Ta metoda daje wiele nadziei chorym na raka

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Urszula Ludwiczak

Ta metoda daje wiele nadziei chorym na raka

Urszula Ludwiczak

Rozmowa z dr hab. Ewą Sierko z Zakładu Radioterapii w Białostockim Centrum Onkologii oraz Kliniki Onkologii UMB.

W poniedziałek w Białymstoku odbywać się będą międzynarodowe warsztaty naukowe, poświęcone terapii borowo-neutronowej (BNCT). Przyjeżdżają do nas naukowcy m.in. z Japonii. Finlandii, Argentyny czy Rosji, aby opowiedzieć o swoich doświadczeniach, związanych z tą niosącą wiele nadziei terapią w leczeniu chorych na nowotwory.

Tak, przyjeżdżają do nas znakomici naukowcy z całego świata, o bogatym doświadczeniu nie tylko eksperymentalnym, ale i klinicznym, w zastosowaniu tej terapii u chorych na nowotwory. Na świecie trwa bowiem renesans badań nad skutecznością i bezpieczeństwem terapii BNCT, szczególnie w takich krajach, jak np. Japonia, Rosja czy Finlandia, Polska także podejmuje kroki, by wejść w ten nurt badań nad terapią borowo-neutronową. Naukowcy z Narodowego Centrum Badań Jądrowych w Świerku, gdzie znajduje się jedyny w naszym kraju reaktor jądrowy Maria, który może wytwarzać neutrony o odpowiedniej do tej terapii energii nawiązali współpracę m.in. z Uniwersytetem Medycznym w Białymstoku, która trwa już od pewnego czasu. Efektem tej współpracy są m.in. poniedziałkowe warsztaty, odbywające się właśnie w Białymstoku. To dla naszej uczelni i miasta duże wyróżnienie.

Czym jest terapia borowo-neutronowa?

Polega ona na tym, że do organizmu pacjenta dostarczany jest izotop boru, który za pomocą specjalnych nośników ma za zadanie trafić do komórek nowotworowych i tam się kumulować. Następnie pacjenta poddaje się napromienianiu strumieniem rozpędzonych neutronów, które powodują rozpad boru i powstanie promieniowania o wysokiej energii. Deponowana jest ona tylko w tych komórkach, które wychwyciły bor, czyli - w tym przypadku - w komórkach nowotworowych, co prowadzi do ich zniszczenia.

Podstawy teoretyczne tej terapii stworzono zaraz po tym, jak tylko odkryto neutrony, przed już przed II wojną światową. Duże zainteresowanie tą metodą miało miejsce w latach 50 i 60-tych. Ale z uwagi na obserwowaną wówczas dużą toksyczność, zarzucono ją. Teraz powraca się do tej metody, trwają badania i eksperymenty naukowe. Z jednej strony trzeba tu bowiem mieć odpowiednią aparaturę do wytwarzania neutronów, z drugiej - problemem jest znalezienie odpowiedniego nośnika boru. Pacjentowi bowiem powinno podawać się takie związki boru, które są mało toksyczne, wychwytywane przez komórki nowotworowe w wysokim stężeniu, do tego stężenie boru musi szybko się zmniejszać we krwi (żeby nie dopuścić do toksyczności naczyniowej). Chodzi też o to, aby wychwyt boru we wszystkich komórkach nowotworowych był wysoki, bo od tego zależy skuteczność terapii BNCT. To wyzwanie dla chemików, aby takie związki znaleźć. Trwają badania nad wykorzystaniem do tego celu np. nanocząsteczek, przeciwciał monoklonalnych.

Z kolei neutrony można wytwarzać na razie tylko w reaktorach jądrowych. To droga i mało dostępna metoda. Trwają jednak badania nad tym, aby do tego celu wykorzystać akceleratory. To podstawowy sprzęt wykorzystywany na świecie do naświetlania pacjentów. Byłaby wtedy szansa, aby terapia borowo-neutronowa była stosowana powszechnie.

Dla jakich pacjentów terapia BNCT daje dzisiaj najwięcej nadziei?

Bada się skuteczność terapii u pacjentów z nowotworami radioopornymi, trudnymi do zoperowania ze względu na lokalizację, czy też wymagającymi powtórnej radioterapii (np. w przypadku wznowy choroby nowotworowej). Są to chorzy na nowotwory mózgu (takie, jak np. glejaki), okolicy głowy i szyi, pacjenci z czerniakiem czy rakiem płuca.

Urszula Ludwiczak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.