ustalić, dlatego poprosiła o interwencję naszą Redakcję.
Tomasz Breńko, dyrektor MPWiK w tej sprawie rozkłada jednak ręce. I przekonuje, że skoro rachunek został wystawiony na podstawie stanu licznika, to musi zostać uregulowany.
- Skoro taki jest odczyt licznika i na jego podstawie została naliczona kwota do zapłaty, to ja muszę tę należność wyegzekwować - tłumaczy Breńko.
Okazuje się, że stan licznika, zgodnie z jego stanem, zgłosił do Wodociągów syn pani Walentyny. Na co dzień uczy się i mieszka w Białymstoku, a w rodzinnym domu bywa tylko okazjonalnie.
- Przyjeżdża raz na jakiś czas, zaparzy sobie herbatę i to wszystko. Mógł zużyć kilka litrów wody, to wszystko - mówi kobieta.
- Można oczywiście oddać licznik do sprawdzenia, czy działa on prawidłowo. Jednak w przypadku, gdy okaże się, że wszystko jest z nim w porządku, jego właścicielka będzie musiała dodatkowo pokryć koszty badania. A to wydatek rzędu kilkuset złotych - wyjaśnia dyrektor MPWiK.
- Niech go zabierają i sprawdzą. Był zakładany w 2015 roku i z tego co wiem, to nie ma nawet homologacji. Ja wiem jedno: tej wody nie zużyłam, a skoro tak, to nie zamierzam płacić za coś, z czego nawet nie skorzystałam - odpowiada na propozycję dyrektora Walentyna Makarewicz.