Osiedla toną podczas ulew przez starą sieć i utwardzone tereny
Nowe kanały lub zbiornik retencyjny mają zapobiec kolejnym podtopieniom.
Do 11 sierpnia służby miejskie opracują koncepcję odprowadzenia nadmiaru wody deszczowej z suwalskich osiedli. Przygotują też kosztorys i harmonogram realizacji inwestycji. Jest szansa, że będzie ona wykonana jeszcze w tym roku.
Zalane piwnice, kierowcy uwięzieni w autach
W lipcu kilkakrotnie nad miastem przeszła gwałtowna ulewa i wówczas niektóre ulice zamieniły się w rwące potoki. Tak było m.in. na ul. Warszawskiej, Giżyckiej, Ełckiej, Elbląskiej czy Raczkowskiej. W wodzie brodzili też mieszkańcy ul. Kowalskiego, Witosa, Paca czy os. Kamena. Choć właściciele posesji zabezpieczali je workami z piaskiem, niewiele to pomogło. Zostały zalane podwórka, piwnice i samochody. Woda wdarła się też do kilku zakładów mechanicznych i przedszkola. Wielu kierowców zostało uwięzionych w swoich samochodach na zalanych drogach. Musiała ich ewakuować straż pożarna.
- To nie jest nowy problem - mówią właściciele posesji przy ul. Warszawskiej. - Borykamy się z nim od lat i miasto nic z tym nie robi. Ciągle słyszymy, że „deszczówka” ma zbyt mały przekrój i w przypadku ulewnych opadów nie jest w stanie odebrać wody. Natomiast przebudowa kanalizacji wiąże się ze zbyt wielkimi kosztami. Szkoda, że nikt nie zauważa, jakie my ponosimy koszty. Trzeba osuszać piwnice, znajdujące się w nim meble czy sprzęt.
Ponadto wdzierająca się do budynku woda niesie piasek z drogi, zwłaszcza szutrowej. Właściciele domów muszą go więc później wynosić z zalanych pomieszczeń.
- Niszczy też ogrodzenia i trawniki - dodaje Marcin Warakomski z ul. Warszawskiej.
Taką samą przyczynę podtopień, czyli zbyt mały przekrój rur kanalizacyjnych wskazuje st. bryg. Bogdan Wierzchowski, komendant PSP w Suwałkach. Zauważa, że miejska instalacja projektowana jest na normalne opady, a nie ulewy. Przypomina, że takie problemy występują nie tylko w Suwałkach, ale również w Augustowie czy Białymstoku.
Są dwa pomysły
Suwalskie władze uznały, że najwyższy czas rozwiązać problem. Kilka dni temu zastępca prezydenta ds. gospodarczych Łukasz Kurzyna spotkał się z pracownikami podległego mu Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, które odpowiada za system odprowadzania wód opadowych.
- Miejska sieć jest drożna, sukcesywnie czyszczona i przeglądana - informuje Kamil Sznel z Ratusza.
Rzecz w tym, że w mieście jest coraz więcej utwardzonych powierzchni, czyli pokrytych asfaltem, polbrukiem czy granitem. Stanowią teraz one około 1,3 mln mkw. Z tych terenów woda odprowadzana jest za pomocą nowej kanalizacji deszczowej. Ta posiada odpowiednie parametry, ale stara „deszczówka” - nie. I stąd problem z odprowadzeniem wody.
- Podczas spotkania pojawiły się pomysły, jak to rozwiązać - dodaje Sznel.
W grę wchodzi budowa albo zbiornika retencyjnego na os. Hańcza, gdzie dochodzi do największej liczby podtopień, albo nowych kanałów. Odprowadzałyby one nadmiar wody do rzeki Czarna Hańcza lub na działki komunalne. A takie są w sąsiedztwie zalewanych ulic, m.in. Krakowskiej czy Poznańskiej.
Prezydent Kurzyna zapowiada, że po otrzymaniu koncepcji szybko podejmie decyzję, która rozwiąże problem.