Andrzej Matys

Złota Setka. To że mamy firmy, które się rozwijają oznacza, że pracują w nich nie byle jacy ludzie

dr Anatoliusz Kopczuk, prorektor ds. współpracy z praktyką gospodarczą Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Białymstoku, od 19 lat w Kapitule Podlaskiej Fot. Wojciech Wojtkielewicz dr Anatoliusz Kopczuk, prorektor ds. współpracy z praktyką gospodarczą Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Białymstoku, od 19 lat w Kapitule Podlaskiej Złotej Setki Przedsiębiorstw
Andrzej Matys

Rozmowa z dr Anatoliuszem Kopczukiem, prorektorem ds. współpracy z praktyką gospodarczą Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Białymstoku, a także członkiem Kapituły Podlaskiej Złotej Setki Przedsiębiorstw od pierwszej edycji rankingu. - Złota Setka jest jak liga przedsiębiorstw i obecność w rankingu może cieszyć wiele stron - uważa nasz rozmówca.

Co jest zaletą takich rankingów jak Podlaska Złota Setka Przedsiębiorstw?

To zależy od punktu widzenia. Złota Setka jest jak liga przedsiębiorstw i obecność w rankingu może cieszyć wiele stron. Oczywiście jest to ważne dla samych firm i dla ich pracowników, bowiem tak jak możemy emocjonować się np. zawodami sportowymi, w których ktoś szybciej pobiegnie, dalej rzuci czy wyżej skoczy, tak samo jest i tutaj: mieć miejsce na tej liście to znaczy zapisać się do grupy większych, ważniejszych przedsiębiorstw. Trzymając się tych sportowych porównań można powiedzieć, że do ekstraklasy czy pierwszej ligi. Spotykam się z wypowiedziami, że: „W tym roku trochę nam zabrakło do wejścia do Złotej Setki”. Można więc powiedzieć, że obecność w Złotej Setce Przedsiębiorstw jest pewną nobilitacją, uznaniem i wyróżnieniem. A więc i satysfakcją dla firm, dla ich pracowników, że są skuteczni w swoim działaniu.

Ale rozumiem, że nie tylko o same firmy i ich pracowników chodzi?

Warto też popatrzeć na ranking z punktu widzenia mieszkańców regionu, którzy zauważają, że mają na swoim terenie podmioty gospodarcze, które się wyróżniają i należą do można powiedzieć, naszej ekstraklasy. Ludzie mają w swoim sąsiedztwie przedsiębiorstwa, które dużo produkują i rozwijają się, a których nie sposób nie zauważyć także poza danym regionem. Mają też satysfakcję, że to u nas w Podlaskiem produkujemy to znane mleko, masło, maszyny rolnicze i komunalne albo jeszcze jakieś inne. Można powiedzieć, że poza satysfakcją mamy jeszcze poczucie wspólnoty i więzi społecznej, że u nas też dzieją się fajne rzeczy i to też ma swoje znaczenie. Bardzo ważne zresztą.

Czytaj również:
[polecany]23876635[/polecany]

A nie tylko „Rolnicy. Podlasie” ze skłonnością do pokazywania albo epatowania widzów obrazem regionu zapyziałego, w którym temu, co kreatywne i nowoczesne trudno się przebić. Bo w ogólnej świadomości ciągle jesteśmy zapisani, jako ta Polska B, w której wszyscy rolnicy są tacy jak ci z Plutycz?

