To koniec znanej firmy. Wszyscy pracownicy pójdą na bruk

Czytaj dalej
Fot. Janusz Bakunowicz
Janusz Bakunowicz

To koniec znanej firmy. Wszyscy pracownicy pójdą na bruk

Janusz Bakunowicz

Wczoraj pracownicy Zakładów Mięsnych Netter dowiedzieli się, że zakład zostanie zamknięty i wszyscy pracownicy pójdą na bruk. Przyczyna? Firma popadła w finansowe tarapaty przez ASF.

- Ten zakład w listopadzie miał mieć 22 lata. Pracowałam w nim prawie od samego początku. Moje dzieci wtedy były jeszcze małe - mówi Halina Charytonowicz, pracownica Zakładów Mięsnych Netter w Bielsku Podlaskim. - Teraz dzieci dorosły i również tu pracują. I dla jednej rodziny utrata na raz kilku stanowisk pracy to ogromny finansowy cios.

A w zakładach Netter pracuje ponad 300 osób. Ponad 200 w Bielsku, kilkadziesiąt w Czyżewie.

Do załogi wcześniej dochodziły sygnały, że sytuacja finansowa zakładu nie jest najlepsza. Wysyłanie pracowników na bezpłatne urlopy nie wróżyło nic dobrego.

- W maju przepracowaliśmy jedynie 8 dni - mówi jeden z pracowników czekając na spotkanie z prezesem firmy. - Wypłaty zostały wypłacone, ale w dwóch ratach. Mamy żal, że do tej pory nikt nic konkretnego nam nie powiedział. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, że nasz zakład zostanie zamknięty, każdy z nas zacząłby szukać jakiegoś innego zajęcia.

Na konkretne informacje nie trzeba było długo czekać. Jan Netter, prezes firmy z pracownikami spotkał się wczoraj rano na terenie zakładu.

Wczoraj na terenie zakładu prezes Jan Netter poinformował, że szans na dalsze utrzymanie firmy już nie ma
Janusz Bakunowicz

- W najlepszym okresie w zakładzie pracowało nawet ponad 500 osób - wyjaśnia prezes Jan Netter. - Do 2014 roku zakład się rozwijał. Kłopoty firmy rozpoczęły się po tym, jak w regionie w 2014 roku stwierdzono ogniska afrykańskiego pomoru świń. Kontrahenci z Litwy od razu zerwali z nami współpracę i przestali kupować bielskie produkty. Z kolei kontrahenci z Polski zaczęli się targować i domagali się niższych cen, nawet niższych od kosztów produkcji.

Ogniska ASF wykryte w regionie w sierpniu ubiegłego roku był dla zakładu nokautem. W związku z chorobą w ogóle zakazano skupu, uboju i sprzedaży mięsa.

- Na początku tego roku firma generowała już 16 mln złotych strat - dodaje prezes Netter. - Mało tego, każdego dnia zadłużenie wzrasta o kolejne 100 tys. złotych.

Dlaczego właściciele firmy wcześniej nie zdecydowali się na ogłoszenie upadłości?

- Miałem nadzieję, że zakład wykupi Skarb Państwa, bo jest on gwarantem stabilizacji w rolnictwie w tym regionie - dodaje prezes. - Sfinansowałem nawet wycenę zakładu. Wraz z marką Netter jest on wart 32 mln złotych, 27 mln bez marki. Mógłbym go sprzedać nawet za 20 mln, bo w przybliżeniu takie jest zadłużenie, by tylko utrzymać ten zakład. Jeszcze w niedzielę miałem sygnał od ministra rolnictwa i obietnicę spotkania w poniedziałek. Teraz wiem, że ani telefonu, ani spotkania z ministrem już nie będzie.

- Nie widzę tego różowo - mówi Beata Dawidziuk, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Bielsku Podlaskim. - Co prawda, ciągle zgłaszają się do nas pracodawcy z regionu z propozycjami zatrudnienia, ale nie wiem, czy nasz rynek pracy jest w stanie wchłonąć taką liczbę osób. Tym bardziej, że w większości są to kobiety. Szansą są zakłady przetwórstwa oraz sklepy, ale te osoby najpierw powinny się do nas zgłosić.

Janusz Bakunowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.