Wilki wyszły z lasu. Zagryzają psy. Ludzie boją się wieczorem wychodzić z domów
W ciągu ostatnich dwóch lat znacznie nasiliły się ataki wilków na posesje w gminie Narewka. Dzikie zwierzęta przedostają się na zabezpieczone podwórka i zabijają psy. Ludzie obawiają się, że w końcu to oni staną się obiektem ataków i rzadziej wychodzą wieczorami z domów. Boją się także o dzieci, bo to one mogą stać się kolejnymi ofiarami.
Eugeniusz Lisowski mieszka na skraju miejscowości Narewka. Z drogi biegnącej przy jego płocie widać inne domy, a posesja ogrodzona jest solidnym płotem.
Widzi pani jaka solidna siatka? Wokół całej posesji wylana jest ława fundamentowa, a w niej został zatopiony brzeg ogrodzenia - mężczyzna pokazuje konstrukcję. - Wilki podchodzą pod ogrodzenie i mają tyle siły, że są w stanie wyciągnąć siatkę i zrobić w niej dziurę.
Pan Eugeniusz pokazuje siatkę naruszoną w kilku miejscach i wyjaśnia, że przez taki, zdawałoby się niewielki, otwór wilki potrafią się przecisnąć i wejść na podwórko. Przez ten sam otwór wyciągają potem upolowaną zdobycz. Domu Lisowskiego obecnie pilnuje już tylko jeden pies - dwa inne zostały zagryzione i zjedzone przez te drapieżniki.
- Straciłem już dwa psy - ubolewa gospodarz. - Wilki zadusiły je na mojej posesji i potem wyniosły za siatkę. Na podwórku była masa krwi, a po psach nie zostało zupełnie nic. Chodziłem i szukałem wkoło, ale tylko ślady krwi były, nic więcej.
Po podwórku biega już tylko jeden kudłaty, sporych rozmiarów pies. On też został zaatakowany przez wilki, ale został jedynie pokiereszowany.
Miał szczęście i żyje - mówi mężczyzna. - Kiedy wilk podchodzi pod ogrodzenie, to nawet ostry, zdawałoby się, pies czuje jakiś strach i zamiera. Spuszcza ogon do dołu i stoi jak sparaliżowany.
Zginęło już kilkadziesiąt psów
Pierwsze zgłoszenia zagryzionych psów otrzymaliśmy jeszcze w 2022 roku, w następnym roku oficjalnych zgłoszeń było 18, a w ciągu niecałych trzech miesięcy tego roku - już mamy 16! - wylicza Jarosław Gołubowski, wójt gminy Narewka. - Giną nie tylko psy, ale też owce. Wilki zabiły też cielaka - dodaje.
Drapieżniki atakują w kilku miejscowościach tej gminy, m.in: w Narewce, Guszczewinie, Siemianówce, Mikłaszewie, Lewkowie Nowym, Tarnopolu, Plancie, Grodzisku i Skupowie. Nie wszystkie wypadki są zgłaszane do Urzędu Gminy, bo na przykład ludzie z wsi Siemianówka przyznają, że tylko w ich miejscowości - w wyniku ataku wilków - zginęło już 50 zwierząt.
Zniknęły wszystkie wałęsające się psy - wskazują. - Kiedyś zgłaszaliśmy do gminy konieczność odłowienia bezpańskich psów, ale teraz już nie ma takiej potrzeby. Wilki wszystkie zjadły. A teraz podchodzą pod nasze domy...
Ludzie w strachu
Mieszkańcy gminy - bez względu na to czy mieszkają w samej Narewce, czy też w miejscowościach wśród lasów - boją się wychodzić z domów, szczególnie wieczorami.
Obawiam się wychodzenia poza własne podwórko, a zwłaszcza po zmroku - przyznaje Olimpia Saczko, sołtys Guszczewiny. - Czuję też obawę, gdy jadę rowerem przez las. Wtedy cały czas dzwonię dzwonkiem, żeby spłoszyć wilki.
Pani Olimpia także straciła swojego psa. Wilki zaatakowały go na ogrodzonej posesji.
