Lekarz skazany za korupcję. Teraz kieruje oddziałem w bielskim szpitalu

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Andrzej Zdanowicz, (kak)

Lekarz skazany za korupcję. Teraz kieruje oddziałem w bielskim szpitalu

Andrzej Zdanowicz, (kak)

Prof. Marek Kulikowski jest szefem oddziału ginekologicznego i położniczo-noworodkowego. W 2013 roku został skazany prawomocnym wyrokiem.

Ówczesny wyrok: 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat i grzywna. Sąd uznał, iż w zamian za różne korzyści finansowe profesor ustawiał szpitalne przetargi korzystnie dla jednej z firm farmaceutycznych. Zarzuty dotyczyły okresu, gdy pracował w szpitalu wojewódzkim w Białymstoku. Był tam ordynatorem ginekologii.

Teraz 71-letni lekarz jest kierownikiem podobnego oddziału w Bielsku Podlaskim. Niedawno po remoncie oddział wznowił działalność. Oprócz nowego wyposażenia i wystroju ma teraz nową kadrę. I właśnie kierownika.

Sam zainteresowany o swoim awansie nie chciał rozmawiać, odsyłał do rzecznika i dyrekcji szpitala. A gdy spytaliśmy o ciążący na nim wyrok, zamilkł i się rozłączył.

Niestety dyrektorka szpitala, ani jej zastępca, a także rzecznik nie chcieli sprawy komentować. Sekretarka tłumaczyła, że mają spotkanie.

Jednak jeszcze przed otwarciem oddziału (podczas wystąpienia na sesji rady miasta) Arsalan Azzadin, wicedyrektor szpitala zapowiadał, że w nowym zespole będą osoby starsze, bo specjalistów po prostu jest mało. Tym bardziej tych z odpowiednim stopniem, w sile wieku i dobrą opinią.

Podobne problemy z zatrudnieniem specjalistów mają też inne szpitale w regionie. W Kolnie pracuje więc lekarz, któremu kiedyś zarzucano przyjmowanie porodu pod wpływem alkoholu, w Sokółce zaś ginekolog, którego obarczano winą za doprowadzenie do śmierci dziecka podczas porodu.

Dyrektorzy powiatowych szpitali przyznają, że często nie mają wyboru, więc przyjmują każdego, kto ma uprawnienia i zgodzi się u nich pracować. - Bardzo trudno ściągnąć dobrego specjalistę, a tym bardziej młodego - mówi Andrzej Szewczuk, dyrektor szpitala w Siemiatyczach. - Jest ich po prostu mało. Wolą wybierać pracę w większych ośrodkach, bo tam mają perspektywę kariery: robienia dodatkowych specjalizacji, zdobywania stopni. My specjalistów możemy przyciągać tylko dobrą płacą i atmosferą. Ale nie każdy specjalista, niezależnie od wieku, chce jeździć kilkadziesiąt, czy kilkaset kilometrów do pracy. Dlatego bardzo cenni są lokalni lekarze.

Specjalistów jest mało, bo i specjalizację zrobić jest ciężko. - To niezrozumiałe, że ponad 90 proc. zdających oblewa egzaminy. Według mnie to wina państwa - mówi Jarosław Pokoleńczuk, dyrektor szpitala w Mońkach,

On również na nadmiar specjalistów nie narzeka. Podobnie jak szpitale w Sokółce, Sejnach. - W naszej placówce jest na styk, ale ogólna tendencja jest taka, że brakuje pediatrów, chirurgów i anestezjologów - mówi Waldemar Kwaterski, dyrektor szpitala) i Hajnówce. Choć w tym ostatnim ordynatorem ginekologii jest stosunkowo młody bielszczanin, który niedawno pracował w Bielsku. A na oddział przyjął panią ginekolog, która z bielskiego szpitala odeszła przed rokiem.

Andrzej Zdanowicz, (kak)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.