W życiu nie wolno się tylko bawić, czyli zapusty
Mieszkańcy Radziłowa, Jan i Ziabela, tak imprezowali, że przetrwonili cały swój majątek. I choć wydarzyło się to dawno temu, mieszkańcy wsi do dziś ich wspominają - zawsze w ostatni dzień karnawału.
Jan i Izabela tak balowali szykując się do własnego wesela, że choć planowali się pobrać, to nie zdążyli tego zrobić, bo... post ich zastał - śmieje się wójt Radziłowa (pow. grajewski) Krzysztof Milewski. - Para ta dała nam wszystkim lekcję, że w życiu nie można się tylko bawić. To przestroga, że pewne rzeczy, które musimy zrobić, możemy przegapić...
Mieszkańcy Radziłowa, aby nie zapomnieć o tej lekcji, co roku, w ostatni dzień karnawału organizują zapusty.
Wójt doskonale pamięta ze swojego dzieciństwa radziłowskie zapusty: koń ciągnął przez wieś poziome, obracające się koło, a na nim, na kiju umieszczona była para słomianych kukieł, przedstawiających szlachcica Jana i szlachciankę Ziabelę, którzy sprawiali wrażenie wirujących w tańcu. Milewski wspomina też stodołę znajomych, w której ta platforma stała przez cały rok, czekając na kolejne ostatki.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.
już od
2,46 ZŁ /dzień