Zaprzyjaźniona z rakiem. W chorobie zaczęła żyć na pełnych obrotach

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banas / Polska Press
Maria Mazurek

Zaprzyjaźniona z rakiem. W chorobie zaczęła żyć na pełnych obrotach

Maria Mazurek

Z rakiem - nawet tym najgorszym, zżerającym twój mózg - można się zaprzyjaźnić. Zaprzyjaźnić, to znaczy uznać, że jest po coś i czegoś może nas nauczyć. Choćby tego, żeby czasem przystanąć i zadać sobie banalne pytania: gdzie biegniemy, czego chcemy od życia, jak wolimy je spędzić, z kim? Odkąd Iwona Staśkiewicz - szefowa małego domu kultury w Makowie Podhalańskim i matka dwóch córek - choruje na glejaka, zadaje je nie tylko sobie.

Najgorsze było słowo patelnia. Innych - filiżanka, łyżeczka, łóżko i telefon - nauczyła się bardzo szybko. Ale ta przeklęta patelnia, choć powtarzana w kółko z córkami, wylatywała Iwonie natychmiast z głowy. Aniu, powiedz chociaż, na jaką literę się zaczyna - prosiła starszą córkę.

Ania wtedy, po pierwszej operacji Iwony, miała 15 lat. Młodsza córka, Kalinka - zaledwie 12. Wychowywane tylko przez mamę, w obliczu jej ciężkiej choroby musiały nagle przejść przyśpieszony kurs dorosłości. Sprzątanie, gotowanie, cała logistyka codzienności, ale też to, co jeszcze trudniejsze: stanie się dla swojej matki - matkami.

Opiekunkami, przyjaciółkami, pielęgniarkami i nauczycielkami słów, które lekarz wyciął z mózgu Iwony razem ze złośliwymi tkankami.

Kobieta nie rozpoznawała też znajomych twarzy. Nazwisk. Faktów. Numerów. Uczyła się więc żyć na nowo; bo poddać się, uwierzyć w dramatyczną diagnozę lekarza, w to, że pożyje maksymalnie kilka miesięcy - nie zamierzała.

Minęło pięć lat. Żyje. Inaczej, pewnie pełniej, może piękniej.

Refleksja i zaduma zazwyczaj przychodzą za późno

Problemy biorą się w życiu stąd, mówi Iwona, że w tym codziennym pędzie nie zastanawiamy się nad tym, co chcemy robić. Jak żyć, z kim żyć, co jest ważne. Może nie wszystkie problemy, ale większość z nich.

Dziś, kiedy Iwona ma 42 lata, ostatnich pięć naznaczonych doświadczeniem onkologicznym, prosi o ten moment głębszej refleksji wszystkich.

Parę miesięcy temu, kiedy odbierała tytuł „Osobowości Roku” „Gazety Krakowskiej” - przyznaną jej za kreatywne, sprawne i pełne energii kierowaniem Miejską Biblioteką Publiczną i Domem Kultury w Makowie Podhalańskim - zadała je wszystkim zgromadzonym na gali.

W dalszej części tekstu:

  • jak "zaprzyjaźnić" się z rakiem
  • dzięki trudnym chwilom docenia się życie
  • jak nie wyrazić zgody na swoją śmierć?
  • "Spokojnie, właśnie kroimy pani mózg"
Pozostało jeszcze 84% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.

    już od
    2,46
    /dzień
Maria Mazurek

Jestem dziennikarzem i redaktorem Gazety Krakowskiej; odpowiadam za piątkowe, magazynowe wydanie Gazety Krakowskiej. Moją ulubioną formą jest wywiad, a tematyką: nauka, medycyna, życie społeczne. Jestem współautorką siedmiu książek, w tym czterech napisanych wspólnie z neurobiologiem, prof. Jerzym Vetulanim (m.in. "Neuroertyka" i "Sen Alicji"), kolejne powstały z informatykiem, prof. Ryszardem Tadeusiewiczem i psychiatrą, prof. Dominiką Dudek. Moją pasją jest łucznictwo konne, jestem właścicielką najfajniejszego konia na świecie.

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.