Urzędniczka: Nie po to się uczyłam, aby iść do łopaty!

Czytaj dalej
Fot. T. Kubaszewski
Tomasz Kubaszewski

Urzędniczka: Nie po to się uczyłam, aby iść do łopaty!

Tomasz Kubaszewski

Wykształconą urzędniczkę dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni skierował do odśnieżania. A kiedy kobieta odmówiła, dostała wypowiedzenie dyscyplinarne. Teraz walczy o swoje w sądzie pracy.

Kiedy Anna Regucka wróciła do pracy po półrocznym zwolnieniu, dowiedziała się, że z księgowości zostaje przesunięta do działu zieleni miejskiej. I będzie tam, najprawdopodobniej, odgarniać śnieg. A ma licencjat z finansów i robi magisterium. Skończyła też wiele różnego rodzaju specjalistyczny szkoleń.

- Nie po to tyle się uczyłam, żeby teraz machać łopatą - twierdzi.

Propozycji dyrektora Zarządu Dróg i Zieleni więc nie przyjęła. Wtedy otrzymała zwolnienie dyscyplinarne. - Nie jestem niczyją krewną, nie należę do żadnego suwalskiego układu, to pomyśleli pewnie, że mogą mnie w ten sposób traktować - opowiada Regucka. - Nic z tego!

Jak mówi, jej problemy zaczęły się jesienią 2015 r. Wtedy prezydent Suwałk, któremu ZDiZ podlega, zdymisjonował dyrektora Tomasza Łazar-skiego. Szefem został dotychczasowy wicedyrektor Tomasz Drejer. Nie było specjalną tajemnicą, że obaj szefowie za sobą nie przepadali. Mówiło się wręcz o konflikcie. - Jako ówczesna asystentka dyrektora znalazłam się w centrum tej wojny - opowiada Regucka. - Gdy nastał nowy szef, odniosłam wrażenie, że chce mnie ukarać za to, iż wykonywałam polecenia służbowe przełożonego.

Niemal od razu Drejer wręczył jej upomnienie. Chodziło o pracę w komisji przetargowej. Ale Regucka była tam tylko sekretarzem, a nie przewodniczącym, więc swoją decyzję uchylił.

Nieprzyjemnych sytuacji miało być więcej. Kobieta w końcu się rozchorowała. Otrzymała wielomiesięczne zwolnienie lekarskie.

W tym czasie jej stanowisko zostało zlikwidowane. ZDiZ przyjął jednak nową osobę w innym dziale, wyczerpując w ten sposób limit zatrudnienia 30 urzędników. - A przecież ja byłam tylko na zwolnieniu - zauważa suwalczanka. - Rozumiem, że w tym komunalnym zakładzie chorować nie można, a jak ktoś się na to odważy, to ponosi konsekwencje.

Pewnie ma rację. Bo odpowiadając na sądowy pozew prawnik ZDiZ napisał, że przez swoje zwolnienie Regucka „zdezorganizowała pracę działu finansowo-księgowego”.

Proces trwa. Nie jest wykluczone, że wyrok zapadnie w maju.

Dyr. Drejer nie chce sprawy komentować i odsyła do odpowiedzi na pozew. A tam padają argumenty o likwidacji stanowiska i o tym, że szef może skierować na trzy miesiące każdego pracownika do każdej pracy. - Ale z zachowaniem zasady, że kwalifikacje należy jak najlepiej wykorzystać - wtrąca Regucka. - A do łopaty wykształcenie nie jest potrzebne.

Napisała też skargę do prezydenta. Odpowiedź dostała, po... półtora miesiąca. Prezydent stwierdził, że zdaje się na decyzję sądu, a jej skutki poniesienie dyrektor. Do meritum się nie odniósł.

- Ja sam nie stronię od prac fizycznych - powiedział przed sądem Tomasz Drejer. I dodał, że w ZDiZ na fizycznych etatach zatrudnia dwie osoby po studiach.

Tomasz Kubaszewski

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.