Wie pani, na wsi pies nie śpi w pościeli, ale my też jesteśmy przywiązani do naszych zwierząt. Ten psiak, którego zagryzły wilki, był do nas bardzo przywiązany, a my do niego - tłumaczy ze smutkiem kobieta. - Bardzo mi go żal. Cieszył się, gdy wracałam do domu, a potem wszędzie za mną chodził. Najtrudniej było mi tę stratę wytłumaczyć wnuczce, która wciąż przeżywa jego śmierć.
Posesja pani Olimpii znajduje się w środku wsi, przy głównej drodze biegnącej przez tę miejscowość. I mimo że otoczona jest innymi domami, wilki niepostrzeżenie dostały się na jej teren, zabiły psa, wyciągnęły go poza ogrodzenie i zjadły. Teraz na podwórku pani sołtys jest młody psiak, radośnie podskakujący na widok właścicielki.
- Pies pilnuje kurnika przed zakradającymi się lisami, ale - w obawie przed wilkami - na noc zamykam go w pomieszczeniu gospodarczym. Nie wiem, czy wilki zaatakują ponownie. Mam nadzieję, że nie, bo potrafią one sforsować także drzwi - wskazuje pani Olimpia.
Nie chcą krzywdzić wilków
Mieszkańcy gminy Narewka wyznają, że nie czują „ślepej złości” do dzikich zwierząt. Rozumieją, że pies to łatwy łup, a wiosną drapieżniki i inne leśne stworzenia są osłabione i głodne. Jednak w obliczu tej sytuacji ludzie czują niemoc i rozważają każde rozwiązanie. Wójt Jarosław Gołubowski pokazuje liczne dokumenty i mówi, że z prośbą o pomoc zwracał się m.in. do Białowieskiego Parku Narodowego.
- Myśleliśmy, że może przeprowadzone zostaną odłowy i wilki będą przeniesione w inne miejsce. Ale nie mamy żadnego odzewu na nasze prośby - rozkłada ręce.
Wójt interweniował także w Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz w jej regionalnym oddziale prosząc o zgodę na odstraszanie, odstrzał bądź odłowienie wilków zagrażających mieszkańcom. Jak tłumaczy, nikt nie jest za tym, żeby wilki zabijać i najlepiej byłoby je odłowić, ale „coś trzeba robić, bo ludzie boją się o swoje życie”.
- Otrzymaliśmy zgodę na odstraszanie wilków, jednak możemy to robić jedynie na terenie Tarnopola i Siemianówki i dotyczy to tylko sześciu osobników. Zgodę na odstraszanie mamy do końca 2024 roku - mówi Gołubowski i wśród licznych pism pokazuje te z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
- GDOŚ zwróciła się do nas z pismem zawierającym tak szczegółowe pytania, że trudno na nie odpowiedzieć - mówi rozgoryczony. - Mamy przedstawić informację o szacowanej liczebności wilków bytujących na naszym terenie. Mamy podać godzinę ataków wilków. Mamy też udowodnić, że ogrodzenia nie były wcześniej zniszczone i że zabezpieczona sierść została zbadana w celu potwierdzenia czy faktycznie należy do wilka - wymienia Gołubowski. - Jako samorząd nie mamy tak szczegółowych danych i opieramy się na zgłoszeniach mieszkańców. Nie mamy powodu podejrzewać, że ludzie chcą nas wprowadzić w błąd.
O bezpieczeństwo ma dbać gmina! Ale jak?
Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w jednym z pism informuje, że o bezpieczeństwo na terenie gminy powinien dbać samorząd.
- Jak mamy to zrobić? Gmina nie ma żadnych instrumentów do walki z wilkami - mówi rozgoryczony Gołubowski. - Wilk jest zwierzęciem chronionym, nawet na odstraszanie tego zwierzęcia trudno jest uzyskać zgodę. Jak zatem mamy chronić ludzi przed tymi drapieżnikami?
Mieszkańcy gminy pomiędzy sobą szepczą, że w końcu ktoś te wilki zastrzeli, bo myśliwych przecież w okolicy nie brakuje. I że któregoś dnia drapieżniki przestaną się wreszcie we wsiach pokazywać.
