Wojciech Rogalski: ustawa o ratownictwie medycznym ma dużo plusów. Ale ma też minusy

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Agata Sawczenko

Wojciech Rogalski: ustawa o ratownictwie medycznym ma dużo plusów. Ale ma też minusy

Agata Sawczenko

Rozmowa z Wojciechem Rogalskim, przewodniczącym Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego w Białymstoku.

Sejm właśnie uchwalił ustawę o zawodzie ratownika medycznego. Ratownicy od lat mówili, że jest ona potrzebna.

Do tej pory byliśmy traktowani jako „inny zawód medyczny”. To wpływało chociażby na ustalanie wysokości naszych pensji, gdyż we wszystkich tabelach byliśmy ujmowani właśnie w tej rubryk „Inny zawód medyczny”. To o tyle niesprawiedliwe, że już od września 2006 roku, kiedy weszła ustawa o ratownictwie medycznym, staliśmy się zawodem, który może samodzielnie wykonywać medyczne czynności ratunkowe w karetkach bądź w SOR-ze. Od tego czasu byliśmy jedynym samodzielnym, ale nieuregulowanym zawodem medycznym w Polsce. I zawód pielęgniarki, i lekarza są uregulowane już od lat i od lat mają swoje samorządy. My o to regulowanie walczyliśmy cały czas bezskutecznie. W końcu ktoś się nad tym pochylił i ustawa jest procedowania.

Na co ta ustawa wam pozwoli? W jaki sposób sprawi, że znajdziecie się w lepszej niż do tej pory sytuacji?

Dzięki tej ustawie będziemy mieli możliwość powołania samorządu ratowników medycznych, co zdecydowanie podniesie rangę zawodu. Będziemy mieli nadane prawa wykonywania zawodu i będziemy policzalni, czyli w końcu będziemy wiedzieli, ilu nas jest. Ustawa pozwoli nam też na powołanie sądu koleżeńskiego, który będzie mógł odebrać lub zawiesić prawo do wykonywania zawodu za nierzetelność. Dzięki temu nie będzie miejsca na bylejakość. Dzięki tej ustawie otrzymujemy też sześć dni urlopu szkoleniowego.

Dlaczego to takie ważne?

Bo mamy obowiązek wciąż podnosić swoje kwalifikacje, wciąż się szkolić. Kursy nie są tanie, a dodatkowo zajmują wolny czas. Teraz już w te szkolenia będziemy musieli inwestować tylko własne pieniądze, bo przyznano nam właśnie ten dodatkowy urlop. To duży plus i duże ułatwienie.

Ale to nie koniec tych plusów, które niesie za sobą ustawa?

Według mnie plusem jest – ale tu nasze środowisko jest podzielone – możliwość stwierdzenia zgonu w przypadku nieskutecznych czynności ratunkowych.

A do tej pory jak to wyglądało?

Do tej pory w domu zmarłego pacjenta musiał pojawić się lekarz, by wykonać tę czynność urzędowo-prawną, czyli stwierdzenie zgonu. Ratownik pozostawiał tylko kartę medyczną czynności ratunkowych. Teraz do stwierdzenia zgonu nie będzie potrzebny lekarz – ratownik będzie mógł wykonać to samodzielnie.

Komu to ułatwi pracę: wam, ratownikom czy lekarzom?

To uprości sprawy wszystkim, włącznie z rodziną, która – zaskoczona sytuacją, pogrążona w smutku – musi jeszcze szukać pomocy czy to lekarza rodzinnego, czy lekarza z nocnej i świątecznej opieki.

Będą też studia II stopnia dla ratowników medycznych i specjalizacja.

Ratownikiem medycznym może być osoba, która ukończyła studium policealne na odpowiednim kierunku bądź ukończyła studia licencjackie w szkole medycznej. Ratownicy medyczni, którzy mieli ambicje kształcić się wyżej, wybierali studia magisterskie, ale na kierunku zdrowie publiczne.

Według pana to dobra ustawa?

Moim zdaniem ma więcej plusów niż minusów.

Czyli minusy też ma?

Środowisko jest zniesmaczone niechęcią rządu do uregulowania indywidualnej praktyki zawodu ratownika medycznego. Z takiej formy korzystają już pielęgniarki, lekarze, fizjoterapeuci. Wystarczy, że zgłoszą do swoich samorządów, do izb, chęć indywidualnej praktyki wykonywania zawodu. Taka możliwość na pewno ułatwiłaby pracę również ratownikom i rozszerzyłaby możliwości. Od miesięcy chcemy na ten temat porozmawiać z ministrem Kraską. Niestety, do tej pory nasza propozycja nie spotkała się z przychylnym przyjęciem.

Własnego konsultanta również na razie nie będziecie mieli.

Kolejną kością niezgody jest brak konsultanta medycznego, który wywodziłby się z naszego środowiska. Swoich przedstawicieli mają lekarze medycyny ratunkowej, również pielęgniarki swojego konsultanta krajowego ds. ratownictwa medycznego. My nadal nie będziemy mieć tego typu swojego przedstawiciela. A dlaczego ktoś ma się wypowiadać w naszym imieniu?

Jedziecie protestować z powodu niskich zarobków? Czy już zarabiacie tyle, ile trzeba?

To ciężki temat. Na razie znaleźliśmy się w tej tabeli o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia – jako oddzielany współczynnik. I choć nie jest on taki zły, to jest niższy niż ten obiecany nam wcześniej przez ministerstwo zdrowia. Obawiamy się też, że w nowym roku zabrane nam zostaną dodatki za pracę w święta i w nocy. To 10-15 proc. zarobków każdego z nas.

Agata Sawczenko

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.