Tak, jeśli spojrzymy na to, kto występuje w Złotej Setce, to zauważymy, że w Podlaskiem mocno obecne jest przetwórstwo rolno-spożywcze, ale przecież na tym gospodarka naszego regionu się nie kończy. Wystarczy spojrzeć na górę Złotej Setki, w której są i silne firmy budowlane i przemysł maszynowy i są to znaczące marki nie tylko na rynku krajowym, bo są to również marki, które dużo sprzedają na eksport i za granicą mają ugruntowaną pozycję. Tak więc jest to kolejny powód, by utożsamiać się z regionem, w którym funkcjonują takie firm i które jednocześnie dowodzą, że województwo podlaskie to nie tylko rolnictwo. Oczywistym jest, że w naszym przypadku rolnictwo i przetwórstwo rolne to ważna część gospodarki, którą trzeba doceniać, ale taka jednostronność skojarzeń i pokazywania, że Podlasie to wyłącznie rolnictwo, jest znacznie mniej zasadna niż kilkadziesiąt czy nawet kilkanaście lat temu. Ale myślę, że warto też patrzeć na Złotą Setkę tak czysto materialnie.

Bo przychody to nie tylko same liczby; nie tylko rząd cyfr z miejscami po przecinku, liczby netto albo brutto.

Owszem, bo przecież rosnące firmy i ich duże czy większe obroty oznaczają też nowe miejsca pracy i kwestia tego, że te wszystkie obroty i cały kapitał w przedsiębiorstwie tworzą ludzie. I nie chodzi tylko o to, że dla nich jest to kwestia źródeł utrzymania, bo nie można zapomnieć także o wyzwaniach zawodowych. To że mamy przedsiębiorstwa, które rozwijają się technologicznie oznacza, że pracują w nich ludzie, którzy na tych technologiach się znają, bo nie tylko się ich uczą, ale również je tworzą. W ten sposób mamy i rozwój społeczny, który jest możliwy właśnie dzięki owym rankingowym przedsiębiorstwom. Poza tym, na Złotą Setkę można również spojrzeć z punktu widzenia władz regionu, obojętnie czy będziemy mówili o władzy państwowej czy samorządowej na różnych jej szczeblach. Bo te „nasze firmy”, z naszego województwa, nie tylko dają miejsca pracy mieszkańcom, ale dają również wpływy podatkowe, które są dochodami jednostek samorządowych. Dochodami, dzięki którym można coś więcej w regionie zrobić, zainwestować w jego rozwój. Teoretycznie ranking to same liczby, ale Podlaska Złota Setka Przedsiębiorstw to jednak konkretne firmy, a fakty, o których wspomniałem, mają bardzo konkretne znaczenie dla wielu miejscowości. Wreszcie ukazująca się co roku Złota Setka wzbudza ducha normalnej rywalizacji. Znowu, jak w sporcie, możemy się emocjonować, że jedne przedsiębiorstwa systematycznie przesuwają się do góry, a inne nie są tak regularne. Ten ruch w dolnej części zestawienia jest całkiem duży, tam sporo się zmienia i nie ma gwarancji, że cały czas będzie się wysoko, a więc emocje udzielają się wszystkim uczestnikom i obserwatorom rankingu.

Czytaj również:
[polecane]21131203[/polecane]

W tym roku nasz ranking powstanie po raz 19. Pan w swoim podsumowaniu z okazji 18-lecia Złotej Setki pisze, że przez ranking przewinęło się ponad 200 podlaskich firm, ale od początku jest w nim 10 przedsiębiorstw. Jest też zestaw firm z branż, które zawsze znajdują się w okolicach szczytu naszego rankingu.

Ta zmienność składu Złotej Setki potwierdza sens jej corocznego ogłaszania. Ale faktem jest również, że w miarę przesuwania się w górę listy rotacja firm jest coraz mniejsza, a już w pierwszej dziesiątce – od kilku lat wręcz niezauważalna. Na najwyższy poziom trudno jest wejść, ale jeśli już się tam wejdzie, to tak łatwo z grona liderów się nie wypada. Przesądza o tym przede wszystkim wielkość sprzedaży. W roku 2020 lider rankingu miał sprzedaż większą od firmy z nr 10 – 6 razy, z nr 50 – 30 razy i z nr 100 – 60 razy. Są to różnice ogromne, trudno więc sobie wyobrazić większe przetasowania w czołówce rankingu. Dodajmy, że duże firmy zwykle są znacznie bardziej stabilne, stają się krążownikami, które ten topowy poziom obrotów przynajmniej utrzymują. Bo duży może więcej: łatwiej mu dostosować się do wymagań rynku, ale może je też kreować, ma szerszy zasięg działania, itp.
Ale już w dalszej części rankingu co roku są duże zmiany, bo różnice wielkości sprzedaży na kolejnych miejscach są coraz mniejsze, a przez to realne do pokonania. Sprzedaż firmy z nr 20 w roku 2020 była już tylko 2 razy większa niż zajmującej pozycję nr 50 i 4 razy większa od zajmującej nr 100.