Wychodzą z puszczy polować
Zdaniem mieszkańców gminy Narewka, wilki poszukują pożywienia we wsiach, bo duża część puszczy - ich naturalnego środowiska żerowania - zawalona jest połamanymi drzewami. Obumarcie drzewostanu nastąpiło w wyniku gradacji kornika drukarza, a w związku ze ścisłą ochroną Puszczy Białowieskiej leśnicy nie mogą temu zaradzić. Powalone drzewa muszą zostać w tym samym miejscu aż się rozłożą w sposób naturalny. Zwierzętom zaś - jak twierdzą mieszkańcy - trudno jest się poruszać po takim terenie, dlatego coraz częściej wychodzą z lasu.
Dlatego też - jak wskazują mieszkańcy okolicznych wsi - na polach rolników z powiatu hajnowskiego bytują setki żubrów tratując zasiewy. Z tego samego powodu z puszczy wychodzą też jelenie, sarny, łosie, a za nimi wilki.
- W lesie nie ma już zwierząt, wszystkie wychodzą na pola - stwierdza Eugeniusz Lisowski z Narewki, który od lat wędruje po puszczy. - Zwierzętom trudno pokonywać takie przeszkody jak połamane drzewa, więc uciekają na pola. Za nimi zaś idą wilki, bo przecież to ich pożywienie. A że nasze psy są łatwą zdobyczą i podobno rarytasem dla wilków, to polują i na nie.
Boją się o dzieci
Dawid Bartoszuk z Mikłaszewa jest właścicielem trzech pięknych, dorosłych owczarków niemieckich. One także miały już spotkanie z wilkami. Na szczęście gospodarze w porę się zorientowali, że na ich posesję wszedł wilk.
Obudziliśmy się żoną słysząc harmider na podwórku. Wyskoczyliśmy z łóżka, żeby zobaczyć, co się stało - wspomina Bartoszuk. - Żona wychodziła już z domu i mówi, że jakiś piesek po podwórku biega. A to był wilk, który gdy tylko mnie zobaczył, uciekł za stodołę. Musiał przeskoczyć ogrodzenie, bo nie widziałem żadnego uszkodzenia ani podkopu. Mamy dwoje dzieci, które często bawią się na podwórku. Dzieci przyzwyczajone są do psów i się ich nie boją, więc jest możliwość, że przy ewentualnym spotkaniu nie odróżnią psa od wilka. Nie możemy więc spać w pełni spokojnie.
Bartoszukowie - żeby odstraszyć wilki - zamontowali światła z czujnikiem ruchu, a wokół ogrodzonej posesji umieścili czerwone fladry, czyli sznury z przywiązanymi kawałkami jaskrawego materiału.
Migranci mogli stać się pożywieniem
Dawid Bartoszuk jest strażnikiem granicznym. Zapytany, czy jego zdaniem - w związku z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej - wilki mogły posmakować ludzkiego mięsa, odpowiada twierdząco. W Puszczy Białowieskiej znajdowane są zwłoki migrantów, wielu zaś zapewne nie odnaleziono... Mogły popróbować i na tym nie skończyć, bo wilk się bardzo szybko uczy... - dodaje pan Dawid.
Mieszkańcy gminy Narewka boją się więc nie tylko o psy, ale i o swoje zdrowie i życie. Szczególnie martwią się o dzieci, które latem przecież do późnych godzin wieczornych przebywają na podwórkach. Nie ma też gwarancji, że wilki nie zaatakują dziecka idącego samotnie na przykład do szkoły.
- Oczywiście, że tak może się wreszcie stać - mówi wójt. - Podobna sytuacja była z żubrami, które najpierw sporadycznie wychodziły na pola, a teraz są ich dziesiątki. Żubry spacerowały po głównej ulicy miejscowości, można je było spotkać przy sklepie, przy amfiteatrze... - opowiada. - Jeszcze kilka lat temu było to nie do pomyślenia, a teraz jest ich coraz więcej. I martwi mnie to, że z wilkami może być podobnie, bo w pobliżu naszych zabudowań widziane są już nie tylko w nocy, ale i w dzień.
Mieszkańcy gminy Narewka kwitują, że bliskość Puszczy Białowieskiej jest dla nich zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem.