Wydał 20 tys. zł na lekarzy. Hipochondryk? Nie, ma boreliozę

Czytaj dalej
Fot. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Katarzyna Pachelska

Wydał 20 tys. zł na lekarzy. Hipochondryk? Nie, ma boreliozę

Katarzyna Pachelska

38-letni Marek Matyszczak z Katowic, po 1,5 roku intensywnej diagnostyki, wizyt lekarskich i badań, dowiedział się, że choruje na zaawansowaną boreliozę. - W Polsce chorzy jak ja są zostawieni sami sobie. Brakuje lekarzy, którzy są w stanie wykryć i skutecznie leczyć tę groźną chorobę. NFZ refunduje tylko podstawowe badanie, które jest niedokładne, a zlecić je może tylko lekarz chorób zakaźnych. Czas oczekiwania na wizytę do niego wynosi pół roku. Dlatego wizyty i badania trzeba wykonywać prywatnie - mówi.

Bezustanny, niepozwalający zasnąć szum w uszach, do tego bóle głowy, zębów czy mocniejsze bicie serca. - Przez rok chodziłem do laryngologa, miałem nawet zastrzyki w błonę bębenkową. Kilka razy wylądowałem na ostrym dyżurze z silnymi zawrotami głowy - opowiada Marek Matyszczak z Katowic, handlowiec w branży logistycznej.

- Największe ataki zawrotów głowy i bólu głowy dopadły mnie w Hamburgu w trzecim dniu szkolenia w nowej pracy, w październiku 2017. W nocy zawieziono mnie do szpitala, gdzie stwierdzono zapalenie ucha. Jednak po powrocie do domu ból był silniejszy, więc podjąłem intensywną diagnostykę. Z szefem doszliśmy do wniosku, że zdrowie jest ważniejsze, więc pół roku temu zamieniłem pracę przedstawiciela handlowego na stanowisko... pełnoetatowego pacjenta - opowiada.

Pielgrzymka po gabinetach

Wkrótce nie było tygodnia, żeby nie odwiedził lekarza specjalisty. Neurologa, bo cierpiał na silne bóle głowy; okulisty, bo nagle pogorszył mu się wzrok, choć wcześniej świetnie widział; ortopedę, który diagnozował bolące kolano; gastrologa, który leczył go z dolegliwości żołądkowych. Każdy zlecał rozmaite badania.

Pozostało jeszcze 77% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.

    już od
    2,46
    /dzień
Katarzyna Pachelska

Komentarze

2
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

emila.b

Ja zaraziłam się boreliozą w 2010r. Miałam typowe objawy- w 21 dniu zauważyłam duży rumień ok. 5-7 cm na ramieniu od strony pachy, pośrodku widniał jeszcze mały kawałek kleszcza wbity pod skórą. Od razu skojarzyłam okoliczności zarażenia i objawy towarzyszące ( lekka gorączka, objawy przeziębienia )w okresie poprzedzających 3 tyg. Po zauważeniu rumienia przeszłam dokładne badania testowe na obecność boreliozy i intensywne leczenie antybiotykowe (przez około 2lata). W tym czasie głownie męczyły mnie bóle stawów, mięśni . Koszty przeogromne, antybiotyki i inne lekarstwa oraz badania diagnostyczne pełnopłatne,. Dzisiaj mam wiele schorzeń należących do tzw przewlekłych i leczę się objawowo. Kiedy podaję w wywiadzie Boreliozę to słyszę np."...każdy ma boreliozę..."
Nie chcę być uznawana za hipochondryka , bo takie traktowanie przez specjalistów jest dołujące,krzywdzące i wywołuje bezsilność . Pomocy ze strony Państwa raczej nie ma nadzieji.

Małgorzata S

Mam znajomego, który również choruje na boreliozę i został dopiero niedawno zdiagnozowany. Jego historia choroby wygląda jak żywcem spisana z tego artykułu, gdyby nie to, że opowiedział mi ją kilka miesięcy temu. To niewiarygodne, że przy tak dużym i głośnym problemie z kleszczami, państwo nadal nie refunduje badań i leczenia w kierunku boreliozy! Ważny artykuł, dziękuję.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.