Wiem, że trudno jest porównywać firmy duże z małymi, ale czy nie może być tak, że te mniejsze widzą jak rosną te duże i mamy dwie sytuacje: albo będzie to zachęta to lepszej pracy, albo wręcz odwrotnie. Szefowie mniejszego przedsiębiorstwa uznają, że choćby nie wiem, ile pracowali nie osiągną takich wyników, więc po co im ten wyścig.

Nie ryzykowałbym stawiania problemu w ten sposób. Firmy pracują dlatego, żeby znaleźć się na wysokiej pozycji w Złotej Setce? Doceniam ranking, ale jego roli aż tak bym nie rozszerzał.

Owszem, nie tylko dlatego, ale…

Firmy chcą mieć dobre wyniki i inwestować w swój rozwój. To, że ktoś ma mniejsze obroty albo stabilną działalność o mniejszej rentowności, wcale nie znaczy, że jest to firma słaba. Mamy w regionie świetne firmy spoza Złotej Setki, które osiągają naprawdę dobre wyniki, działają na wielu rynkach osiągając tam ważną pozycję, wdrożyły innowacyjne technologie i oferują zaawansowane technologicznie produkty. Z takim ujęciem kojarzy mi się np. Promotech. To nie jest gigant wielkości sprzedaży, nie osiąga obrotów, które automatycznie pozwalają mu się znaleźć w Złotej Setce. Ale przecież to świetna innowacyjna firma, znana na wielu rynkach, a to, że jest mniejsza nie oznacza, że jest gorsza. Jest po prostu inna i działa w innej skali. Nie jest więc tak, że jeśli jakiś podmiot nie mieści się w Złotej Setce to to go deprecjonuje i nie liczy się na rynku.
I oczywiście wejście do Złotej Setki czy zajęcie w niej wysokiej pozycji nie oznacza automatycznie przedsiębiorstwa bez słabych stron. Wielkość sprzedaży jest tylko jednym z kryteriów oceny. Każde przedsiębiorstwa ma swoje uwarunkowania działania i swoje strategie rozwojowe. Mlekovita i Mlekpol urosły m.in. poprzez przejmowanie mleczarni, co można uznać za udane wykorzystanie okazji. Inne strategie rozwojowe stały się źródłem sukcesów Pronaru, Unibepu, Danwoodu czy Suempolu. Złota Setka nie wartościuje tych wyborów, zauważa tylko skuteczność w ich realizacji, mierzoną przede wszystkim wielkością sprzedaży.

Te drogi rozwojowe są bez znaczenia dla regionu?

Wielkość sprzedaży jest ważną charakterystyka przedsiębiorstwa. Ale dla regionu ważne są płynące z niego impulsy rozwojowe, nie tylko w postaci płac i podatków, ale również poprzez powiązania kooperacyjne, wymagane wysokie kwalifikacje i kulturę pracy. Złota Setka to ranking regionalny, dlatego dużą wagę przywiązywałbym do firm, które przede wszystkim z naszym regionem wiążą swoje inwestycje, tu rozwijają innowacyjne technologie i produkty, mają ponadregionalne rynki zbytu. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że takie ukierunkowanie rankingu oznaczałoby znaczne skomplikowanie i utrudnienie jego przygotowania.

dr Anatoliusz Kopczuk, prorektor ds. współpracy z praktyką gospodarczą Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Białymstoku, od 19 lat w Kapitule Podlaskiej
Andrzej Matys

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.